Centralny Wykaz Ubezpieczonych to składowa danych pochodzących zarówno z resortu spraw wewnętrznych, jak i z ZUS oraz KRUS. Przy takiej konstrukcji nie ma szans na uniknięcie nieścisłości . Stąd też luki w rejestrze dotyczące np. dzieci.
W ciągu ostatnich kilku tygodni media poprzez różnych ekspertów próbowały wyjaśnić, o co chodzi w Centralnym Wykazie Ubezpieczonych (CWU). Efekt mógł być tylko jeden - kilka interpelacji poselskich i zapytań zdezorientowanych posłów. Wobec takiego stanu rzeczy postaram się opisać pokrótce rzeczywiste problemy wiążące się z CWU oraz plany dotyczące jego udostępniania i planowane efekty.

Wtórny wykaz

Odpowiedź nie jest wcale oczywista. Śledząc informacje prasowe, można nabrać przekonania, że wykaz to jest jakaś nieudolnie prowadzona przez NFZ baza, w której są sami zmarli, a nie ma żyjących, a już zwłaszcza dzieci. Otóż nic bardziej mylnego.
Centralny Wykaz Ubezpieczonych funkcjonuje jako rejestr wewnętrzny NFZ w praktycznie niezmienionej formie prawnej od czasu powstania funduszu. Celem obecnie realizowanego projektu jest udostępnienie świadczeniodawcom posiadającym umowę z NFZ informacji o statusie uprawnień osób chcących skorzystać ze świadczeń przez niego finansowanych. Aby ten cel osiągnąć, potrzebne są zmiany prawne, jak również oprócz zastosowania rozwiązań organizacyjnych i technicznych – zasadnicza poprawa jakości gromadzonych danych.

Niewykreślenie przez rodziców z ubezpieczenia zdrowotnego dzieci, które ukończyły studia i rozpoczęły pracę powoduje, że w CWU występują one jako członkowie rodziny, mimo że posiadają już inne tytułu do ubezpieczenia

Baza ma charakter wtórny, a więc jest zasilana informacjami z rejestrów pierwotnych takich instytucji, jak:
1) Ministerstwo Spraw Wewnętrznych – baza PESEL;
2) ZUS – informacja o osobach zgłoszonych do ubezpieczeniach oraz o składkach odprowadzanych na ubezpieczenie zdrowotne;
3) KRUS - informacja z bazy o osobach, które podlegają zgłoszeniu do ubezpieczenia zdrowotnego;
4) organy samorządu terytorialnego - decyzje indywidualne wydawane na podstawie art. 54 ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej.
NFZ nie może ponosić żadnej odpowiedzialności za jakość przekazanych danych z rejestrów wyżej wymienionych instytucji. Można powiedzieć, że dane w CWU są tak złe, jak złe są dane gromadzone w wymienionych wyżej rejestrach pierwotnych. Stąd doniesienia w prasie, że w CWU znajdują się dane milionów osób zmarłych. To oczywiście przesada, ale faktem jest, że jeżeli MSW nie uznało danej osoby za zmarłą, to w CWU ona nadal widnieje jako żyjąca. Ale nie to jest największy problem - zmarli przecież i tak nie korzystają ze świadczeń. Prawdziwy problem z częścią bazy, w której dane pochodzą z MSW, dotyczy osób, które określamy roboczo jako zmartwychwstałe. Wynika to stąd, że gdzieś, prawdopodobnie na poziomie urzędu stanu cywilnego, uznano dany PESEL za numer osoby zmarłej, gdy tymczasem ona żyje. Takich przypadków mamy w każdym roku przynajmniej kilkadziesiąt. Efekty są łatwe do przewidzenia: pacjent idzie do lekarza i dowiaduje się, że nie żyje, bo uśmierciły go „urzędasy” z NFZ. Takie przypadki muszą być, oczywiście, natychmiast wyjaśniane.

Zagubione dzieci

Innych problemów dostarcza baza ZUS. Zakład większą wagę przywiązywał do osób odprowadzających składkę niż do osób zgłoszonych do ubezpieczenia. Stąd właśnie znaczne luki w rejestrze dotyczą dzieci. Z drugiej strony powszechne jest niedopełnianie obowiązku zgłaszania do ubezpieczenia osób będących członkami rodziny, bo nie jest to obciążone żadnymi sankcjami. Mechanizm ten działa również w drugą stronę. Proszę przeprowadzić szybki quiz wśród znajomych, czy wykreślili dzieci ze swojego ubezpieczenia w momencie, kiedy ukończyły studia i rozpoczęły pracę? Jeśli nie, to dalej są w CWU jako członkowie rodziny, mimo że posiadają już inne tytuły do ubezpieczenia.
Osobnym problemem są dane z KRUS. Niektóre informacje o osobach ubezpieczonych w KRUS (składki!) praktycznie nie są przekazywane do NFZ. Na domiar złego ogólna informacja o ubezpieczeniu jest przekazywana z opóźnieniem.
W CWU gromadzone są także informacje niezgodne ze stanem faktycznym, co wynika z niskiego poziomu jakości procedur wprowadzania danych do rejestrów pierwotnych oraz braku kontroli tych rejestrów. Obecny stan prawny nie pozwala NFZ na ponoszenie ryzyka finansowego związanego z obowiązkiem zapłaty za świadczenia, który mógłby powstać w wyniku pozytywnego potwierdzenia ubezpieczenia, a które w rzeczywistości nie byłoby prawdziwe.
Należy więc podkreślić, że bez poprawy jakości pracy urzędników odpowiedzialnych za przekazywane dane oraz dbałości samych osób ubezpieczonych, najlepsze nawet prawo i rozwiązania informatyczne nie zagwarantują sukcesu. Zwrócenie uwagi na ten aspekt jest równie ważne jak prace prowadzone nad strukturą techniczną i udostępnianiem bazy CWU.



Zmiana koncepcji

Już po objęciu przeze mnie funkcji prezesa postawiłem pracownikom Centrali NFZ zadanie doprowadzenia do uporządkowania, a przede wszystkim poprawy jakości CWU oraz rozpoczęcie prac zmierzających do udostępnienia możliwości potwierdzenia ubezpieczenia pacjenta przez świadczeniodawcę. W związku z zaawansowanymi w 2009 roku rozmowami w sprawie wydawania przez NFZ kart ubezpieczenia powołaliśmy wewnętrzny zespół w sprawie wykazu po to, by zanim zostaną wydane karty, uporządkować prawnie i organizacyjnie bazę danych oraz poprawić jej jakość.
Ministerstwo Zdrowia zostało poinformowane pismem z 25 października 2009 r. o rozpoczęciu prac zespołu z prośbą o wyznaczenie przedstawicieli do prac zespołu. Niestety, nie wykazało w tej sprawie żadnego zainteresowania. Zespół po trzech miesiącach wypracował dokument pt. „Kierunki zmian ustawowych”, zawierający założenia zmian w CWU, które należałoby uwzględnić. Dokument ten został na początku 2010 roku wysłany do resortu ze wskazaniem konieczności rozpoczęcia procesu zamian legislacyjnych. Niestety, i tym razem bez żadnej reakcji. W związku z tym we wrześniu 2010 roku wysłałem pismo do premiera z podsumowaniem faktów i prośbą o interwencję. Po miesiącu Cezary Rzemek, wiceminister zdrowia, przekazał informację, że został powołany nowy międzyresortowy zespół, który tworzy wizję zasad opłacania i ewidencjonowania składek.
Ponieważ przez ponad osiem miesięcy nie można było doczekać się jakichkolwiek efektów pracy tego zespołu, podjęliśmy w kwietniu 2011 r. decyzję o rozpoczęciu samodzielnych działań zmierzających do przygotowania narzędzia informatycznego udostępniającego dane o statusie ubezpieczenia. Jednakże bez zamian ustawowych nie można było osiągnąć pełnego celu. W związku z powyższym podjęliśmy decyzję o ograniczeniu celu do pilotażu rozwiązań technicznych, a nie gwarancji jakości uwierzytelniania danych.
Jednocześnie w czerwcu 2011 roku poinformowaliśmy Ministerstwo Zdrowia, że bez zmian ustawowych, o które od dawna zabiegaliśmy, nie można udostępnić systemu niespełniającego podstawowych oczekiwań świadczeniodawców. W efekcie odbyło się kilka spotkań z przedstawicielami resortu, na których niestety nie udało się wypracować żadnej propozycji. Pod koniec 2011 roku inicjatywę przejęło Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji. Rozpoczął się proces konsultacji w zespole, któremu przewodniczył minister Michał Boni, a w którym obecni byli także przedstawiciele Ministerstwa Zdrowia, ZUS, KRUS i NFZ. Na konferencji prasowej 20 stycznia 2012 r. minister Boni poinformował o uzgodnionych założeniach do nowelizacji ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej oraz przewidywanym terminie uruchomienia systemu potwierdzania elektronicznego uprawnień 1 października 2012 r. Większość obecnych na konferencji dziennikarzy było zdziwionych, że jest możliwe tak szybkie osiągnięcie celu.

Planowane rozwiązania

Zgodnie z przyjętymi rozwiązaniami legislacyjnymi NFZ będzie zobowiązany do udostępnienia możliwości potwierdzania prawa do świadczeń. W związku z tym przygotowano i zaakceptowano odpowiedni program działań technicznych, organizacyjnych i finansowych mających na celu sprawne uruchomienie tego procesu od 1 października 2012 r. Od razu należy powiedzieć, że wszystkie zapytania o ubezpieczenie będą konfrontowane nie z całą bazą CWU, ale z jej wąską repliką, posadowioną na osobnym serwerze (wykorzystującą tylko niektóre pola z rekordu bazy CWU). Ku mojemu zdziwieniu ta informacja wywołała - jak poinformował „Dziennik Gazeta Prawna” z 13 marca 2012 r. - frustrację środowisk lekarskich rozczarowanych, że nie będą mieć bezpośredniego dostępu do wykazu ubezpieczonych. Tymczasem nie ma żadnego powodu, aby lekarz miał dostęp do wszystkich danych z CWU (np. o aktualnych i uprzednich tytułach ubezpieczenia oraz pracodawcach, którzy je zgłosili). Świadczeniodawca powinien po zalogowaniu mieć tylko informację otrzymaną w ciągu sekund typu on/off, czyli – jak to określamy – zielony lub czerwony ekran. Nic więcej nie jest mu potrzebne.
Obecnie istnieje już możliwość udostępnienia takiej informacji w oparciu o funkcjonujące w NFZ rozwiązania informatyczne. Jednakże stan techniczny środowiska nie gwarantuje wystarczającej wydajności. Docelowa wydajność systemu potwierdzania prawa do świadczeń powinna zapewniać wydajność na poziomie 160 transakcji na sekundę przy maksymalnej absolutnej wartości granicznej w momentach szczytowych 300 transakcji na sekundę. Nie mamy też jeszcze możliwości zachowania ciągłości pracy na wypadek awarii systemu. Przy udostępnieniu systemu na zewnątrz potrzebne będzie stworzenie systemu bezpiecznego logowania użytkowników zewnętrznych z zachowaniem wszystkich śladów ich aktywności w systemie (wymóg audytowalności działań świadczeniodawców).

Architektura rozwiązania

Docelowa architektura rozwiązania budowanego przez NFZ zakłada rozbudowę podstawowego klastra do uzyskania pełnej symetrii i jakości przetwarzania oraz budowę całkowicie nowego klastra autoryzacyjnego opartego o szybkie dyski wykorzystujące wspomnianą wcześniej wąską replikę CWU zasilanego z tego podstawowego w cyklu dziennym czy raczej – z oczywistych względów - nocnym. Budowa modułu uwierzytelniania użytkowników zewnętrznych będzie oparta o istniejące rozwiązania użytkowane obecnie w oddziałach wojewódzkich, co - wbrew opinii niektórych ekspertów - nie przedstawia żadnej trudności. Warstwy dostępowe i środowiska aplikacyjne zapewnią czas odpowiedzi systemu, który nie może przekroczyć 2 sekund. Nieuzasadnione są zatem wypowiedzi medialne o ciągnącym się w nieskończoność czasie, w którym „NFZ coś potwierdzi”. Gwarantowany przez NFZ czas odpowiedzi nie uwzględnia oczywiście przepustowości lokalnych dostawców internetu i sprzętu samego świadczeniodawcy. Cały projekt będzie finansowany ze środków NFZ. Jego rada powzięła 2 lutego 2012 r. decyzję o przeznaczeniu na ten projekt części zysku z lat ubiegłych. Czekamy na opinie ministra zdrowia i ministra finansów w tej sprawie.

Jacek Paszkiewicz, prezes Narodowego Funduszu Zdrowia