Głodzenie kobiet, zmuszanie do karmienia piersią, brak ustalonych metod diagnozowania depresji – trwa dyskusja na temat standardów okołoporodowych
Ministerstwo kończy konsultacje projektu rozporządzenia dotyczącego zasad dla rodzących. I choć większość chwali kierunek zmian, to kilka punktów wzbudza gorące dyskusje.
Już na etapie wstępnych prac nad standardami dyskutowano, czy rodząca może, czy nie może, jeść, i kto o tym decyduje. Ostatecznie zapisano, że lekarz. Ale położne pytają, dlaczego nie one, a ciężarne wskazują, że decyzja powinna być podejmowana chociażby wspólne z nimi. Tym bardziej, że nie ma żadnych badań naukowych udowadniających, że spożywanie posiłków podczas porodu – który czasem trwa wiele godzin – jest szkodliwe. – W Polsce głodzi się rodzące – napisała jedna z osób, która wzięła udział w konsultacjach.
Emocje wzbudza też kwestia odżywiania noworodków. Nawet fundacje promujące karmienie piersią uważają, że to matka powinna zdecydować, jak karmić dziecko. Tymczasem zapisy w projekcie sugerują – zdaniem Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę – że decyzja kobiety o sposobie karmienia może nie być respektowana.
Obawy dotyczą też wizyt położnej w domu noworodka. Jeśli będzie ona podejrzewać, że mogą wystąpić problemy opiekuńczo-wychowawcze, ma zawiadamiać pomoc społeczną. Stawia to ją w roli o charakterze nadzorczym i zmienia jej relacje z młodą matką, które – jak podkreśla m.in. Fundacja Rodzić po Ludzku – powinny być oparte na zaufaniu. Również rzecznik praw pacjenta uważa, że sformułowania, które znalazły się w tym przepisie, są zbyt ogólne i mogą skłaniać do podejmowania interwencji na wszelki wypadek.
Resort zdrowia w nowych standardach zaproponował też zupełną nowość: chce, aby już w trakcie ciąży i tuż po porodzie lekarz sprawdzał stan emocjonalny kobiety i w razie ryzyka depresji skierował ją do specjalisty. Sęk w tym, że w ostatecznej wersji projektu, wbrew propozycji Piotra Gałeckiego, konsultanta ds. psychiatrii, nie zaproponowano metod diagnozowania stanu emocjonalnego matek. Według prof. Gałeckiego najlepsza jest skala Becka (to kwestionariusz, który wypełnia kobieta). W opinii przesłanej do Ministerstwa Zdrowia konsultant pisze wprost, że ginekolodzy i lekarze rodzinni bez tego mogą mieć kłopoty z oceną. To istotne, bowiem depresja w ciąży i po porodzie jest zdaniem ekspertów cały czas źle diagnozowana, nie docenia się jej negatywnych skutków dla matki i noworodka. Z badań wynika, że może dotyczyć nawet 30 proc. matek.
Większość z powyższych kwestii jest podnoszona przez wiele osób, tylko opinia Naczelnej Izby Lekarskiej jest odosobniona. Lekarze protestują przeciwko wpisywaniu do rozporządzenia sposobu zwracania się przez personel medyczny do pacjentek – w „szczególności sformułowań dotyczących kwestii absolutnie subiektywnych, jak nawiązywanie dobrego kontaktu z rodzącą czy prezentowanie postawy budzącej zaufanie”. Samorząd lekarski przekonuje też, że szczegółowe standardy medyczne nie powinny być wprowadzane do treści przepisów prawa, lecz powinny mieć formę zaleceń lub referencji i stanowić dla personelu medycznego jedynie wskazówkę. To również odosobniona opinia. W uwagach do projektu pojawiały się raczej obawy, czy standardy będą miały wystarczająco mocne umocowanie, by można było je skutecznie egzekwować.
Nowe standardy będą obowiązywały od początku 2019 r. Prace nad nimi rozpoczęły się w czerwcu zeszłego roku, po awanturze, jaką wywołał ówczesny minister zdrowia Konstanty Radziwiłł uznając, że zasadami opieki przy porodzie (tak jak wszystkimi innymi medycznymi kwestiami) mają się zająć towarzystwa naukowe. Ginekolodzy i pacjentki protestowali, że to pogorszy sytuację rodzących.
O tym, jak ważna jest sprawa standardów, świadczy opublikowany kilka dni temu raport Fundacji Rodzić po Ludzku, która zebrała doświadczenia prawie 10 tys. kobiet rodzących od stycznia 2017 r. do lutego 2018 r. Niemal 17 proc. z nich doświadczyło przemocy słownej i fizycznej, takiej jak: szantażowanie, wyśmiewanie, groźby, krzyki, niestosowne komentarze, szturchanie, rozkładanie na siłę nóg przy parciu, przywiązywanie do łóżka porodowego. Problemem są także czynności wykonywane bez zgody pacjentek – m.in. dokarmianie noworodka mlekiem modyfikowanym czy dopuszczenie na salę porodową studentów. Co druga rodząca doświadcza ze strony białego personelu przemocy, nadużyć lub niedopełnienia procedur.