Początek sprawy miał miejsce w 2009 r., kiedy to do jednego ze stołecznych szpitali na zaplanowaną wcześniej operację gruczolaka prostaty zgłosił się Sławomir C. Zabieg przeszedł pomyślnie, guz został usunięty. Niestety, po operacji ujawniły się poważne komplikacje neurologiczne – pacjent miał niedowład prawej nogi, poza tym po badaniu rezonansem magnetycznym wykazano u niego uszkodzenie rdzenia kręgowego. W efekcie Sławomir C. doznał trwałego uszkodzenia nerwów i niedowładu nogi, który – mimo intensywnej rehabilitacji – jest już nieodwracalny.



Jak ustalono, pacjent otrzymał przed zabiegiem miejscowe znieczulenie – lek podano bezpośrednio do rdzenia kręgowego. Pan C. był bowiem już w podeszłym wieku i przeprowadzanie operacji w pełnej narkozie byłoby ryzykowne dla jego zdrowia i życia. Jednak organizm źle zareagował na podane leki znieczulające. Takie powikłania były dość rzadkimi przypadkami, niemniej były znane i opisane w literaturze medycznej.
Sławomir C. pozwał więc szpital i jego ubezpieczyciela, żądając 270 tys. zł zadośćuczynienia i renty cywilnej w wysokości ponad 2 tys. zł. Jego żądania były o tyle uzasadnione, że – jak ustalono w procesie – nie został prawidłowo poinformowany o skutkach przyjętej metody znieczulenia. Zgodę na operację podpisał bowiem w dniu przyjęcia do szpitala, ale nie otrzymał żadnych informacji o sposobie znieczulania przy zabiegu; był raczej przekonany, jak większość pacjentów, że otrzyma pełną narkozę. Dokładnej informacji o znieczuleniu nie otrzymał nawet w dniu operacji, w dodatku lekarz anestezjolog podsunął mu do podpisu formularz zgody już na sali operacyjnej, po podaniu pierwszych leków.
W tej sytuacji sąd zasądził na jego rzecz 50 tys. zł z tytułu zadośćuczynienia za wyrządzoną krzywdę w postaci naruszenia praw pacjenta do rzetelnej informacji o sposobie leczenia, możliwych powikłaniach i skutkach terapii. W pozostałym zakresie powództwo oddalił, wskazując, że cały zabieg i procedury anestezjologiczne przebiegły prawidłowo i zgodnie z zasadami sztuki lekarskiej.
W wyniku apelacji szpitala kwota zadośćuczynienia została zmniejszona o połowę. Z takim rozstrzygnięciem nie zgodził się jednak Sąd Najwyższy, do którego trafiła skarga kasacyjna pacjenta. SN uchylił wyrok apelacyjny, przejął sprawę do rozpoznania i zmienił orzeczenie, ustalając kwotę zadośćuczynienia na 40 tys. zł.
W uzasadnieniu podkreślił, że w przypadku pana C. lekarze nie popełnili błędów medycznych i za to szpital odpowiadać nie może. Poważnym uchybieniem był za to brak powiadomienia o metodzie znieczulenia i sposób odebrania zgody pacjenta. A komplikacje pooperacyjne pogorszyły jeszcze sytuację lecznicy.
– Pogorszenie stanu zdrowia powoda wpłynęło niewątpliwie na rozmiar jego krzywdy, wynikającej z ewidentnego naruszenia jego praw. Gdyby otrzymał pełną informację co do sposobu terapii i ewentualnych powikłań i konsekwencji, krzywda byłaby z pewnością mniejsza – powiedział sędzia Roman Trzaskowski.
ORZECZNICTWO
Wyrok Sądu Najwyższego z 5 lipca 2018 r., sygn. akt I CSK 550/17. www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia