Zbyt ogólne zasady procedury dotyczącej zabiegów in vitro oraz przewinienie zawodowe lekarzy i laborantów było prawdopodobną przyczyną pomyłki w szpitalu w Policach - powiedział dziś profesor Jacek Różański, Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej Okręgowej Izby Lekarskiej w Szczecinie. Zakończone zostało wstępne wyjaśnienie sprawy błędnego wszczepienia komórki jajowej podczas zabiegu sztucznego zapłodnienia. Rzecznik skierował sprawę do Okręgowego Sądu Lekarskiego: "Z dużym prawdopodobieństwem udało się wykazać, że niektórzy koledzy mogli dopuścić się zaniedbań zawodowych. W piątek podpisałem wniosek o przedstawienie im zarzutów". O podejrzeniu zaniedbań został również poinformowany rzecznik dyscyplinarny.

Zdaniem profesora Różańskiego przyczyną błędu była nieskuteczna identyfikacja materiału biologicznego w laboratorium: "Niepodpisywanie probówek do których pobiera się komórkę jajową w momencie jej pobrania, a także stłoczenie ich na małej przestrzeni to dwa czynniki, które doprowadziły do błędu".
W ocenie rzecznika procedury zawarte w rządowym programie leczenia niepłodności są zbyt ogólne.
W sierpniu ubiegłego roku w wyniku zamiany komórki jajowej w laboratorium 30-letnia kobieta urodziła nie swoje dziecko. Zabieg in vitro przeprowadzono w Laboratorium Wspomaganego Rozwoju w szpitalu w Policach, który jest częścią szpitala klinicznego Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie. Para od dawna starała się o dziecko. Kobieta miała za sobą kilka nieudanych zabiegów sztucznego zapłodnienia.
Klinika została ukarana maksymalną finansową karą w wysokości 76 tysięcy złotych i wypowiedziano jej umowę w zakresie przeprowadzania zapłodnienia pozaustrojowego. Szpital wyraził ubolewanie i przyznał się do błędu.