W ubiegłym tygodniu Komisja Europejska zdecydowała, że pigułka ellaOne może być dostępna w krajach UE bez recepty. Jak poinformowano, ostateczna decyzja, czy zezwolić na sprzedawanie tego produktu u siebie bez recepty, należeć będzie do władz krajów członkowskich. Polskie Ministerstwo Zdrowia poinformowało jednak, że w kraju pigułki będzie można sprzedawać bez recepty, bo odbiorcą decyzji KE jest firma wprowadzająca lek na rynek, a rząd polski ani resort zdrowia nie są stroną w sprawie.

Premier przypomniała, że w polskim prawodawstwie nie ma zapisów, które by tę kwestię regulowały. "Skoro jesteśmy w UE, to mamy przepisy, które mówią o tym, że ta tabletka ma być bez recepty" - tłumaczyła w niedzielę w Radiu ZET.

Jak mówiła, rozmawiała na ten temat z ministrem zdrowia Bartoszem Arłukowiczem. "Nie mówmy tu w kategoriach ideologicznych, tylko mówmy w kategoriach czy to jest bezpieczne, czy też niebezpieczne. Pamiętajmy, że po to będą sięgać również młodzi ludzie, młode dziewczyny, więc dlatego to musi być bezpieczne, i to jest obowiązek Ministerstwa Zdrowia" - powiedziała premier.

Uzgodniono, że zespół w MZ wraz z Rządowym Centrum Legislacji wypracuje "wszelkiego rodzaju zabezpieczenia prawne", które będą dawałyby gwarancję bezpieczeństwa pacjentkom, oraz które ograniczą dostępność "pigułki dzień po", by nie mogły kupować jej 10- czy 13-latki. "Będzie to na tyle bezpieczne, że dorosła osoba, będzie mogła podjąć świadomą, dorosłą decyzję, za którą bierze odpowiedzialność" - wyjaśniła.

Na uwagę, że są różne opinie lekarskie dot. tego, czy pigułka ta jest bezpieczna dla pacjentek, odpowiedziała: "Na pewno skoro została dopuszczona do sprzedaży w Europie, musiała przejść wszystkie procedury".

EllaOne to produkt antykoncepcyjny przeznaczony do stosowania w przypadkach nagłych. Środek został dopuszczony do obrotu w UE w 2009 r. Substancja czynna preparatu łączy się z receptorami progesteronu - hormonu, który wpływa na wystąpienie owulacji i przygotowanie wyściółki macicy do przyjęcia zapłodnionej komórki jajowej. Działając na receptory progesteronowe preparat zapobiega ciąży, głównie zapobiegając owulacji lub opóźniając ją.

Kopacz w niedzielę w Radiu ZET odpowiadała też na pytania dot. ratyfikacji Konwencji Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej. Pytana, czy przekonała do niej posłów Platformy i czy 100 proc. z nich jest za, odpowiedziała: "No zobaczymy. Sprawdzian będzie wtedy, kiedy będzie głosowanie".

"Przekonywałam ich do tego; zawsze bez cienia jakiejkolwiek obawy przed rezultatem przekonuję do rzeczy, do których sama jestem przekonana, a do tej konkretnie sprawy jestem przekonana i uważam, że ta konwencja powinna być przegłosowana" - mówiła.

Dopytywana, czy do związków partnerskich też jest przekonana, odpowiedziała: "Tak jestem". "Jestem przekonana, że ten projekt ustawy, naszego posła (Artura) Dunina, który będzie projektem już wydyskutowanym w PO, który reguluje te wszystkie sprawy, będzie bezdyskusyjnie przyjęty" - mówiła.

Na pytanie czy będzie dyscyplina w tych sprawach, odpowiedziała, że Platforma nie jest partią wodzowską. "Ja uważam, że dużo lepszą i chyba bardziej cywilizowaną metodą jest to, żeby przekonywać argumentami, a nie dyscypliną i karać za to, kiedy ludzie mają prawo do różnych poglądów w tej sprawie. Przekonajmy tych, którzy mają odmienne zdanie w tej sprawie, nie używając przemocy, oczywiście w cudzysłowiu, do tego, żeby oni zagłosowali za tą ustawą" - powiedziała Kopacz.