Mazowieckie i Łódzkie dostaną najwięcej nowych radarów i urządzeń do odcinkowego pomiaru prędkości.
Gdzie trafią nowe fotoradary GITD / Dziennik Gazeta Prawna
129 nowych urządzeń będzie pilnowało, żeby kierowcy nie jeździli za szybko po drogach. W ten piątek, 21 lutego, nastąpi otwarcie ofert na instalację 100 fotoradarów. A trzy dni później, w poniedziałek, na 29 urządzeń do odcinkowego pomiaru prędkości. Równocześnie inspekcja musi zakończyć porządkowanie fotoradarowego bałaganu. Znikną ostatnie urządzenia w kolorze szarym.
W sprawie fotoradarów wybrany wykonawca będzie miał 52 tygodnie od dnia zawarcia umowy na ich zainstalowanie i przekazanie GITD. – Ostatni z puli powinien zacząć funkcjonować najpóźniej do końca czerwca 2015 r. – mówi Alvin Gajadhur, rzecznik inspekcji.
Najwięcej nowych masztów stanie w woj. łódzkim (16) i mazowieckim (14). Na drugim biegunie jest woj. opolskie, które nie otrzyma żadnego. Z naszych szacunków wynika, że postawienie tych pułapek na piratów drogowych może kosztować ok. 60 mln zł.
Nowe fotoradary to tylko część zmian, na jakie muszą przygotować się kierowcy. Zaraz po nich przyjdzie czas na sprzęt do, jak się mówi w branży „section control”. Jak zapewnia Łukasz Majchrzak z Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym GITD, systemy powinny zacząć działać najpóźniej na przełomie marca i kwietnia 2015 r. Znów najbardziej „wyróżnione” czuć się mogą woj. mazowieckie i łódzkie (w pierwszym wytypowanych zostało 5 lokalizacji, w drugim – 3).
Zanim jednak system nadzoru nad ruchem zostanie rozbudowany, inspekcja musi zakończyć sprzątanie bałaganu przy drogach. Wszystkie działające fotoradary zostaną właściwie oklejone (na kolor żółty). Zgodnie z przepisami jest na to czas do końca czerwca 2014 r. Inspekcja przekonuje, że porządki idą jej lepiej, niż zakłada przyjęty harmonogram. Obecnie spośród 309 stacjonarnych fotoradarów użytkowanych przez GITD tylko 3 funkcjonują w szarych obudowach. Spośród 75 starszego typu urządzeń przejętych od policji jedynie 9 pozostaje dziś w użyciu, z czego 3 pracują w szarych obudowach.
GITD musi także usunąć puste maszty, które pełnią raczej funkcję straszaka. Jak tłumaczy Alvin Gajadhur, będą likwidowane w różny sposób. – Te zlokalizowane na drogach, których zarządcą jest GDDKiA, będą usuwane w ramach realizacji przetargu na likwidację obudów wraz z konstrukcjami wsporczymi. W przypadku pozostałych GITD kieruje wnioski do właściwych zarządców dróg o ich usunięcie – tłumaczy rzecznik inspekcji.
GITD cieszy się z tempa rozbudowy swojego systemu nadzoru. Ale narzeka na regulacje prawne. Obecnie stosowany tryb wykroczeniowy (który wymaga ustalenia sprawcy, w przeciwieństwie do trybu kary administracyjnej stosowanej w wielu krajach zachodnich) może spowodować, że w pewnym momencie system po prostu się zatka. Już dziś inspekcja ma problemy z nakładaniem mandatów, bo kierowcy robią wszystko, by przewlekać postępowania (np. wskazują kaskadowo kolejnych winnych, a w międzyczasie sprawa się przedawnia). Problem występuje, mimo że większość zdjęć robionych przez fotoradary nadaje się do kosza. W 2013 r. fotoradary zrobiły aż 2,5 mln zdjęć, ale z tego zaledwie 772 tys. nadawało się do generowania wezwań do właścicieli pojazdów. Co trzecie zdjęcie okazywało się nie do zweryfikowania (np. nie było widać numeru rejestracyjnego), a kolejnych ok. 20 proc. to obcokrajowcy, których na razie inspektorom ścigać nie wolno. To ostatnie wkrótce się zmieni – dziś senacka komisja samorządu terytorialnego i administracji państwowej rozpatrzy projekt nowelizacji ustawy – Prawo o ruchu drogowym, która teoretycznie umożliwi karanie zagranicznych kierowców. W praktyce część z nich dalej będzie bezkarna, bo ścigani będą w trybie wykroczeniowym. A skoro winę trudno udowodnić Kowalskiemu, to cudzoziemcowi tym bardziej.

Prawie 6 mln zł zapłacili w miesiąc

W tym roku (w terminie od 1 stycznia do 7 lutego) na rachunek GITD z tytułu grzywien za fotoradary wpłynęło już ponad 5,6 mln zł. To pierwszy raz, gdy inspekcja oficjalnie podaje wyodrębnioną kwotę uzyskaną dzięki urządzeniom rejestrującym.

Wcześniej – co przyznają inspektorzy – nie prowadzono ewidencji pozwalającej na takie wyodrębnienie. Można było jednak z dużą precyzją dokonać szacunków.

Dotychczas przedstawiane kwoty dotyczyły wszystkich grzywien nakładanych przez GITD w drodze mandatu karnego – a więc za przekroczenia prędkości, ale także np. za zły stan techniczny pojazdu czy nieprzestrzeganie czasu pracy za kółkiem. W nieoficjalnych rozmowach z inspektorami usłyszeliśmy, że nawet 70–80 proc. tych kwot mogły wygenerować fotoradary.

W zeszłym roku GITD wystawiła mandaty na łączną kwotę ponad 81 mln zł. To o ok. 50 mln zł więcej niż w 2012 r.