Od nowego roku wzrosną ceny niektórych leków stosowanych przy przeszczepach. Resort uspokaja, że około 15 tys. pacjentów będzie miało dostęp do tańszych, tak samo skutecznych zamienników.
Ceny leków od stycznia / Dziennik Gazeta Prawna
Jeden z preparatów podrożeje o ponad 1,3 tys. zł. Pod petycją z protestem skierowaną do Ministerstwa Zdrowia podpisało się już kilkaset osób. Chorzy obawiają się, że nowe zasady mogą negatywnie wpłynąć na ich zdrowie. I wskazują, że zostały wprowadzone w okresie świątecznym, a resort nie dał – odpowiedniego do wagi zmian – czasu na konsultacje. Projekt skierowano do opiniowania w piątek przed świętami i zatwierdzono 24 grudnia. Jak wynika z analizy obwieszczenia o lekach refundowanych, za ponad 20 preparatów stosowanych po przeszczepie pacjenci zapłacą więcej. Największe kontrowersje wzbudzają dwa leki: Prograf i Valcyte.
Prograf kosztował 3,2 zł. Od 1 stycznia podrożeje do 159 zł. – To lek, który musi być przyjmowany przez chorego po przeszczepie codziennie do końca życia. Rano i wieczorem – tłumaczy prof. Marek Ostrowski, były wojewódzki konsultant w dziedzinie transplantologii.
Valcyte, którego zmiana ceny budzi równie duże emocje, do końca roku będzie kosztował 3,2 zł. Od stycznia już ok. 1420 zł. Dla dzieci – czyli w postaci zawiesiny – cena wzrośnie do 293 zł. To lek, który jest podawany profilaktycznie przez trzy miesiące po przeszczepie w związku z zagrożeniem zakażenia wirusem cytomegalii.
Preparaty drożeją, bo zmniejszy się dopłata państwa. Przy Valcyte NFZ dopłacał 5,9 tys. zł. Teraz koszt miesięcznej terapii dla budżetu będzie wynosił 4,3 tys. zł.
Zdaniem prof. Mariana Zembali, byłego ministra zdrowia, to racjonalna zmiana. Jeżeli większość chorych przejdzie na leki generyczne, może to zmniejszyć wydatki państwa o kilka milionów rocznie. Przejście na leczenie preparatem, który posiada tę samą substancję czynną, a jest o wiele tańszy, jest wskazane. Prof. Zembala jednak podkreśla, że tego rodzaju zmiany muszą być przeprowadzone z zachowaniem największej przezorności, by przejście z jednej metody na drugą nie wpłynęło na stan zdrowia chorych. Ale choć na liście refundacyjnej znalazły się tańsze odpowiedniki, to zamiana może nie być taka prosta.
Dla przykładu: chociaż dla Valcyte istnieje tańszy odpowiednik, to nie powinien być wprowadzony do obrotu przed wrześniem 2016 roku. Powód? – Lek oryginalny do tego czasu jest chroniony patentem – tłumaczy Agnieszka Brzezińska, rzeczniczka firmy Roche, producent oryginalnego leku.
To nie oznacza, że zamiennik nie będzie dostępny w aptekach: jest zarejestrowany. Firma produkująca zamienniki nie udzieliła nam odpowiedzi, jak rozwiąże tę sprawę.
Kolejną wadą nowego rozwiązania jest to, że lek generyczny – jak tłumaczy Brzezińska – nie występuje w postaci kluczowej dla leczenia dzieci, czyli proszku do sporządzania zawiesiny.
Kłopotem może być i to, że nie wprowadzono okresu przejściowego, który gwarantowałby pacjentom możliwość kontynuacji leczenia – w tej samej cenie – lekiem, którym je rozpoczęli. W przypadku Valcyte chodzi o trzymiesięczną kurację. Zmiana np. na ostatni miesiąc może być uciążliwa. Ale pozostanie przy dotychczas przyjmowanym leku może oznaczać wydatek przekraczający ich dochody. Wiele z osób po przeszczepach jest na rencie. Jeden z pacjentów, którzy podpisał petycję do resortu zdrowia, wylicza, że ma 620 zł renty. Jest dwa lata po przeszczepie, a podwyżka cen spowoduje, że nie będzie go stać na wykup leków. Tym bardziej że to niejedyne preparaty, które musi przyjmować.
Są też obawy, że będzie problem z dostępnością zamienników. Do tej pory nie były refundowane, a więc – jak przyznaje jeden z farmaceutów – były rzadko wypisywane przez lekarzy. Zdaniem prof. Zembali powinien zostać wprowadzony okres przejściowy, aby apteki miały czas na uzupełnienie zapasów.
Autorzy petycji skierowanej do ministra zdrowia Konstantego Radziwiłła podkreślają, że „każda zmiana leków immunosupresyjnych wiąże się z pobytem w szpitalu lub licznymi kontrolami morfologii krwi. Dodatkowo w kręgach osób po przeszczepieniu narządów są dzieci, dla których każda wizyta w szpitalu wiąże się z ogromnym stresem”.
Dla niektórych to oznacza konieczność wielokilometrowych dojazdów. – Mój 7-letni syn od 6 lat przyjmuje Prograf po przeszczepie wątroby. Początkowe koszty leczenia były bardzo wysokie i oznaczały częste wizyty w odległej od domu ponad 220 km Warszawskiej Poradni Chorób i Transplantacji Wątroby w CZD – tłumaczy jedna z matek. Dodaje, że zmiana może być w ich sytuacji bardzo trudna.
Lekarze przyznają, że po przestawieniu leku immunopresyjnego osobie po przeszczepie jest wymagany nadzór medyczny. Lekarz musi sprawdzić metabolizm, stężenie leku we krwi, a także reakcję chorego na zmianę.
Autorzy petycji wskazują, że ekonomiczniej dla państwa jest wspomagać przeszczepy oraz dbać o osoby, które go przeszły. Na przykład przy chorobie nerek (które należą do najczęściej przeszczepianych organów) przy każdym pogorszeniu stanu zdrowia chorzy muszą korzystać z dializ, które są bardzo kosztowne dla państwa. Koszt miesięczny waha się między 5 a 5,7 tys. zł. „Koszt refundacji leków jest znacznie mniejszy, nie biorąc pod uwagę nieprzeliczalnego na żadne kwoty cierpienia, odrzucenia narządu, leczenia pozostałych układów i narządów, które ulegną uszkodzeniu w procesie przewlekłej niewydolności nerek” – pisze autorka petycji skierowanej do resortu zdrowia.
Dlatego lekarze wskazują, że choć generyki nie zaszkodzą chorym, aby przyniosły również ekonomiczne korzyści, muszą być wprowadzane z należytą ostrożnością.