Dzięki komisjom ds. orzekania o zdarzeniach medycznych pierwsi pacjenci odzyskali pieniądze za błędy medyczne. Odzyskane kwoty to nawet 150 tys. zł. A liczba szukających pomocy w tym trybie rośnie w lawinowym tempie.
Komisje zaczęły działać na początku roku. Ich celem ma być szybkie (rozpatrzenie trwa do 4 miesięcy) i tanie (koszty dla pacjenta od 200 do 600 zł) odzyskanie odszkodowania od szpitala za zdarzenie medyczne, potocznie mówiąc – błąd medyczny.
We Wrocławiu rodzina zmarłego pacjenta otrzymała 100 tys. zł odszkodowania i 50 zł tys. zadośćuczynienia. W styczniu do szpitala wojskowego trafił pacjent, który skarżył się na ból kręgosłupa. Otrzymał środki przeciwbólowe i wrócił do domu. Następnego dnia przyjechał z powrotem i został przekazany na oddział internistyczny w innym szpitalu, który z kolei odesłał go znów do szpitala wojskowego z podejrzeniami sepsy. Tam chory po dwóch dniach zmarł. Rodzina zgłosiła sprawę do działającej przy urzędzie wojewódzkim komisji ds. orzekania o zdarzeniach medycznych. Ta zaś wniosek rozpatrzyła pozytywnie. Co ciekawe, placówka, jako jedna z niewielu na Dolnym Śląsku, była ubezpieczona od zdarzeń medycznych. Ale i tak musiała zapłacić z własnego budżetu, bo ubezpieczenie nie obejmowało zdarzeń, do których doszło na początku roku.
Pieniądze dostanie też pacjentka z woj. kujawsko-pomorskiego. U niej doszło do powikłań po operacji ginekologiczno-położniczej. – Ubezpieczyciel uznał nasze orzeczenie i musi wypłacić 50 tys. zł, czyli tyle, o ile wnioskowała pacjentka – mówi Piotr Kulik, szef komisji w Bydgoszczy.
Najwięcej pacjentów skarżących się na szpitale jest na Mazowszu, gdzie komisja już otrzymała 38 wniosków. W ośmiu zapadły już decyzje, z czego w połowie przyznano rację skarżącym. Przypadki, w których komisja orzekła, że doszło do zdarzenia medycznego, jeszcze są nieprawomocne. Wśród nich jest też przypadek śmiertelny. Chorego przywieziono do szpitala z tętniakiem aorty. Szpital, choć wykrył go, odesłał pacjenta do domu. Tam dostał on wylewu i umarł. Rodzina wystąpiła o 300 tys. zł odszkodowania. Teraz czeka na decyzje szpitala i ubezpieczyciela placówki.
Szefowie komisji zgodnie przyznają, że wniosków od poszkodowanych jest coraz więcej. – Na wiosnę otrzymywaliśmy po jednym zgłoszeniu w miesiącu, teraz jest jeden na tydzień – mówi Jacek Chojnacki, szef komisji w Warszawie. Zgodnie ze statystykami Biura Rzecznika Praw Pacjenta wniosków wpłynęło aż 217. Orzeczenia zapadły już w 42 sprawach, a tych, w których uznano argumenty pacjentów, było 14. Zdaniem szefów komisje powoli zaczynają spełniać swoje funkcje. – Część z tych blisko 40 spraw na pewno by trafiła do sądów – mówi Chojnacki. A Piotr Kulik dodaje, że plusem jest na pewno szybkość działania: w sądach sprawy o błędy medyczne ciągną się nawet po kilkanaście lat. W komisji maksymalne odszkodowanie to 300 tys. zł za śmierć bliskiego i 100 tys. zł w przypadku uszkodzenia ciała lub rozstroju zdrowia pacjenta. Oczywiście odzyskane kwoty mogą być niższe.