Resort zdrowia na gwałt przygotowuje się na pojawienie się epidemii w Polsce i wprowadza możliwość zawierania ekspresowych umów – z pominięciem konkursów – z placówkami, które będą opiekować się pacjentem zakaźnie chorym.

Jak tłumaczą autorzy projektu – celem proponowanej zmiany jest możliwość dynamicznego reagowania na rozwijające się wydarzenia związane z rozprzestrzenianiem się chorób zakaźnych. Dzięki nowym przepisom minister zdrowia będzie mógł natychmiastowo zabezpieczyć pacjentów. A nie czekać na wyniki konkursów.
Kiedy będzie można wprowadzić niestandardowe zasady działania? Zielone światło będzie musiał dać główny inspektor sanitarny, potwierdzając, że istnieje ryzyko dotarcia do Polski choroby szczególnie niebezpiecznej i wysoko zakaźnej lub też wystąpienia zagrożenia epidemiologicznego. Wdrożenie nowych zasad umożliwi również ogłoszenie przez Światową Organizację Zdrowia sytuacji zagrożenia zdrowia o znaczeniu międzynarodowym. Wtedy minister zdrowia bez konkursu będzie mógł zawrzeć umowy z wybranymi przez siebie placówkami medycznymi (m.in. szpitalami, oddziałami zakaźnymi) oferującymi izolację i leczenie oraz placówkami, które zapewnią całodobowe konsultacje lekarzy specjalistów oraz szczepienia ochronne.
– To bardzo dobre rozwiązanie, które będzie obowiązywało, gdy już się pojawi jeden potwierdzony przypadek chorego – mówi Jan Bondar, rzecznik GIS. Jak tłumaczy, w takiej sytuacji istotne powinno być zapewnienie bezpieczeństwa personelowi szpitala, a nie organizowanie konkursu.
Urzędnicy chcą, by nowe reguły zaczęły działać natychmiast, dlatego skracają vacatio legis w interesie ochrony zdrowia publicznego.
Do tej pory urzędnicy przekonywali, że Polska jest gotowa na każdą ewentualność. Lekarze byli bardziej sceptyczni, wskazując, że placówki nie są przygotowane. Według nich brakuje nie tylko odzieży ochronnej, ale także specjalistycznych oddziałów oraz wyszkolonego personelu. Jeden z konsultantów wojewódzkich stwierdził wprost: „Sytuacja jest nie do końca klarowna, a w niektórych aspektach po prostu zła”.
Powodem zmiany stanowiska przez rząd jest ocena ryzyka dokonana przez WHO i Europejskie Centrum Zapobiegania i Kontroli Chorób. Wskazują one na duże prawdopodobieństwo pojawiania się w Polsce osób zarażonych gorączką krwotoczną. Pierwsze przypadki chorych na ebolę odnotowały w październiku Stany Zjednoczone, Macedonia, Norwegia, Hiszpania i Niemcy. W efekcie Polska postanowiła podnieść poziom bezpieczeństwa zarówno dla chorych, jak i personelu medycznego. Tym bardziej że lekarze i pielęgniarki już od dłuższego czasu się skarżyli, że wszystkie przepisy zmierzają do ratowania chorych, natomiast nikt nie dba o bezpieczeństwo personelu medycznego.
Problemem mogą się również okazać pieniądze. Koszt utrzymania w szpitalu pacjenta jedynie z podejrzeniem eboli to kilkadziesiąt tysięcy złotych. Projekt nie wspomina o potrzebnych środkach.
Etap legislacyjny
Projekt w konsultacjach