Kampania społeczna zachęcająca do podejmowania studiów medycznych oraz wykonywania zawodu, zmniejszenie biurokracji, wprowadzenie zawodów pomocniczych oraz uregulowanie warunków pracy – to elementy, które znajdą się w strategii wzmocnienia pielęgniarstwa. Wczoraj zainaugurowano dyskusję na temat wstępnych propozycji rozwiązań przygotowanych przez resorty zdrowia i nauki. Powstanie też specjalny zespół, który w ciągu trzech miesięcy wypracuje finalne rekomendacje.
Jak zapewnia minister zdrowia Konstanty Radziwiłł, utrzymane zostaną zapisy o tym, że pielęgniarka musi mieć wyższe wykształcenie w tym zawodzie. Wcześniej pojawiały się pogłoski, że rząd dopuści do tego, by jak przed wejściem do UE, wystarczyło liceum pielęgniarskie. Jak wyjaśnia minister, skrócony tok nauki byłby dla asystentek pielęgniarek, które odciążyły by je w prostszych pracach. Środowisko pielęgniarek wskazuje, że największym problemem jest luka pokoleniowa.
Średnia wieku w tym zawodzie wynosi ponad 50 lat, jeszcze dwa lata temu było to 48 lat. – Aż 42 tys. pracujących pielęgniarek ma już uprawnienia emerytalne – podkreśla Zofia Małas, prezes Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych. W ciągu kilku lat kolejne 40 tys. je nabędzie. – W efekcie jedna czwarta w każdym momencie będzie mogła zrezygnować z pracy. A młodych, do 30 roku życia, jest tylko 2 proc. – mówi Małas.
Do rejestru jest wpisanych 288,8 tys. pielęgniarek, jednak zatrudnionych jest o wiele mniej – 222 tysięcy. Część nie podejmuje zawodu. Zwiększyła się za to znacznie liczba chętnych do studiowania pielęgniarstwa, co zdaniem środowiska spowodowane jest podwyżkami przyznanymi tej grupie zawodowej przez poprzedni rząd. Przez kolejne 4 lata pielęgniarki i położne dostają co roku 400 zł brutto podwyżki.