Posłowie PiS deklarują głosowanie za projektem obywatelskim ograniczenia możliwości legalnego przerywania ciąży, choć liczą, że o zmianie przepisów zdecyduje wcześniej Trybunał Konstytucyjny.
Projekt obywatelski wniesiony przez komitet Zatrzymaj Aborcję proponuje usunięcie możliwości aborcji w przypadku „dużego prawdopodobieństwa ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu”.
W zeszłym tygodniu projekt został przekazany przez Sejm do prac w komisji. Wszystko wskazuje jednak na to, że posłowie poczekają z rozstrzygnięciami na orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego. W listopadzie grupa 100 posłów skierowała do TK wniosek o rozpatrzenie, czy zakaz usuwania ciąży z powodu wad płodu jest konstytucyjny. PiS liczy, że TK szybko zajmie się sprawą. Posłowie przywołują orzeczenie z 1997 r. Wówczas czas rozpatrywania wyniósł sześć miesięcy.
– Jeśli TK przyjmie interpretację zgodną z orzeczeniem z 1997 r., to przepis pozwalający na aborcję eugeniczną zostanie uznany za niekonstytucyjny i wtedy projekt obywatelski stanie się bezprzedmiotowy. Gdyby natomiast uznał ją za zgodną z konstytucją, nie wpływa to na możliwość dalszych prac nad projektem obywatelskim w parlamencie – mówi poseł Bartłomiej Wróblewski z PiS reprezentujący wnioskodawców.
Trybunał to plan A. Jeśli jednak okaże się, że w ramach planu B potrzebne będzie uchwalenie projektu, wydaje się, że jego zwolennikom uda się zebrać potrzebną większość. – Poprę ten projekt – mówi nam poseł PiS Marek Ast. Podobnie deklaruje Arkadiusz Mularczyk, a Joanna Lichocka tłumaczy, że przełomem w jej myśleniu był wywiad z wiceministrem sprawiedliwości Patrykiem Jakim, który argumentował, że jego syn z zespołem Downa nie będzie miał towarzyszy do zabawy, bo większość ciąż, w których mogłoby się urodzić dziecko z taką wadą, jest usuwanych.
– Każdy ma prawo do życia. Również dzieci, które są z zespołem Downa czy niepełnosprawne – mówi Paweł Lisiecki, poseł PiS. I dodaje, że głosowałby za zakazem aborcji w takich przypadkach. – W innych sytuacjach, np. zagrożenia zdrowia matki, mam dylemat. W tej jestem przekonany – dodaje. Podobnego zdania jest senator Jan Maria Jackowski. Za projektem opowie się także część posłów spoza PiS, np. członków klubów PSL czy Kukiz‘15.
Ustawa miałaby szansę na podpis prezydenta, który w listopadowym wywiadzie dla „Gościa Niedzielnego” przekonywał, że w zakresie aborcji spowodowanej wadami płodu należy wprowadzić twardsze rozwiązania. – Tutaj zdecydowanie przepisy muszą być bardziej restrykcyjne. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości – tłumaczył. To będzie oznaczać okrojenie obecnego kompromisu, który daje możliwość usunięcia ciąży w trzech przypadkach: zagrożenia życia lub zdrowia matki, nieodwracalnych wad płodu oraz ciąży powstałej w wyniku czynu zabronionego.
I przeciwnicy zmiany zapisów właśnie to krytykują. – Powinniśmy rozwijać edukację, wspierać świadome macierzyństwo, wspomagać kobiety, ale jesteśmy za utrzymaniem obecnie obowiązujących kompromisowych zapisów ustawy. Krytykujemy projekt obywatelski, który trafił do komisji, bo odbiera kobietom prawo do samodzielnego podejmowania decyzji, gdy wiedzą, że płód jest trwale zdeformowany, ciężko uszkodzony i nie ma szansy na samodzielne życie, a być może nawet przeżycie porodu – mówi wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska z PO.
W zeszłym tygodniu Sejm zdecydował też o losach drugiego projektu obywatelskiego komitetu Ratujmy Kobiety 2017, pod którym zebrano niemal 500 tys. podpisów. Zakładał on m.in. prawo do legalnego przerwania ciąży do końca 12. tygodnia, także bez zgody rodziców w przypadku małoletnich, które ukończyły 15. rok życia, a za zgodą sądu nawet młodszych.
Projekt przewidywał szerszą edukację seksualną oraz łatwy i darmowy dostęp do antykoncepcji. Ustawa zakładałaby także zakaz demonstrowania jej przeciwników w odległości mniejszej niż 100 m od placówek leczniczych i edukacyjnych. Ta inicjatywa została odrzucona, choć za jej skierowaniem do dalszych prac w komisji była część posłów PiS. Zabrakło dziewięciu głosów, bo w głosowaniu nie wzięło udziału wielu posłów opozycji.
Zdaniem Ludwika Dorna, byłego polityka PiS, rozpoczyna się właśnie potężny konflikt o aborcję, który intensywnością przyćmi wszystkie dotychczasowe. „PiS doprowadzi do zlikwidowania ustawowej przesłanki dopuszczalności aborcji w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego uszkodzenia dziecka poczętego i to niezależnie od tego, że prezes Kaczyński w cichości serca swego był i jest zwolennikiem kompromisu z 1993 r.” – pisze Ludwik Dorn w Magazynie TVN24. I dodaje, że próby topienia prac nad projektem ustawy w komisji lub zablokowania głosowania nad nią skończyłyby się rozłamem w klubie i powstaniem partii na prawo od PiS, czego prezes boi się najbardziej.
To kolejne podejście do tematu aborcji. We wrześniu 2016 r. Sejm odrzucił w pierwszym czytaniu liberalizujący przepisy projekt Ratujmy Kobiety, a skierował do dalszych prac projekt komitetu Stop Aborcji, który całkowicie zakazywał przerywania ciąży i przewidywał m.in. karanie kobiet, które poddały się zabiegowi. Wówczas wywołało to wielotysięczne protesty.
Według Ministerstwa Zdrowia, w 2016 r. legalnie usunęło ciążę ponad 1 tys. kobiet. Wiele aborcji jest jednak dokonywanych za granicą, w podziemiu aborcyjnym czy na własną rękę. Organizacje pro-life mówią o kilku, kilkunastu tysiącach przypadków rocznie, organizacje pro-choice szacują tę liczbę na kilkadziesiąt, do 200 tys.