Nikt wam tyle nie da, ile my możemy wam obiecać – czy takim hasłem zakończy się program darmowych leków dla seniorów? Ustawa w ich sprawie nie jest jeszcze przyjęta nawet przez rząd, a zastrzeżeń co do realizacji obietnic przybywa.
Ten, u kogo rozbudzono nadzieję i kto myślał, że seniorzy faktycznie przestaną za leki płacić, choćby wyłącznie te na receptę, grubo się mylił. Przedwyborcze obietnice zostały szybko zweryfikowane najpierw na etapie projektu ustawy, gdzie wprowadzono limit dopłat na poziomie 495 mln zł, potem w ocenie skutków regulacji, gdzie kwota stopniała do 300 mln zł, a teraz przy okazji prac nad budżetem państwa planowane wydatki okrojono do 125 mln zł. Jeśli tę kwotę podzielimy przez liczbę Polaków powyżej 75. roku życia, to się okaże, że rząd średnio każdemu z nich sfinansuje w ciągu roku lekarstwa na kwotę 41,7 zł. To kropla w morzu potrzeb seniorów, bo już dwa lata temu każdy z nich na medykamenty wydawał 800 zł rocznie.
Sprawą opisywaną przez Dziennik Gazetę Prawną zajęli się w tym tygodniu posłowie z komisji zdrowia. Niewiele wskórali. W tym roku więcej pieniędzy na lekarstwa raczej nie będzie. Środki na ten cel mają wzrosnąć dopiero w 2017 r. Wówczas budżet państwa na finansowanie leków dla osób powyżej 75. roku życia przeznaczy – jak zapowiedziała wiceminister zdrowia Katarzyna Głowala – 500 mln zł. Niestety, nie jest pewne, czy tak się stanie, bo niewykluczone, że będą inne pilniejsze potrzeby. Tak się dzieje od lat, że problemy polskich seniorów są zauważane przez polityków z reguły tylko w okresie przedwyborczym. Potem składane im obietnice topnieją. Na razie obecna ekipa rządząca jest na najlepszej drodze, by powielić ten scenariusz.