Startują zamówienia z nowego programu drogowego, który jest wart 107 mld zł do 2023 r. Ale pojawiły się też nowe zasady związane z finansowaniem dróg, które mogą sprawić, że system będzie się zacinał.
Ruszają przetargi z nowego rządowego programu drogowego / Dziennik Gazeta Prawna
Przetargi przygotowane przez GDDKiA czekały, aż premier Ewa Kopacz ogłosi ostateczną wersję programu budowy dróg krajowych 2014–2023. Program ujrzał już światło dzienne, do wyborów został raptem miesiąc, dlatego Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju (MIR) zapaliło zielone światło i zamówienia ruszyły.
W Krakowie oddział GDDKiA ogłosił w piątek przetarg na projekt i budowę ekspresówki S7 od granicy z województwem świętokrzyskim do stolicy Małopolski. 56 km trasy obiecała podczas wrześniowej wizyty w Krakowie minister Maria Wasiak, zyskując dla rządu cenne punkty. Bo dziś do Krakowa wjeżdża się w standardzie Trzeciego Świata. Jako najwcześniejszy termin oddania trasy MIR podaje 2019 r. Data zależy od tempa badań archeologicznych, które zostały już zlecone, mimo że zwykle dzieje się to po uzyskaniu zezwoleń budowlanych.
Jest również prezent dla wyjeżdżających z Warszawy w kierunku Krakowa. To trzy przetargi na trasę S7 od Południowej Obwodnicy Warszawy (w rejonie Lotniska Chopina) do obwodnicy Grójca. Będzie to nowa wylotówka na Kraków, którą warszawiacy nazywają Puławską bis, bo stanie się odciążeniem dla ruchliwej ulicy: niespełna 30 km. Plan jest taki, że za trzy lata trasy S7 i S8 na południowym wlocie od stolicy przestaną mieć ten sam przebieg (dziś kierowcy jeżdżą razem nowo otwartą obwodnicą Raszyna i Janek).
Podkarpacka GDDKiA zaczęła szukać projektanta i wykonawcy 54-km odcinka ekspresówki S19 od granicy z województwem lubelskim do Sokołowa Małopolskiego (25 km od Rzeszowa). Plan jest taki, że biegnąca przez Podkarpacie S19 połączy się z odcinkami realizowanymi przez lubelski oddział GDDKiA, dając prawie 158 km. Tę drogę – nazywaną Via Carpatia – rząd chce zbudować do 2020 r., żeby obłaskawić wschodnią Polskę i odeprzeć argumenty PiS, że ściana wschodnia jest wykluczona pod względem transportowym.
W ostatnich dniach muskuły pręży też gdański oddział Dyrekcji, który ogłosił przetarg „projektuj i buduj” na Obwodnicę Metropolii Trójmiejskiej, czyli nowy fragment S6. Planiści nazywają ją „obwodnicą obwodnicy” – pozwoli ominąć dzisiejszą obwodnicę Trójmiasta. Ta korkuje się w szczególności w letnie weekendy, kiedy rząd otwiera bramki na autostradzie A1. Wrocławska GDDKiA ogłosiła właśnie, że będzie budować obwodnicę Bolkowa – w rejonie Jeleniej Góry i Wałbrzycha. Dyrekcja w Warszawie szuka zaś wykonawcy dla węzła Lubelska u zbiegu nowego odcinka Południowej Obwodnicy Warszawy z planowaną ekspresówką S17 na Lublin.
Jak się dowiedzieliśmy, przed wyborami Dyrekcja będzie ogłaszała kolejne przetargi. Chodzi m.in. o trasę S6 z Koszalina do Słupska, którą w udany sposób forsują pomorskie struktury PO. Na liście pewniaków do ogłoszenia jest też ekspresówka S7 z Płońska do Mławy. Dyrekcja ma w sumie w planie siedem nowych obwodnic w różnych punktach kraju, o łącznej długości 91 km, które mają ważną dokumentację środowiskową i mogłyby zostać ogłoszone do przetargów każdego dnia.
– Za wcześnie, żeby mówić o konkretnych lokalizacjach – zastrzega Jan Krynicki, rzecznik GDDKiA.
Barierą są nowe zasady dotyczące finansowania. Nowością jest wymaganie, że każdy przetarg przed ogłoszeniem musi być zatwierdzony przez Ministerstwo Finansów. Wcześniej takich wymagań nie było, dlatego machina GDDKiA działała sprawnie. Jest ryzyko, że procedury będą odwlekały inwestycje. – Wprowadzenie nowych zapisów nie miało na celu wydłużania procesu. Zadania będą trafiały do realizacji zgodnie ze stanem przygotowania oraz w ramach dostępnych limitów finansowych – twierdzi Piotr Popa, rzecznik MIR.
MIR chce mieć kontrolę nad wydatkami. Bo pod wpływem kampanii wartość programu wzrosła z 93 do 107 mld zł. Łączna liczba kilometrów dróg szybkiego ruchu wystrzeliła o prawie tysiąc – do 3,9 tys. km. – To jedynie lista życzeń wyborczych. Program trzeba będzie okroić po wyborach o jedna trzecią – twierdzi Robert Chwiałkowski ze stowarzyszenia Siskom.