Po Kanadzie, czas na Azję. W związku z rosyjskim embargiem sadownicy walczą o nowe kierunki eksportu polskich jabłek. Domagają się przy tym pomocy resortu rolnictwa. Liczą, że ich produkty trafią do Zjednoczonych Emiratów Arabskich i dalej, na resztę kontynentu.

Z przedstawicielami branży regularnie spotyka się minister rolnictwa Marek Sawicki. Polityk PSL nie ma wątpliwości, że w dobie rosyjskiego embarga, nowe rynki zbytu są niezbędne. Warto dyskutować o nich w ministerstwie, a nie na ulicach podczas protestów - dodał.

Polacy rozpoczęli już negocjacje z dużymi rynkami azjatyckimi. Nasze owoce w masowej skali widziałby tam reprezentant ministerstwa finansów Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Fahad Al Gergawi. Polityk stwierdził na antenie Polskiego Radia 24, że mają one duży potencjał eksportowy i reeksportowy. "Nasz rynek jest w dobrej formie. Mamy dużo ludności, potrzebujemy mnóstwo produktów. Myślimy, że polskie firmy mogą śmiało rozpocząć tu eksport swoich produktów i tworzyć z nami biznes"- podkreślał.

Umiarkowanym optymistą jest w tej kwestii Prezes Związku Sadowników RP Mirosław Maliszewski. Przypomina, że do zbycia jest aż około jedna trzecia tegorocznych zbiorów czyli ponad milion ton owoców. Zamienienie tak chłonnego rynku jak Rosja na kilka mniejszych to kilkuletni proces. Dodał, że w ciągu najbliższych miesięcy sadownicy nie odczują poprawy sytuacji, nawet po otwarciu się nowych miejsc zbytu.

Polska rozważa tez wejście na rynek indyjski. Barierą jest nieuznawanie tam naszych świadectw fitosanitarnych. Świadectwo wystawiane jest przez służbę ochrony roślin państwa eksportującego lub reeksportującego. Świadectwo tworzone jest wówczas gdy wymaga tego kraj importujący.