Ministerstwo Zdrowia i Narodowy Fundusz Zdrowia znalazły sposób na blokowanie wyjazdów tym pacjentom, którzy potrzebują kosztownego leczenia za granicą
Ścieżki leczenia za granicą / Dziennik Gazeta Prawna
Ustawa transgraniczna (Dz.U. z 2014 r. poz. 1491), która obowiązuje od ponad dwóch miesięcy, miała, co do zasady, umożliwić skorzystanie z szybszego leczenia za granicą i w efekcie ominięcie kolejki w polskich szpitalach. Jej skutki są na razie odwrotne. Chorzy, którzy nie są wpisani na żadną listę oczekujących, nie otrzymają zgody na wyjazd.

Nie ma pozwolenia, brak zwrotu

Otrzymanie zgody NFZ jest potrzebne w przypadku większości zabiegów i operacji (poza chirurgią jednego dnia – w tym trybie robiona jest m.in. zaćma), a także drogich badań. Bez niej pacjent nie otrzyma refundacji poniesionych kosztów leczenia poza granicami Polski.
Wniosek o wydanie zgody pacjent musi złożyć do oddziału wojewódzkiego NFZ. Przy czym w formularzu trzeba podać m.in. dopuszczalny (określony indywidualnie dla danego chorego) czas oczekiwania na dane świadczenie w Polsce oraz czas przewidywany zgodnie z listą oczekujących. I tu pojawia się problem – mają go ci chorzy, którzy nie są wpisani do kolejki. Lekarz nie może więc wpisać we wniosku, ile będą czekać na pomoc medyczną w kraju. Odsyła chorych do NFZ. Ten informuje, że w celu ustalenia czasu oczekiwania na zabieg w kraju muszą wpisać się do kolejki. Zażądał tego np. mazowiecki oddział funduszu od rodziców dziecka, które wymaga pilnej operacji kardiochirurgicznej.
– Żeby spełnić to żądanie, próbowaliśmy zapisać syna do kolejki w Centrum Zdrowia Dziecka. Powiedziano nam, że mamy wpisać się do kardiologa. Potem po wykonaniu badań zbierze się konsylium, które zdecyduje, czy dziecko kwalifikuje się do operacji. Oczywiście nie wpisaliśmy się do kolejki, bo zabieg w Niemczech mamy już 3 lutego – opowiada Agnieszka Trochanowska, matka rocznego chłopca z wadą serca, które w Polsce było poddane nieudanej operacji. W efekcie wymaga teraz pilnej wymiany zastawki. Zabieg w Niemczech będzie kosztował 22,5 tys. euro. Żeby je zebrać, rodzice musieli zapożyczyć się u rodziny i znajomych.
Z odpowiedzi przesłanej DGP przez Krzysztofa Bąka, rzecznika prasowego resortu zdrowia, wynika, że wniosek osoby niezapisanej do żadnego świadczeniodawcy w Polsce nie kwalifikuje się do pozytywnego rozpatrzenia.
– Nie jest możliwe porównanie dopuszczalnego czasu oczekiwania z przewidywanym czasem oczekiwania na dane świadczenie w kraju – podkreśla Krzysztof Bąk. – Przesłanką wydania zgody jest ustalenie, że czas oczekiwania pacjenta na określone świadczenie w kraju przekracza ten czas, który można uznać za akceptowalny w ocenie lekarza. Można tego dokonać tylko na podstawie informacji od konkretnego świadczeniodawcy, u którego pacjent znajduje się na liście oczekujących – dodaje Bąk.
Takie interpretacje oburzają ekspertów.
– NFZ przerzuca działania administracyjne, które leżą w jego kompetencji, na lekarza i pacjenta – stwierdza Piotr Piotrowski, założyciel Fundacji 1 czerwca. Tłumaczy, że zgodnie z art. 42k polskiej ustawy transgranicznej minister zdrowia po zasięgnięciu opinii samorządu lekarskiego powinien wydać rozporządzenie, w którym określi sposób i kryteria ustalania dopuszczalnego czasu oczekiwania na świadczenia w Polsce. Takiego aktu prawnego resort zdrowia nie wydał do tej pory.

Lekarz musi mieć umowę

Na tym problemy pacjentów się nie kończą. Wniosek przed o wydanie zgody musi być – przed złożeniem go do NFZ – wypełniony nie tylko przez pacjenta, ale także lekarza ubezpieczenia zdrowotnego (czyli działającego w ramach NFZ). Medycy odmawiają. Z taką sytuacją spotkało się już kilkoro rodziców, którzy współpracują Fundacją 1 Czerwca. Lekarze boją się kontroli funduszu. Trzech ortopedów z Łodzi odmówiło wypełnienia dokumentów naszemu podopiecznemu – informuje Piotr Piotrowski. – Natomiast jeden z profesorów powiedział rodzicom chorego dziecka, że jest urzędnikiem państwowym i musi dbać o to, aby pieniądze, które chcą wywieźć za granicę, zostały w jego klinice – dodaje.

Pacjent może pójść do sądu

Co robić, gdy fundusz nie chce wydać zgody, a czas nagli? – Jedyna możliwość dla pacjenta, którego życie lub zdrowie jest zagrożone wskutek nieudzielenia danego świadczenia, to wyjechać za granicę i tam poddać się zabiegowi. Oczywiście po powrocie trzeba będzie udowodnić, że szybka operacja uratowała życie. Co nie będzie proste. Ocena, czy zagraniczny wyjazd był uzasadniony, będzie należała do NFZ. To on ostatecznie decyduje o zwrocie kosztów. Niestety obawiam się, że trzeba będzie ich dochodzić w sądzie – twierdzi Justyna Prus z kancelarii prawnej KNTM.
Natomiast Natalia Łojko, radca prawny z kancelarii Kieszkowska Rutkowska Kolasiński, zwraca uwagę na to, że piętrzenie przeszkód biurokratycznych przez NFZ może mieć swoje konsekwencje dla rządu. Otóż Komisja Europejska może uznać, że Polska niewłaściwie implementowała dyrektywę transgraniczną.
Fundacja 1 czerwca już zapowiedziała, że podejmie kroki w celu zorganizowania wysłuchania w tej sprawie w Parlamencie Europejskim. Zamierza podczas niego przedstawić problemy, z jakimi spotykają się w Polsce osoby chcące skorzystać z zagranicznego leczenia. – Prosimy o kontakt wszystkie osoby, które podczas złożenia wniosków do NFZ spotkały się z trudnościami administracyjnymi, ewentualnie ich pisma zostały odrzucone. Chcemy bowiem złożyć do Komisji Europejskiej stanowisko polskich pacjentów poparte konkretnymi przykładami – zapowiada Piotr Piotrowski.

Wniosków jak na lekarstwo

Na razie w całym kraju do Narodowego Funduszu Zdrowia wpłynęły jedynie 4 wnioski o wydanie zgody na leczenie transgraniczne. Na dodatek wszystkie zostały odesłane z prośbą o uzupełnienie.
NFZ realizuje natomiast w miarę płynnie wnioski o zwrot kosztów leczenia – przede wszystkim zabiegów usunięcia zaćmy – które można wykonywać za granicą bez uprzedniej zgody NFZ.
Refundowane są także koszty świadczeń, z których chorzy skorzystali za granicą przed wejściem w życie ustawy transgranicznej. Wszystkie zaległe wnioski są realizowane bez względu na to, czy dane leczenie wymagało uprzedniej zgody, czy też nie. Do NFZ wpłynęło ich 233 na kwotę 2,07 mln zł. Fundusz wydał już 43 decyzje administracyjne w sprawie zwrotu kosztów. 10 z nich już się uprawomocniło, w 9 przypadkach dokonano wypłaty należnej kwoty zwrotu.