Przerwy na papierosa regularnie praktykowane przez palących pracowników kosztują pracodawców średnio ponad 33 mln zł dziennie – wynika z wyliczeń agencji Work Service.

Do palenia przyznaje się obecnie niemal co trzeci Polak. Przeciętny palacz robi sobie przerwę na papierosa co godzinę - przerwa taka trwa od 5 do 10 minut. W efekcie osoby palące, zatrudnione na pełen etat, poświęcają na palenie od 40 do nawet 80 minut w pracy. Eksperci Work Service biorąc pod uwagę wysokość średniego wynagrodzenia w Polsce wyliczyli, że pracodawcy płacą za palenie swoich pracowników ponad 33 mln zł dziennie.

- Każdy pracodawca musi liczyć się z tym, że zatrudniając do pracy osobę palącą, będzie ponosił tego rodzaju koszty. Przerwy na papierosa są koniecznością dla osób uzależnionych od nikotyny, a to dodatkowy czas kiedy pracownik pozostaje poza swoim stanowiskiem pracy – mówi Krzysztof Inglot, dyrektor działu rozwoju rynków w Work Service.

Karta zbliżeniowa - czyli kontrola pracownika

Palenie papierosów w miejscu pracy ma wymiar nie tylko finansowy, ale też społeczny. Osoby uzależnione od nikotyny zwykle nawiązują relacje z innymi palącymi pracownikami. Wyjście na papierosa ma wówczas charakter spotkania towarzyskiego, które nie mieści się w żadnych ramach czasowych. Regularne praktykowanie tego typu spotkań obniża efektywność pracy, a co za tym idzie generuje dodatkowe koszty dla pracodawców.

Coraz więcej średnich i dużych firm decyduje się więc na wdrożenie systemów kontroli czasu pracy. Służą temu popularne w korporacjach karty zbliżeniowe umożliwiające dostęp do biura. - Systemy rejestrują każde wyjście i wejście pracownika, wymuszając większą dyscyplinę - mówi Krzysztof Inglot. W mniejszych firmach, które nie są w stanie skorzystać z takiego systemu, warto postawić na rozmowę z pracownikiem i dzielenie się obowiązkami. Zwiększy to odpowiedzialności i zaufanie wewnątrz zespołu. Osoby palące będą mniej skłonne do oszukiwania bądź obarczania swoimi zadaniami innych pracowników.

Wsparcie zamiast dyskryminacji

Pracodawcy niechętnie zatrudniają osoby palące. Chociaż oficjalnie większość renomowanych firm nie podaje wymogu dotyczącego niepalenia w ogłoszeniu o pracę, to w praktyce pytania weryfikujące tę kwestię padają w trakcie rozmowy kwalifikacyjnej. Zatrudnienie palacza może być odbierane jako niekorzystnie, nie tylko z powodu strat finansowych, z jakimi muszą się liczyć pracodawcy. Posiadanie w zespole osób uzależnionych od nikotyny nakłada dodatkowe obowiązki na właścicieli firm, takie jak chociażby konieczność wydzielenie specjalnej strefy dla palących, w której będzie można palić zgodnie z prawem (zakład pracy jest miejscem publicznym, dlatego jest to konieczne). Istnieje też szereg stanowisk, na których niewskazane jest zatrudnienie osoby uzależnionej od nikotyny. Do tego typu profesji należą: obsługa klienta, praca w halach produkcyjnych, w których obowiązuje system pracy w ruchu ciągłym, praca z małymi dziećmi (np. w przedszkolach, żłobkach), czy praca w miejscach z całkowitym zakazem palenia (np. obsługa linii lotniczych, czy stacji benzynowych).

Zamiast wykluczania osób palących papierosy z procesu rekrutacji warto jednak skoncentrować się na kompetencjach zawodowych i umiejętnościach kandydatów. Skutecznym wsparciem pracowników w walce z uzależnieniem może być wdrożenie w firmie specjalnego programu antynikotynowego. Tego rodzaju inicjatywy podejmowane są przez organizacje, które troszczą się o zdrowie swoich pracowników.

Oprac. AB na podstawie materiałów prasowych