Ustawa przewidująca utworzenie systemu podstawowego szpitalnego zabezpieczenia świadczeń opieki zdrowotnej ma dziś stanąć na Komitecie Stałym Rady Ministrów. Mimo wątpliwości, jakie ma do niej wicepremier i minister finansów Mateusz Morawiecki.
We wtorek projekt ustawy został zaakceptowany przez Komitet Ekonomiczny Rady Ministrów. Eksperci spodziewali się, że resort finansów na tym poziomie ją zablokuje. Jak nieoficjalnie się dowiedzieliśmy, punkt przeszedł jednak bez dyskusji.
Ustawa ma już od 1 lipca dokonać rewolucji w finansowaniu części szpitalnych oddziałów. Te, które trafią do sieci, nie będą już musiały konkurować o publiczne pieniądze. Przez przynajmniej kilka lat będą dostawały ryczałt na leczenie. Początkowa wersja projektu eliminowała wiele podmiotów czy oddziałów szpitali powiatowych. Zakładano wtedy, że w konkursach rozdysponowywane będzie zaledwie 15 proc. pieniędzy NFZ na leczenie szpitalne. Po protestach m.in. samorządowych i prywatnych właścicieli szpitali kryteria poluzowano. – Uzyskaliśmy m.in. rozszerzenie profili szpitali specjalistycznych włączonych do sieci o kardiologiczne i rehabilitacyjne. Początkowo planowano tylko onkologiczne i pulmonologiczne oraz pediatryczne – mówi Jarosław Fedorowski, prezes Polskiej Federacji Szpitali. Dodaje, że złagodzono też kryteria włączenia do sieci np. w sytuacji, gdy w powiecie jest tylko jeden szpital. W wyniku tych zmian do kontraktowania trafi jeszcze mniej środków – 9 proc. Jak podkreśla Fedorowski, obawy budzi wciąż kwestia finansów, bo placówkom wzrosły koszty m.in. ze względu na zmiany w płacy minimalnej, a NFZ tego nie uwzględnia. Do tego dochodzi koszt wdrożenia dokumentacji elektronicznej (najpóźniej do końca roku).
Obawy mają też pielęgniarki. Ich zdaniem planowane przez ministerstwo zmiany mogą zaburzyć wypłatę podwyżek, jakie gwarantował im ustawowo poprzedni rząd (4 lata z rzędu po 400 zł). Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych poinformował wczoraj, że oczekuje rządowych gwarancji, iż te dwie grupy nie stracą na zmianach.