By poprawić atmosferę negocjacji ws. emisji CO2 w międzynarodowym lotnictwie, komisarz UE ds. klimatu Connie Hedegaard zaproponowała w poniedziałek, by "zatrzymać zegar" i zwolnić na rok przewoźników lądujących w UE lub startujących z UE z płacenia za unijne pozwolenia na emisję CO2.



To reakcja Komisji Europejskiej na efekty zakończonej w piątek rady Międzynarodowej Organizacji Lotnictwa Cywilnego (ICAO) przy ONZ. We wnioskach z tego spotkania zapowiedziano m.in. ustanowienie grupy wysokiego szczebla w celu utorowania drogi do międzynarodowego porozumienia ws. obniżania emisji CO2 w lotnictwie. Niewykluczone, że będzie ono oparte o mechanizm rynkowy (MMB). Na takiej zasadzie funkcjonuje unijny rynek handlu emisjami (ETS), do którego - wskutek braku globalnego porozumienia na forum ICAO - UE od początku tego roku włączyła międzynarodowe lotnictwo.

"Nikt nie chce bardziej niż UE międzynarodowych ram w lotnictwie. Nasza legislacja nie stoi temu na drodze, wręcz przeciwnie. Nasze prawo zostało przyjęte po wieloletnim oczekiwaniu na postępy w ICAO. Pewne kraje nie lubią naszych przepisów, teraz wydaje się, że wiele z nich jest gotowych na postęp w ICAO, nawet na ruch w kierunku rynkowego mechanizmu (obniżania emisji) w skali globalnej" - mówiła w poniedziałek Hedegaard. "Po raz pierwszy od lat wydaje się, że globalne porozumienie jest w zasięgu ręku" - podkreślała komisarz.

Poinformowała, że aby stworzyć dobrą atmosferę wokół negocjacji zarekomendowała krajom UE, by UE "zatrzymała zegar", jeśli chodzi o egzekwowanie włączenia lotnictwa spoza UE do ETS na czas "po następnym zgromadzeniu generalnym ICAO jesienią przyszłego roku". Jednak, by tak się stało, KE musi jeszcze przygotować projekt odpowiednich przepisów, które będą musiały zaakceptować rządy i Parlament Europejski.

Hedegaard zastrzegła, że jeśli szansa na globalne porozumienie w lotnictwie nie będzie wykorzystana, to sytuacja, jeśli chodzi o włączenie lotnictwa do ETS, wraca "automatycznie" do stanu obecnego.

Komisarz wyjaśniła, że "zatrzymanie zegara" oznacza, iż w kwietniu 2013 r. przewoźnicy startujący i lądujący w UE nie będą musieli rozliczać się z unijnych pozwoleń na emisję CO2 za 2012 rok, ale że zwolnienie to nie dotyczy lotów wewnątrz UE.

"Postęp w ICAO pokazuje, że twarde stanowisko, jakie przyjęła UE było ważne. Teraz jest oczywistym, że musimy być elastyczni, ale musimy bardzo uważnie przeanalizować propozycję Komisji" - napisał w oświadczeniu chadecki eurodeputowany Peter Liese, który z ramienia PE pracował nad przepisami włączającymi lotnictwo do ETS w 2008 r. "Z jednej strony nie powinniśmy być zbyt hojni, a z drugiej powinniśmy - jak to tylko możliwe - unikać zakłócania konkurencji" - dodał. Chodzi o konkurencję między przewoźnikami obsługującymi loty w UE i poza nią.

Koalicja ekologicznych organizacji pozarządowych oceniła, że KE poszła za daleko zawieszając płacenie za unijne pozwolenia na rok negocjacji w ICAO. "Komisja poszła dalej niż potrzeba, biorąc pod uwagę niewielki dotąd postęp na poziomie ICAO" - napisał w komunikacie Bill Hemmings z organizacji Transport&Environment.

Od tego roku przewoźnicy korzystający z lotnisk UE zostali włączeni do unijnego systemu handlu emisjami CO2 (ETS). W br. muszą kupić ok. 15 proc. pozwoleń na emisję CO2, procent ten rósłby w kolejnych latach. Za brak pozwoleń grożą im kary finansowe, a nawet zakaz lotów.

Wiele krajów m.in. USA, Rosja, Brazylia, Chiny i Indie nie chce płacić za unijne pozwolenia na emisję CO2, niektóre z nich zagroziły nawet Europie środkami odwetowymi za przymus płacenia.