Szpitale żądają, aby dodatkowe ubezpieczenie na wypadek roszczeń pacjentów było dobrowolne.
Od 2012 r. przy wojewodach działają specjalne komisje, które pacjentom poszkodowanym wskutek złego leczenia mają prawo przyznać odszkodowania w przyspieszonym trybie pozasądowym. Osoby, które uzyskają takie orzeczenie, mogą ubiegać się o rekompensatę w wysokości do 100 tys. zł, a spadkobiercy zmarłego pacjenta – nawet o kwotę trzykrotnie wyższą. Przy czym w praktyce odszkodowania i zadośćuczynienia są ustalane między zainteresowanymi stronami. Polacy mają jednak problem z wyegzekwowaniem pieniędzy od placówek medycznych – proponowane odszkodowania często ich po prostu nie satysfakcjonują. W efekcie muszą dochodzić swoich racji przed sądem.
Dlaczego tak się dzieje? Otóż większość szpitali nie jest ubezpieczona od zdarzeń medycznych. Taka polisa miała być dla nich obowiązkowa od stycznia 2014 r., ale posłowie pod koniec 2013 roku pilnie znowelizowali ustawę o działalności leczniczej (tj. Dz.U. z 2014 r. poz. 618), która przewidywała taki obowiązek. W konsekwencji został on odroczony o dwa lata. Zgodnie więc z obowiązującym stanem prawnym polisy od zdarzeń medycznych są do końca roku dobrowolne.
Niestety wszystko wskazuje na to, że sytuacja może nie ulec zmianie także po 1 stycznia 2016 r. Placówki medyczne już teraz domagają się od resortu zdrowia zmiany prawa. Obawiają się, że obowiązkowe ubezpieczenia mogą je pogrążyć finansowo. Dodają, że trzy lata temu PZU, które jest praktycznie monopolistą na rynku ubezpieczeń szpitalnych, zażądało od nich horrendalnie wysokich stawek za polisy. Chciało od szpitali po kilkaset tysięcy złotych rocznie na wypadek ewentualnych roszczeń pacjentów. Ubezpieczyciel był nieugięty i podkreślał, że wysokie składki są wynikiem dużego ryzyka, które wziął na siebie jako jedyny podmiot działający na tym rynku.
Tymczasem dla wielu placówek ubezpieczenie było kosztem nie do udźwignięcia. Tym bardziej że pieniądze musiałyby wygospodarować z kontraktów z NFZ. Pracodawcy RP policzyli wówczas, że szpitale musiałyby wydać na obowiązkowe ubezpieczenia 850 mln zł.
Lekarze żądają kolejnego przesunięcia terminu dla wprowadzenia obowiązkowych ubezpieczeń.
– Wykupienie tej polisy może spowodować bardzo dużo perturbacji finansowych. Będą to znaczące kwoty, które mogą rozchwiać budżety szpitali. Jednocześnie to ubezpieczenie tylko pozornie poprawi sytuację pacjentów, którzy doznali szkody w wyniku działań niepożądanych podczas leczenia – podkreśla Andrzej Sawoni, prezes Okręgowej Rady Lekarskiej w Warszawie.
Stowarzyszenie Menedżerów Opieki Zdrowotnej (STOMOZ) idzie jeszcze dalej. Wystąpiło do nowego ministra zdrowia prof. Mariana Zembali o taką zmianę przepisów, aby dodatkowe polisy już na stałe były dla szpitali fakultatywne. – Można oczywiście po raz kolejny przesunąć termin wejścia w życie tego obowiązku, ale najlepiej, gdyby ubezpieczenie stało się dobrowolne. Dyrektorzy dobrze znają swoje placówki i wiedzą, czy taka dodatkowa polisa jest im potrzebna, czy też nie – podkreśla Małgorzata Majer, prezes STOMOZ.
Ministerstwo Zdrowia na razie nie wypowiada się w sprawie przyszłości polis. Wiadomo, że jeśli prawo nie zostanie zmienione, szpitale już we wrześniu będą musiały rozpisywać postępowania przetargowe.

943 tyle szpitali (publicznych i niepublicznych) działa w Polsce