Szybka ścieżka leczenia chorych na raka na prowincji stoi pod znakiem zapytania. Powód? Brak specjalistów, którzy mogliby zasiąść w konsyliach lekarskich. Fundusz ma rozwiązanie – proponuje przewozić pacjentów do dużych ośrodków medycznych.
Skład konsylium onkologicznego / Dziennik Gazeta Prawna
Już wszystkie oddziały wojewódzkie Narodowego Funduszu Zdrowia opublikowały wykazy szpitali i przychodni, które od 1 stycznia realizują pakiet onkologiczny. Na listach najwięcej jest szpitali powiatowych. Niestety wszystko wskazuje na to, że część z nich będzie zmuszona zrezygnować z programu Ministerstwa Zdrowia.

Brakuje specjalistów

Zgodnie z rozporządzeniem ministra zdrowia z 20 października 2014 r. zmieniającym rozporządzenie w sprawie świadczeń gwarantowanych z zakresu leczenia szpitalnego (Dz.U. z 2014 r. poz. 1441) każda z placówek, która podpisała umowę na leczenie pacjentów w ramach pakietu onkologicznego, powinna już mieć powołane konsylium lekarskie. Ten kilkuosobowy zespół specjalistów ma ustalić indywidualny plan leczenia dla każdego pacjenta. Niestety okazuje się, że nie wszystkie placówki są w stanie sprostać temu obowiązkowi.
Problemy z utworzeniem konsyliów mają m.in. szpitale z Podkarpacia. Co więcej, twierdzą, że nie są to tymczasowe kłopoty. – Jesteśmy w wykazie NFZ, ale nie jesteśmy w stanie realizować pakietu, bo nie mamy specjalistów niezbędnych do składu konsylium. To nie jest propozycja dla szpitala powiatowego, który prowadzi leczenie w podstawowym zakresie – stwierdza Stanisław Krasny, dyrektor SPZOZ w Nisku.
Placówka w Nisku nie jest w stanie także pożyczyć specjalistów z większych ośrodków medycznych. Powód? Na terenie Podkarpackiego pracuje zaledwie 20 radioterapeutów, 16 onkologów klinicznych i 18 radiologów. Tymczasem szpitali, które realizują pakiet w tym rejonie, jest 30.
– Nie jesteśmy w stanie obdzielić naszymi lekarzami innych placówek. Nasi specjaliści powinni leczyć pacjentów, a nie jeździć po całym województwie i konsultować – tłumaczy Dariusz Sawka, zastępca dyrektora Podkarpackiego Centrum Onkologii w Brzozowie.
Klopoty z powołaniem interdyscyplinarnych zespołów lekarzy pojawiły się też w innych województwach.
– Zorganizowanie własnego konsylium przekracza możliwości finansowe takiego małego szpitala jak nasz. My zatrudniamy chirurga ogólnego i radioterapeutę. Brakuje nam onkologa i radiologa. Niestety są to deficytowe specjalizacje i o pozyskaniu dla naszej placówki lekarzy legitymujących się takimi kwalifikacjami możemy tylko pomarzyć. Tacy specjaliści są tylko w Olsztynie, który jest oddalony od naszej miejscowości o 39 km – tłumaczy Aleksandra Liżewska ze Szpitala Powiatowego w Biskupcu.

Chcą się wycofać

Tymczasem bez powołania konsylium szpitale powiatowe nie mają szans na rozliczenie bezlimitowych kosztów leczenia chorych z nowotworami. Szpital w Nisku, który na nielimitowane świadczenia onkologiczne, ma zamrożone kilka procent kontraktu, już zastanawia się nad wypowiedzeniem umowy z NFZ.
– Po zakończeniu kwartału będziemy podejmować negocjacje z funduszem, by środki przeznaczone na pakiet onkologiczny przeznaczyć na inne procedury. To nie znaczy, że nie będziemy operować pacjentów ze schorzeniami onkologicznymi. Będziemy ich leczyć, ale nie w trybie szybkiej ścieżki – ujawnia Stanisław Krasny.
Jednak część szpitali znalazła inny sposób na rozwiązanie problemu, przy czym koszty z nim związane scedowała na pacjentów.
– Nie ma takiej możliwości, żeby konsylium mogło się zbierać w każdej wsi. Nie będzie go także w naszym szpitalu – stwierdza bez ogródek Jacek Pietryka, dyrektor Szpitala Powiatowego w Czarnkowie.
Dodaje, że jego placówka podpisała już umowy z trzema centrami onkologii: w Poznaniu, Szczecinie i Bydgoszczy. Pacjenci muszą jednak dojechać do tych miast na własny koszt.
– Tam będą mieli ustalony plan leczenia i jeżeli będą wymagali zabiegów chirurgicznych, wrócą na dalsze leczenie do nas. Tak samo było dotychczas. Pod tym względem nic się nie zmieni – przekonuje Pietryka.
Eksperci są zaskoczeni takim stanowiskiem. Wskazują, że pakiet onkologiczny miał działać inaczej. Pacjent miał być podmiotem wszystkich działań. Świadczeniodawcy zaś mieli robić wszystko, aby chory nie musiał krążyć pomiędzy placówkami medycznymi.
– Wiadomo, że w krótkim czasie nie pojawi się w Polsce tysiąc nowych onkologów czy radiologów, którymi można byłoby zasilić szpitalne konsylia. Trzeba jednak zrobić wszystko, aby jak najmniej narażać pacjentów na koszty i niedogodności – podkreśla Stanisław Maćkowiak, prezes Federacji Pacjentów Polskich.

Płacą szpitale

Problem z tworzeniem zespołów lekarskich jest na tyle poważny, że swoje stanowisko w sprawie miejsca ich zwoływania zmieniła nawet centrala funduszu. Jeszcze do niedawna stała na stanowisku, że konsylium musi być organizowane w miejscu udzielania świadczeń, teraz zgadza się na dowożenie pacjentów do ośrodków onkologicznych. Przy czym uważa, że chorzy nie powinni pokrywać kosztów podróży.
– Jeśli szpital nie jest w stanie zwołać konsylium, powinien na własny koszt dostarczyć pacjenta do specjalistów w ośrodku onkologicznym i przywieźć go z powrotem, jeśli jest taka potrzeba – podkreśla Krzysztof Tuczapski, wiceprezes NFZ.
Szpitale jednak zwracają uwagę, że zastosowanie nowego rozwiązania może się wiązać z trudnościami przy dokonywaniu rozliczeń przez placówki medyczne. NFZ za zorganizowanie konsylium płaci 5 pkt rozliczeniowych (czyli 260 zł).
– Nie wiadomo jednak, jak tę kwotę rozliczyć i któremu świadczeniodawcy powinna ona zostać wypłacona– zastanawia się Aleksandra Liżewska ze Szpitala Powiatowego w Biskupcu.
NFZ nie ma wątpliwości. – Zapłacimy temu świadczeniodawcy, u którego konsylium będzie się odbywało – wyjaśnia Krzysztof Tuczapski. Dodaje, że nie ma natomiast możliwości ustalania planu leczenia dla chorych tylko na podstawie dokumentacji medycznej.