Koszty eksploatacji, problemy z bateriami i brak infrastruktury powodują, że samochody elektryczne bardzo powoli przyjmują się na rynku amerykańskim. Trudno w najbliższym czasie liczyć na wzrost ich popularności - stwierdzają autorzy raportu opublikowanego przez dziennik "The Detroit News".

Mimo stabilizacji cen paliw na relatywnie wysokim poziomie i grantów wysokości 2,4 mld dol., jakie od 2009 roku badaniom nad rozwojem samochodów elektrycznych (EV) i hybrydowych przyznała administracja prezydenta Baracka Obamy, samochody te w USA nadal są niepopularne - stwierdzają autorzy raportu.

Hybryda 1,5 raza droższa od normalnego samochodu

Jak wynika z raportu, pierwszą przyczyną tego stanu są koszty. Samochód elektryczny, mimo średnio 7500 dol. dotacji federalnych do jednego wozu, i tak jest ok. 1,5 razy droższy niż porównywalnej wielkości i mocy samochód z silnikiem spalania wewnętrznego.

Kilkakrotnie droższe części

W rozbiciu na koszty części zamiennych, jedynie koszty nadwozia i jego elementów jak reflektory, kierunkowskazy czy fotele oraz niektórych części elementów podwozia są porównywalne z kosztami części zamiennych samochodów z silnikiem benzynowym czy wysokoprężnym. Wszystkie inne części, zwłaszcza elementy układu napędowego, mogą być nawet kilkukrotnie droższe. Droższe są także przeglądy i wszystkie - nawet drobne - naprawy, co przekłada się na wyższe koszty eksploatacyjne wozu.

Problemy z bateriami

Jak podały CNN i portal technologiczny Daily Tech, omawiając raport, drugim problemem są koszty baterii i jej czas użycia. W trakcie praktycznej eksploatacji okazało się, że baterie trzeba wymieniać szybciej niż zaleca to instrukcja eksploatacyjna. Niewielki jest też zasięg uzyskiwany przez samochód elektryczny na jednym ładowaniu. Mimo obietnic wytwórców baterii, średni zasięg wzrósł w czasie ostatnich 2 lat ze 160 km jedynie do 220 km. W dalszym ciągu w fazie testów znajdują się ogniwa pozwalające na przejechanie 360 km na jednym ładowaniu.

Niebezpiecznie

Osobnym problemem są kwestie bezpieczeństwa. W maju 2011 r. w trakcie testów Chevroleta Volt w National Highway Traffic Safety Administration (NHTSA) nastąpił zapłon baterii. Problemy z przegrzewaniem się i zapłonem baterii w gorącym klimacie Arizony miał też Nissan Leaf. Fisker Automotive musiał z tego samego powodu wymieniać baterie litowo-jonowe w swoim luksusowym hybrydowym sedanie Fisker Karma.

Według portalu technologicznego Daily Tech w ostatnim czasie nastąpiła też seria bankructw firm, tworzących najnowsze rozwiązania technologiczne baterii dla samochodów elektrycznych, hybryd i maszyn. 16 października tego roku ogłoszono bankructwo i sprzedaż zakładów oraz technologii firmy A123, tworzącej najbardziej jak dotąd zaawansowane rozwiązania baterii litowo-jonowych dla samochodów elektrycznych i hybryd.

W styczniu 2012 roku zbankrutował inny producent zaawansowanych baterii litowo-jonowych dla samochodów elektryczny i hybryd - Ener1. Z kolei w marcu tego roku zbankrutował wytwórca baterii dla Forda - kanadyjska firma Azure Dynamics; zaś w listopadzie 2011 r. zbankrutowała firma Beacon Power produkująca rozwiązania do odzyskiwania energii dla samochodów elektrycznych i hybryd.

Częściowo powodem tych bankructw były problemy technologiczne - prace nad bateriami umożliwiającymi przejechanie co najmniej 360 km na jednym ładowaniu przedłużały się, a starych baterii o niskiej pojemności nie chcieli już ani producenci samochodów elektrycznych, ani ich użytkownicy.

Jak powiedział "The Detroit News" John Voelcker, kierujący portalem analitycznym GreenCarReports.com, monitorującym rynek samochodów EV i hybryd, na wzrost popularności wśród konsumentów przez samochody elektryczne i hybrydy, potrzeba czasu. "Wielkie zmiany w systemach napędowych samochodów z silnikami spalinowymi, jak automatyczne skrzynie biegów czy elektronicznie regulowany wtrysk paliwa, trwały dekady. Podobnie rozwiązania używane w hybrydach, samochodach ładowanych sieciowo i wozach elektrycznych potrzebują wiele czasu na rozwój" - dodał.

Nikła sprzedaż

Jednak sprzedaż samochodów elektrycznych i hybryd, według raportu "The Detroit News", jest w USA niewielka. Od stycznia do końca września 2012 roku najwięcej sprzedano hybrydowych Chevroletów Volt i Toyot Prius - odpowiednio 16 348 i 8 184. Jeszcze mniej sprzedano samochodów całkowicie elektrycznych - najwięcej było wśród nich Nissanów Leaf - 5 212, co i tak oznacza 27,8-procentowy spadek sprzedaży w porównaniu analogicznym okresem 2011 roku.

Mitsubishi sprzedało 439 wozów modelu "i", zaś Ford tylko 228 Fordów Focus Electric. Stosunkowo dobrze radzi sobie mała firma Tesla, która sprzedała w II kw. 2012 roku 250 sportowych samochodów elektrycznych, ale i ta spółka odnotowała 22 proc. spadek przychodów z racji zmniejszonej sprzedaży.

Kiepska infrastruktura zasilająca

Kolejnym problemem jest infrastruktura - większość stacji ładowania baterii znajduje się w dużych miastach, zaś stanem, w którym tego typu instalacji umieszczono najwięcej, jest Kalifornia. Eksperci pytani przez CNN twierdzą, że samochody elektryczne mogą szybciej zyskać akceptację konsumentów w Europie, gdzie ceny paliwa są wyższe niż w USA, istnieją ostrzejsze normy emisji środowiskowej dla samochodów z silnikiem spalinowym, a odległości między ośrodkami miejskimi są mniejsze, co ułatwia budowę infrastruktury.

Administracja prezydenta Obamy zamierza ułatwić wchodzenie na rynek samochodów elektrycznych poprzez zwiększenie dotacji federalnych z 7 500 dol. do 10 000 dol. na samochód. Ponadto Departament Energii miałby uruchomić 1 mld dol. kredytu na rozwój infrastruktury do obsługi samochodów elektrycznych w USA, zwłaszcza na terenie 15 największych miast kraju.