Państwowe Ratownictwo Medyczne powinno być służbą opartą na jednostkach publicznych, a nie prywatnych - powiedział PAP wiceminister zdrowia Marek Tombarkiewicz. Ocenił, że obecnie największym problemem tego systemu jest niedobór lekarzy specjalistów medycyny ratunkowej.

Wiceminister powiedział, że głównym założeniem planowanej nowelizacji ustawy o Państwowym Ratownictwie Medycznym jest "upublicznienie" tego systemu, czyli "stworzenie służby opartej na jednostkach publicznych, a nie prywatnych".

Powiedział, że obecnie resort poprosił wszystkie zainteresowane strony o informacje o funkcjonowaniu systemu ratownictwa i o propozycje zmian. "Pomysły są różne, naszą rolą będzie takie ich opisanie, żeby ta ustawa była dostosowana do zmieniających się warunków. Stara ustawa funkcjonuje już 10 lat, wiele się w tym czasie zmieniło" - powiedział Tombarkiewicz.

Dodał, że resort chce w ustawie zapisać m.in. regulacje dotyczące udzielania świadczeń medycznych przez pielęgniarki i ratowników medycznych.

Pytany, co jest obecnie największym problemem systemu ratownictwa medycznego, wskazał na trudności z obsadą lekarzy specjalistów. "Problemy z liczbą lekarzy powodują, że są duże kłopoty w obsadach dyżuru, zarówno w SOR-ach, jak i w specjalistycznych zespołach ratownictwa medycznego" - ocenił wiceminister.

Przypomniał też, że obecnie zmienia się system kształcenia ratowników medycznych. "Nabór, który będzie jesienią, już pokazuje jasną ścieżkę dla ratowników, czyli: trzyletnie studia, w tym półroczna praktyka zawodowa i egzamin państwowy" - powiedział.

Dodał, że nową ustawą objęta zostanie również ta grupa ratowników, którzy kształcili się w ciągu ostatnich 20 lat. "Na pewno będziemy chcieli to jakoś opisać, być może kategoriami w zależności od wykształcenia, stażu pracy, doświadczenia" - mówił.

Zgodnie z ostatnią nowelą ustawy o Państwowym Ratownictwie Medycznym, ratownicy mogą od 2016 r. wykonywać zawód również np. na oddziałach szpitalnych. Zakończyły się także konsultacje publiczne projektu rozporządzenia określającego zakres świadczeń zdrowotnych, jakich ratownicy medyczni będą mogli udzielać w systemie ochrony zdrowia i poza nim. Z propozycjami resortu nie zgadza się m.in. Naczelna Rada Pielęgniarek i Położnych, która oceniała, że ratownicy nie są przygotowani do pracy na oddziałach szpitalnych.

"Pojawiło się histeryczne podejście, że próbuje się zastępować pielęgniarki. Absolutnie nie było takiego zamysłu" - skomentował Tombarkiewicz. Podkreślił, że resort musi reagować na problemy w obsadach dyżurowych, by zapewnić pacjentom bezpieczeństwo.

"To, że rozporządzenie nadaje pewne uprawnienia, nie znaczy, że one będą masowo wykorzystywane. Po pierwsze ratownicy nie palą się do pracy w oddziałach, po drugie ratowników w stosunku do pielęgniarek jest tak mało, że nie stanowi to absolutnie żadnego zagrożenia w pracy dla pielęgniarek, po trzecie mają oni inne uprawnienia i nie oznaczają one, że ratownicy będą zastępować pielęgniarki" - mówił.

Wiceminister powiedział, że obecnie resort analizuje wszystkie uwagi, jakie zostały zgłoszone do projektu tego rozporządzenia. Poinformował, że w najbliższym czasie zorganizowana będzie konferencja uzgodnieniowa.

Tombarkiewicz wyraził też zadowolenie, że prezes samorządu pielęgniarek i położnych Zofia Małas dobrze ocenia pracę opiekunów medycznych w oddziałach szpitalnych. Podkreślił, że należy rozwijać zawód opiekuna medycznego i zwiększać ich zatrudnienie.

"Jestem też za tym, żeby usankcjonować w normach zatrudnienia pielęgniarek - które są już stworzone, ale jeszcze nie weszły w życie - takie elementy, jak praca opiekunów medycznych w oddziałach oraz obłożenie łóżek, żeby te normy, które mają zostać wprowadzone, nie spowodowały załamania się systemu" - powiedział wiceminister.

Dodał, że resort zwiększa także nabór na studia pielęgniarskie. Wyraził przekonanie, że m.in. dzięki niedawnym podwyżkom zwiększy się atrakcyjność tego zawodu, a liczba pielęgniarek w najbliższym czasie będzie rosła.