Część lekarzy i organizacji pacjentów chce wycofania pakietu onkologicznego. W Naczelnej Izbie Lekarskiej odbyła się konferencja prasowa, na której pokazywano liczne utrudnienia w leczeniu po wprowadzeniu zmian.

Maciej Hamankiewicz - prezes Naczelnej Rady Lekarskiej mówi, że w tej sytuacji potrzebna jest interwencja premier Ewy Kopacz. Według niego "po 70 dniach widać, że eksperyment jakim jest pakiet nie udał się, dlatego trzeba z niego zrezygnować i wrócić do rozwiązań z grudnia ubiegłego roku" - przekonuje.

Profesor Lucyna Kępka z Warmińsko-Mazurskiego Centrum Onkologii podaje przykłady problemów, które stwarza pakiet, jak na przykład, niemożność leczenia dwóch nowotworów na raz u jednego pacjenta w ramach karty DILO, sztywno narzucony skład i termin konsylium i wiele innych. Mówi, że w niektórych szpitalach koordynatorami są lekarze, z którymi nie ma kontaktu, jeśli są na bloku operacyjnym. To opóźnia dalszy proces diagnostyczny a często powoduje, że trzeba zrezygnować z leczenia w ramach karty DILO. Profesor Lucyna Kępka uważa, że pakiet to "biurokratyczny bubel". Podziela opinię profesora Jacka Jassema - onkologa, który uważa, że trzeba zresetować system, zostawić jedynie 10 procent przyjętych rozwiązań.

Piotr Piotrowski z Fundacji 1 Czerwca mówi, że często szpitale pediatryczne zmuszone są rezygnować z leczenia w ramach pakietu, aby ratować pacjenta. Podkreśla, że 9 tygodni na diagnostykę u małego dziecka to zbyt duże opóźnienie w leczeniu. Dotychczas wdrażano je w ciągu kilku dni i tak często jest teraz, ale Fundusz nie rozliczy tego bezlimitowo.

Szpitale, które rezygnują z leczenia w ramach pakietu generują długi placówki poprzez tak zwane nadwykonania, za które prawdopodobnie nie otrzymają pieniędzy z Funduszu.