W ustawie trzeba zapisać wprost, że wypłata przez szpital kwoty żądanej przez pacjenta nie stanowi naruszenia dyscypliny finansów publicznych - mówi Sławomir Krześ, adwokat, członek komisji ds. orzekania o zdarzeniach medycznych we Wrocławiu.
Sławomir Krześ, adwokat, członek komisji ds. orzekania o zdarzeniach medycznych we Wrocławiu / Dziennik Gazeta Prawna
Do 6 sierpnia trwają konsultacje projektu nowelizacji ustawy o prawach pacjenta i rzeczniku praw pacjenta. Ponad trzy lata temu ta regulacja powołała specjalne komisje, które orzekają, czy doszło do zdarzenia medycznego, czyli np. niewłaściwego leczenia lub błędnej diagnozy. Ten tryb orzekania miał być szybszy niż sądowy. W praktyce wiele procedur krępuje komisjom ręce. Ma to zmienić obecna nowelizacja. Istotne zmiany dotyczą m.in. ostatecznego środka odwoławczego, jaki przysługuje pacjentowi, czyli skargi o stwierdzenie niezgodności z prawem orzeczenia komisji. Czy to dobre rozwiązania?
Za kluczowe rozwiązanie projektu należy uznać uregulowanie skutków prawych orzeczenia w postępowaniu z takiej skargi. Dotychczas w przepisach była luka prawna. Teraz już nie będzie wątpliwości, że skutkiem uwzględnienia skargi będzie uchylenie orzeczenia i przekazanie sprawy do ponownego rozpatrzenia.
Obecnie przy rozpatrywaniu skargi komisje mają często trudności w zebraniu wymaganego przez ustawę składu orzekającego. Czy nowelizacja poprawi sytuację?
Projekt przewiduje zmniejszenie liczebności składu orzekającego w tych postępowaniach z sześciu do czterech osób. Przy czym istotne jest też zastrzeżenie, że skargę rozpoznaje trzech prawników i jedna osoba wykonująca zawód medyczny. Jest ono jak najbardziej zasadne. Ponieważ zarzuty mogą być wyłącznie natury proceduralnej, ważniejsze jest, aby osoby zasiadające w komisji miały doświadczenie prawnicze. Nadal jednak uważam, że ta procedura powoduje znaczne przedłużenie postępowania. Nadto niewiarygodne jest, aby podczas rozpatrywania sprawy przez czwarty skład strony nagle zawarły ugodę. Kolejna instancja to także kolejne wydatki Skarbu Państwa. Tak więc nowelizację oceniam pozytywnie, ale samą instytucję skargi uważam za zbyteczną. Wielkie słowa uznania natomiast dla autora projektu za odejście od zasady wyznaczania członków składu według kolejności alfabetycznej. Umożliwi to dobór osób najbardziej kompetentnych do oceny danego przypadku.
Wiele szpitali nie ma wykupionej polisy od zdarzeń medycznych, bo nie jest ona dla nich obowiązkowa. Przyznane pacjentowi przez komisję odszkodowanie muszą więc płacić z własnych środków. Odmawiają, a pacjenci muszą iść do sądu. Dlatego komisje postulowały, aby zapisać w nowelizacji, że uznanie przez szpital orzeczenia i wypłata żądanej przez pacjenta kwoty nie stanowi naruszenia dyscypliny finansów publicznych. Ten postulat nie został uwzględniony w nowelizacji. Czy to błąd?
Tak. Wielu dyrektorów szpitali w prywatnych rozmowach informuje mnie, że wolą przegrać sprawę w sądzie nawet, jeżeli kwota zasądzona będzie o wiele wyższa niż wypłacona w ramach ugody zawartej przed komisją. Powód? W takim przypadku nikt im nie zarzuci naruszenia dyscypliny finansów publicznych. Zgodnie z art. 11 ustawy z 17 grudnia 2004 r. o odpowiedzialności za naruszenie dyscypliny finansów publicznych (tj. Dz.U. z 2013 r. poz. 168) „naruszeniem dyscypliny finansów publicznych jest dokonanie wydatku ze środków publicznych bez upoważnienia określonego ustawą budżetową, uchwałą budżetową lub planem finansowym albo z przekroczeniem zakresu tego upoważnienia lub z naruszeniem przepisów dotyczących dokonywania poszczególnych rodzajów wydatków”. Upoważnieniem takim mógłby być odpowiedni zapis w ustawie o prawach pacjenta. Mógłby on brzmieć: „Zawarcie ugody w postępowaniu przed wojewódzką komisją do spraw orzekania o zdarzeniach medycznych co do kwoty odszkodowania lub zadośćuczynienia i jej wypłata nie stanowi naruszenia dyscypliny finansów publicznych”. Jednoznaczny przepis usunąłby niepokój dyrektorów szpitali i w efekcie mógłby wpłynąć na znaczący wzrost wypłat przez szpitale odszkodowań lub zadośćuczynień w przypadku orzeczenia przez komisje, że doszło do zdarzenia medycznego. W takiej sytuacji poszkodowani pacjenci nie musieliby dochodzić roszczeń przed sądem powszechnym.
Projekt przewiduje ujednolicenie wynagrodzeń członków komisji. Dotychczas były one zróżnicowane, bo ustalali je poszczególni wojewodowie. Czy zaproponowane stawki będą satysfakcjonujące dla ekspertów?
Za uwłaczające godności tych osób, a także wszystkich członków komisji, uważam ustalenie miesięcznego wynagrodzenia dla przewodniczącego komisji w wysokości 150 zł brutto, a zastępcy przewodniczącego 75 zł brutto. Przecież przewodniczący i jego zastępca kwalifikują formalnie wnioski, organizują pracę komisji i reprezentują ją na zewnątrz. Oznacza to każdego miesiąca co najmniej kilkanaście godzin pracy oraz dojazdy na swój koszt. Nie wymaga to chyba dalszego komentarza.