Preparaty zwalczające konflikt dla kobiet w ciąży są od pół roku bezpłatne. Ale szpitale mają kłopoty z zaopatrzeniem.
Od stycznia przyszłe matki mają finansowane leki, które podaje się w przypadku konfliktu serologicznego z płodem. Wcześniej refundowano tylko jedną dawkę preparatu podawaną zaraz po porodzie, a szpitale otrzymywały lek bezpłatnie.
Teraz bezpłatna jest także dawka podawana już w trakcie ciąży, ale mechanizm zakupów jest inny. Szpitale i poradnie muszą kupować preparat na własną rękę. Choć otrzymują zwrot pieniędzy z NFZ, to mają kłopoty z zaopatrzeniem. Z jednej strony niektórych preparatów w konkretnych dawkach brakowało w hurtowaniach, z drugiej trudno było planować z wyprzedzaniem, ile leku będzie potrzebne. W efekcie, pomimo że teoretycznie medykament jest za darmo, część pacjentek jest odsyłana z kwitkiem.
– W jednym z dużych szpitali w stolicy usłyszałam, że preparatu nie mają – opowiada Anna, którą lekarz prowadzący ze względu na możliwość wystąpienia konfliktu serologicznego skierował na podanie leku, który może mu zapobiec. Szpital zaprosił ją na podanie w innym terminie, licząc, że może zdoła się już zaopatrzyć. – Nie udało się. A lek można podać tylko między 28. a 30. tygodniem ciąży – opowiada pacjentka. I dodaje, że podobne informacje otrzymała w kilku innych placówkach, do których zadzwoniła, szukając pomocy. Udało jej się znaleźć szpital, który miał preparat. Tam jednak pielęgniarki tłumaczyły, że jest on tylko dla pacjentek prowadzonych w tym szpitalu. Powód: ograniczona dostępność. Ostatecznie historia rozmówczyni DGP zakończyła się szczęśliwie – dostała preparat.
Do końca 2017 r. zakupu immunoglobulin dokonywało Narodowe Centrum Krwi w centralnym przetargu ogłaszanym i finansowanym przez Ministerstwo Zdrowia. Następnie były one wydawane bezpłatnie szpitalom przez regionalne centra krwiodawstwa zgodnie z wystawionym imiennym zapotrzebowaniem. Placówki otrzymywały preparat, jak tylko zaszła taka potrzeba.
Od 1 stycznia, jak tłumaczy resort zdrowia, to szpitale sprawujące opiekę nad kobietami w ciąży mają kupić immunoglobulinę i zabezpieczyć pacjentkę w przypadku wystąpienia wskazań do jej podania. Muszą to jednak to robić w ramach przetargów na leki ogłaszanych przez siebie.
– Problem z zakupem polega na braku immunoglobuliny w dawce 50 i 150 w stałym obiegu – tłumaczy Magdalena Wysocka, zastępca dyrektora ds. kontraktowania, wyceny rozliczania usług i programów medycznych z Instytutu Matki i Dziecka w Warszawie. I dodaje, że w przypadku immunoglobuliny anty-D – jako preparatu krwiopochodnego – osobne dopuszczenie do obrotu musi mieć każda seria leku.
– W związku z tym zakup należy zaplanować z około dwu-, trzymiesięcznym wyprzedzeniem. A ponieważ pacjentki są odsyłane do różnych placówek właśnie z powodu braków, to trudno o takie planowanie – mówi. Jej zdaniem problem wynika też z tego, że dodatkowo zwiększono populację pacjentek, które są uprawnione do podania immunoglobulin.
Problemy zauważały także inne szpitale. – Do maja tego roku były problemy z dostępnością w hurtowniach dawki 150 mikrogramów immunoglobuliny anty-RhD. Pacjentkom podawana była dawka 300 mikrogramów, co jest zgodne z obecną wiedzą i zaleceniami medycznymi, jednakże powodowało wzrost kosztów po stronie szpitala – mówi z kolei Wojciech Puzyna, prezes warszawskiego Centrum Medycznego „Żelazna”. Różnica w cenie zakupu pomiędzy 300 a 150 µg to ok. 75 zł na jednej ampułce.
Dyrektorzy szpitali przekonują, że sytuacja powoli się normuje, a są i takie placówki, którym udało się zrobić odpowiednie zapasy jeszcze w ubiegłym roku. Komentarza producentów nie udało się nam pozyskać.
Dlaczego preparat jest tak ważny? Jak tłumaczy prof. Mirosław Wielgoś, prezes Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Ginekologicznego, podawany jest wówczas, gdy dziecko ma antygeny krwinek czerwonych, które odziedziczyło po ojcu, a których nie posiada matka. Krwinki płodu przedostają się do krwiobiegu matki, choć w niewielkich ilościach. Może wywołać to niebezpieczną dla dziecka reakcję jej organizmu. Rozpoznaje on te krwinki jako obce i żeby je zwalczyć, produkuje przeciwciała, które są skierowane przeciwko antygenom płodu. Przeciwciała przedostają się przez łożysko do płodu i powodują niszczenie jego krwinek czerwonych. W ten sposób dochodzi do choroby hemolitycznej dziecka, czyli do ciężkiej niedokrwistości, anemii.