Jednym z pomysłów Bartosza Arłukowicza na rozwiązanie problemu dostępności leczenia ma być karta pacjenta onkologicznego – dowiedział się DGP. Taką propozycję zgłaszały ministrowi zdrowia organizacje pacjentów. Dokument zakładany przez onkologa ma przyznać preferencje chorym na nowotwory. Z kartą osoby, u których zdiagnozowano raka, szybciej otrzymają pomoc – będą miały pierwszeństwo w dostępie do badań i porad specjalistów.
Ile kosztuje walka z rakiem / Dziennik Gazeta Prawna
Do końca marca Bartosz Arłukowicz, minister zdrowia, ma przedstawić pomysł na skrócenie kolejek do świadczeń zdrowotnych. Termin wyznaczył mu premier Donald Tusk. Jak ustalił DGP, w pakiecie rozwiązań, nad którym pracuje resort zdrowia, może znaleźć się karta pacjenta onkologicznego.

Klucz do zdrowia

Co roku 150 tys. osób dowiaduje się, że ma raka.
– Ich największym problemem jest opóźnienie diagnostyki i leczenia u innych specjalistów. Pacjent z diagnozą nowotwór potrzebuje pilnie wielu badań oraz konsultacji innych specjalistów. Trafia do kolejek, w których musi czekać na świadczenia. Często powoduje to pogorszenie rokowania – podkreśla Jerzy Gryglewicz, ekspert z Uczelni Łazarskiego w Warszawie.
Ten problem ma rozwiązać karta pacjenta onkologicznego. Ma być przepustką do szybszego leczenia. Jej wprowadzenie postuluje Obywatelskie Porozumienie na rzecz Onkologii (OPO). Dokument nadawałby osobom, które potrzebują natychmiastowej interwencji medycznej, status „przypadek pilny”. Jego posiadacze korzystaliby z porad lekarzy specjalistów i badań diagnostycznych poza kolejnością. Jak podkreśla Jerzy Gryglewicz, rozwiązanie nie wiązałoby się ze zwiększonymi nakładami finansowymi. Zmieniałoby tylko kolejność udzielania świadczeń, bo chory onkologiczny miałby do nich pierwszeństwo kosztem innych osób. Karta mogłaby nawet wymusić pewne oszczędności w systemie, bo jej pomysłodawcy chcą przesunięcia leczenia onkologicznego z lecznictwa szpitalnego do ambulatoryjnego. Ministerstwo Zdrowia na razie nie przesądza, czy wdroży rozwiązanie.
– Opracowując propozycje zmian, ministerstwo bierze pod uwagę postulaty środowiska medycznego i organizacji pacjentów – zapewnia Krzysztof Bąk, rzecznik prasowy resortu zdrowia.

Potrzebny e-dokument

W karcie byłby udokumentowany cały proces leczenia danego pacjenta. Zakładałby ją leczący go onkolog. Ma być dokumentem papierowym, a docelowo elektronicznym.
Zdaniem Elżbiety Kozik, prezes Stowarzyszenia Amazonek, pomysł jest doskonały.
– Karta ujawniłaby słabe punkty systemu. Pokazywałaby, ile pacjenci muszą czekać na poszczególne badania i procedury. Zdyscyplinowałaby lekarzy do tego, żeby traktować ich jako przypadki pilne – wskazuje Elżbieta Kozik.
Rozwiązanie jest wzorowane na już istniejącej Karcie Kobiety Rodzącej. Kartę ciężarną prowadzi się jednak tylko przez okres ciąży, a ta onkologiczna miałaby przysługiwać do końca życia.
– Teraz część pacjentów, np. tych, którzy wyleczyli się z raka nerki, musi czekać w kolejkach na badania kontrolne i przestaje się leczyć. Kończy się to tragicznie w przypadku nawrotu choroby – tłumaczy Szymon Chrostowski z OPO.
Nie brakuje jednak głosów, że jako dokument papierowy karta może się nie sprawdzić, bo nie wiadomo, kto miałby ją odtworzyć, jeśli pacjent ją np. zgubi. Zdaniem organizacji pacjentów docelowo powinna być więc dokumentem elektronicznym, bo mogłaby wówczas pełnić funkcję narzędzia rejestracyjnego.
– Jest prowadzony krajowy rejestr nowotworów, ale jest niedoszacowany, bo nie wszystkie szpitale zgłaszają, ilu leczą pacjentów onkologicznych – podkreśla Szymon Chrostowski. Gdy karta stanie się dokumentem obowiązującym, dane o świadczeniach udzielanych jej posiadaczom byłyby rejestrowane na specjalnej platformie.
Ten pomysł krytykuje Joanna Didkowska z Krajowego Rejestru Nowotworów przy Centrum Onkologii w Warszawie.
– Stworzenie takiego systemu wymagałoby potężnych narzędzi informatycznych i nakładów – podkreśla. Dodaje, że nie byłoby to zresztą celowe, bo Centrum Systemów Informacyjnych Ochrony Zdrowia pracuje nad projektem internetowego konta pacjenta (IKP), dzięki któremu każda osoba korzystająca ze świadczeń będzie miała dostęp do własnej dokumentacji medycznej.
– Organizacje pacjentów onkologicznych powinny domagać się, aby IKP miało taką dodatkową funkcjonalność, na jakiej im zależy – uważa Joanna Didkowska.