Nie należy likwidować NFZ, ale trzeba inaczej zarządzać składkami - to jeden z głosów podczas debaty PiS nt. zdrowia. Eksperci mówili o konieczności zniesienia limitów na świadczenia medyczne i potrzebie odrębnego finansowania szpitali klinicznych. Jarosław Kaczyński otwierając debatę podkreślał, że "jest rzeczą niesłychanie istotną, aby rozmowa o najważniejszych sprawach dla Polski zaczęła się w naszym kraju na poważnie, przestała być przekrzykiwaniem się."

"Podejmujemy dziś temat szczególnej wagi, który dotyczy każdego obywatela naszego kraju; temat, który budzi ogromne napięcia i emocje" - mówił Kaczyński. Przekonywał, że ten "szczególnie gorący" temat potrzebuje spokojnej dyskusji, która nie byłaby obciążona "podziałami o pozamerytorycznym z punktu widzenia służby zdrowia charakterze".

"Jest rzeczą niesłychanie istotną, aby rozmowa o najważniejszych sprawach dla Polski zaczęła się w naszym kraju na poważnie, przestała być przekrzykiwaniem się. Jestem głęboko przekonany, że dzisiaj uczynimy krok w tym kierunku" - ocenił Kaczyński.

Gliński: ochrona zdrowia wśród najważniejszych spraw do rozwiązania w Polsce

"Sprawy zdrowia są przez Polaków wymieniane jako drugie najważniejsze sprawy do rozwiązania w naszym kraju, po pracy, po zagrażającym bezrobociu. Z drugiej strony, ocena naszego systemu zdrowia nie jest najlepsza. Do 90 proc. społeczeństwa jest niezadowolone z funkcjonowania systemu zdrowia" - powiedział socjolog prof. Piotr Gliński, kandydat PiS na premiera.

Jak zaznaczył, "cieszy się, że polska polityka wkracza coraz odważniej w etap debat merytorycznych i to debat z udziałem fachowców, reprezentantów środowisk zawodowych i reprezentantów polskiego społeczeństwa obywatelskiego".

Zdaniem Glińskiego, "w obszarze zdrowia nie ma łatwych rozwiązań". "Ale wierzę, że to nie znaczy, że tych rozwiązań nie ma" - dodał.

Jak mówił, debata "przyczyni się do tego, by wypracować najlepsze rozwiązania, jakie w tej chwili w Polsce można by wprowadzić".

Piecha: finansowanie służby zdrowia powinno być zdecentralizowane

Poseł PiS, b. wiceminister zdrowia Bolesław Piecha, ocenił, że obecnie funkcjonujący system scentralizowany jest "głęboko niewydolny" i nie gwarantuje konstytucyjnego prawa do świadczeń opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych.

"Obecnie nikt, ani rząd, ani parlament, ani ministerstwo zdrowia nie kontrolują przepływu środków finansowych, a robi to skostniała urzędnicza instytucja, czyli Narodowy Fundusz Zdrowia" - ocenił. Dodał, że komisje sejmowe opiniują plan finansowy, jednak prezes NFZ może taki plan zmienić.

"Trzeba wrócić do systemu budżetowego, ale zadaniowego, zdecentralizować system i przekazać środki do wojewodów, aby wojewoda w budżecie zadaniowym realizował to, co teraz jest związane z kontraktowaniem świadczeń" - stwierdził.

Dodał, że środki przeznaczane na system ochrony zdrowia, czyli 4,2 proc. PKB nie mogą spowodować poprawy w systemie opieki zdrowotnej.



Eksperci: Nie należy likwidować NFZ, ale trzeba inaczej zarządzać składkami

Prof. Krzysztof Krajewski-Siuda, ekspert Instytutu Sobieskiego, przekonywał, że nie należy likwidować Narodowego Funduszu Zdrowia, ale trzeba znacznie ograniczyć jego funkcjonowanie. Jego zdaniem należy podzielić składkę zdrowotną na dwa filary.

Z jednego byłyby finansowane m.in. podstawowa opieka zdrowotna, leczenie specjalistyczne ambulatoryjne, leczenie szpitalne na podstawowym poziomie. "Tam, gdzie w obszarze świadczeniodawców mamy do czynienia z konkurencją, tam można sobie wyobrazić wizje konkurujących ze sobą funduszy, (...) danie ubezpieczonemu możliwości wyboru ubezpieczyciela" - mówił.

Zaznaczył, że ten model nie w każdym obszarze się sprawdza i tam, gdzie nie istnieje konkurencja po stronie świadczeniodawców, np. w przypadku szpitali uniwersyteckich, składki powinny być zarządzane przez drugi filar nadzorowany przez NFZ.

Prof. Jerzy Jurkiewicz, neurochirurg, przekonywał, że szpitale uniwersyteckie, wysokospecjalistyczne muszą być finansowane w odrębny sposób. "Inaczej stracimy bezpieczeństwo zdrowotne Polaków" - przestrzegał. Podkreślił, że obecnie te najlepiej wyposażone placówki, prowadzące najbardziej skomplikowane leczenie są w tragicznej sytuacji finansowej.

Prezes Polskiej Koalicji Organizacji Pacjentów Onkologicznych Jacek Gugulski mówił, że jakość leczenia nie może być uzależniona od adresu i finansowanie powinno być tak zorganizowane, by pacjent nie musiał przemierzać setek kilometrów, aby uzyskać leczenie.

Dodał, że pacjenci onkologiczni często mają wrażenie, że patrzy się na zysk, a szpitale, które leczą dobrze, maja olbrzymie problemy. "Można to zmienić, ale musi być odpowiednie finansowanie" - mówił. Jego zdaniem najważniejsza rzecz to zniesienie limitów na świadczenia medyczne.

Lekarze: problemem nie to, ile pieniędzy, ale jak wydawane

Jak przypomniał Opala (minister zdrowia w rządzie Jerzego Buzka), gdy kilkanaście lat temu zaczynały działać kasy chorych, dysponowały one 23 miliardami zł środków. Dziś NFZ dysponuje 64 mld zł, a problemy są te same. "Więc to nie problem pieniędzy, tylko organizacji systemu ich dystrybucji" - powiedział.

Według Bieleckiego, chirurga z 50-letnim stażem, "w służbie zdrowia nie może być demokracji i wolnego rynku". "Powinna być demokracja w stylu watykańskim, kontrolowana przez papieża, którym jest chirurg na sali operacyjnej" - mówił, wzbudzając oklaski zebranych. Opowiedział się za likwidacją NFZ, bo - jak podkreślił - nie może być zgody na sytuację, w której "w służbie zdrowia najważniejsze są dwa słowa: +oszczędzanie+ i +zysk+, a nikt nie mówi o jakości leczenia".

"W szpitalach o wszystkim decydują ekonomiści, menedżerowie. A jak coś się powikła, to nie NFZ, a lekarz albo pielęgniarka stają przed sądem" - mówił Bielecki. Jego zdaniem, w obecnej sytuacji budżetowej, gdy pieniędzy na służbę zdrowia jest za mało, to należy przeznaczyć je na zwalczanie "najgorszych trzech zabójców": chorób krążenia (miażdżyca), nowotworów i profilaktykę wypadków i zatruć.



Porozumienie Zielonogórskie: Zwiększenie roli lekarzy rodzinnych powinno być priorytetem zmian w systemie ochrony zdrowia

Joanna Zabielska-Cieciuch z Porozumienia Zielonogórskiego przekonywała podczas poniedziałkowej debaty zdrowotnej, że system ochrony zdrowia powinien być oparty na funkcjonowaniu opieki rodzinnej, co z kolei pozwoli "ograniczyć liczbę kosztownych pacjentów w szpitalach". Podkreśliła, że żadnego systemu nie stać na finansowanie tylko medycyny naprawczej w szpitalach, a taki model promowany jest obecnie w Polsce.

"Jesteśmy lekarzami, którzy najczęściej stykają się z pacjentami, udzielamy 130 milionów konsultacji rocznie. Zaledwie 33 proc. lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej to lekarze rodzinni, (...) nie możemy w pełni pokazać, co medycyna rodzinna może zaoferować pacjentom, bo warunki kontraktowania z NFZ pozwalają na wykorzystanie 40 proc. umiejętności i wiedzy uzyskanych podczas szkolenia" - mówiła.

Z kolei prezes Naczelnej Rady Aptekarskiej Grzegorz Kucharewicz ocenił, że system ochrony zdrowia w Polsce jest permanentnie reformowany, jednak konieczna jest jasna wizja zmian i budowa nowoczesnego systemu opartego na transparentności, równości i sprawiedliwości społecznej. Jako jedną z wad obecnego systemu wymienił nadmierną biurokratyzację.

W jego ocenie państwo powinno zadbać o najbiedniejszych i najsłabszych. Zaproponował bezpłatne leki dla najmłodszych np. do 7 roku życia oraz dla najstarszych, np. po 70. lub 80. roku życia. "Nie można oszczędzać kosztem zdrowia obywateli, ale można efektywniej gospodarować dostępnymi środkami" - ocenił.

Natomiast przewodniczący Stowarzyszenia Pacjentów Primum Non Nocere Adam Sandauer ocenił, że obecnie w wyniku braku kontroli nad NFZ "co roku każdej jesieni kończą się pieniądze na świadczenia medyczne, a zostają tylko w najgorszych szpitalach". "To głębokie naruszenie konstytucji, bo prawo do leczenia jest równe niezależnie czy choruje się na początku czy pod koniec roku. Budżetowy system ochrony zdrowia to podstawa" - zaznaczył.

Radziwiłł: służba zdrowia - nie tylko dla ubezpieczonych

Według wiceszefa Naczelnej Rady Lekarskiej Konstantego Radziwiłła, który podkreślał, że wypowiada się tylko we własnym imieniu, na świecie nie ma jednej dobrej metody organizacji służby zdrowia. "Ale najlepiej są oceniane systemy zbliżone do budżetowego - jak brytyjski i skandynawskie, a największa satysfakcja obywateli jest z systemu ubezpieczeniowego - jak we Francji" - dodał.

Zarazem Radziwiłł uznał, że państwo powinno przejąć większą niż obecnie odpowiadać w dziedzinie opieki zdrowotnej. "Ratownictwo medyczne to za mało jak na odpowiedzialność państwa" - ocenił. Jak podkreślił, w Polsce "zmierzamy bardzo ostro do systemu rynkowego, podczas gdy świat - w przeciwnym kierunku. Nawet w USA państwo coraz bardziej staje się odpowiedzialne za służbę zdrowia" - powiedział.

Wiceszef NRL uważa, że powinno się zmienić przepisy tak, aby do służby zdrowia dostęp miał każdy obywatel, a nie - tak jak przyjęło się obecnie - każdy ubezpieczony. "Zbyt wiele nas kosztuje sprawdzanie, kto jest ubezpieczony, a kto nie" - powiedział.

Przekonywał także, że większy nacisk powinien być położony na promowanie kwestii zdrowia publicznego.

W debacie biorą udział m.in. kandydat PiS na premiera prof. Piotr Gliński, przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy Krzysztof Bukiel, prezes Naczelnej Rady Aptekarskiej Grzegorz Kucharewicz oraz prezes Federacji Pacjentów Polskich Stanisław Maćkowiak.



Piróg: trzeba debaty nad docelowym systemem opieki zdrowotnej

Doradca prezydenta ds. zdrowia Maciej Piróg - jako jeden z gości poniedziałkowej debaty PiS nt. zdrowia podkreślił, że "zdrowie jest i będzie kategorią polityczną, ponieważ to zbyt ważna dziedzina, aby była wyjęta z polityki".

W jego ocenie od pięciu lat, czyli od ostatniego "białego szczytu", nie było debaty na temat systemu ochrony zdrowia. "Potrzebna jest dyskusja nad docelowym modelem, bo my cały czas dryfujemy (...), pakiety ustaw po drodze regulują istotne rzeczy, ale w ostatnim czasie, zwłaszcza w ciągu pięciu lat, system był psuty" - mówił Piróg.

Zaznaczył, że brak kontroli nad NFZ to przykład tego, że obecny system ochrony zdrowia nie funkcjonuje dobrze. Według niego, centrala NFZ wymaga likwidacji, bo "jest szkodliwa i nie służy nikomu", a politykę zdrowotną powinien kreować minister zdrowia.

Przypomniał, że w Polsce były już różne systemy - i w pełni budżetowy, i para-ubezpieczeniowy. Jak przekonywał, konieczne jest stworzenie systemu mieszanego: budżetowo-ubezpieczeniowego.

Dodał, że jeżeli pozostawiony będzie system ubezpieczeniowy, wówczas zamiast podwyższać podatki - trzeba będzie dokonywać przesunięć w budżecie.

Zwrócił też uwagę na rolę zdrowia publicznego i przypomniał, że prezydent Bronisław Komorowski zorganizował dwa tygodnie temu debatę na ten temat. Przekonywał, że potrzebna jest ustawa o zdrowiu publicznym, która będzie ponadresortowa.