Firmy, które wpadły w kłopoty, negocjują nowe terminy oddania dróg, ale mogą ich w ogóle nie dokończyć.
Zagrożone odcinki autostrad / DGP
Gdy Polimex-Mostostal rozpoczął rozmowy z bankami o zawieszeniu spłaty zobowiązań, na szefów Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad padł blady strach. Spółka jest liderem konsorcjów odpowiedzialnych za budowę trzech odcinków szybkich dróg. Łączna wartość kontraktów to 4,1 mld zł. Zamrożone inwestycje zostaną wznowione tylko wówczas, gdy wierzyciele pozwolą na zamianę warunków kredytowania.

Plan ucieczki

– Jeżeli sektor bankowy w obawie przed problemami z płynnością ograniczy kredytowanie, wynikną duże problemy – przewiduje analityk DM BOŚ Michał Stalmach. – Wykonawcy mogą starać się schodzić z placów budów i np. wskazywać błędy w dokumentacji po stronie zamawiającego. Konieczny będzie wybór kolejnych wykonawców, co będzie oznaczać opóźnienia – ostrzega.
Niepokój GDDKiA budzi szczególnie odcinek A4 Polimeksu-Mostostalu z Rzeszowa do Jarosławia, gdzie zaawansowanie prac wynosi zaledwie 40 proc., a przewidziany w umowie termin zakończenia prac to 22 lipca. Według naszych informacji wykonawca rozważał już scenariusz zejścia z nierentownej budowy, bo zapłata kar umownych byłaby mniej dotkliwa finansowo niż kontynuowanie kontraktu.
– To spekulacje. Prace na A4 będą przez nas kontynuowane, chociaż przewiduję znaczące przesunięcie terminu – odpowiada DGP prezes Polimeksu-Mostostalu Konrad Jaskóła. – Negocjujemy z GDDKiA aneks czasowy do umowy. Ubiegamy się o przyspieszenie wypłat za wykonane prace, żeby poprawić płynność finansową – dodaje. Według ekspertów nie ma już szans na oddanie trasy w tym roku.
Przesunięcie terminu będzie też konieczne w przypadku kontraktu Polimeksu na A1 z Łodzi do Tuszyna. Odcinek miał być gotowy w sierpniu 2013 r., ale to już nierealne.

Prace stanęły

Sen z powiek szefom GDDKiA spędza też sytuacja Grupy PBG, znajdującej się w upadłości układowej. Rządowa agencja liczy na kontynuację budowy trasy A1 za zgodą wierzycieli PBG. Ale jednocześnie przygotowuje się do ogłoszenia przetargów na nowych wykonawców, bo sytuacja jest dramatyczna: w szczycie sezonu prace stanęły. Jak ustaliliśmy, na odcinku Brzezie – Kowal GDDKiA nalicza już PBG i spółkom zależnym – Aprivii i Hydrobudowie – kary umowne m.in. z powodu wstrzymania prac na wiaduktach. Na odcinku z Torunia do Brzezia sytuacja jest analogiczna, bo wykonawca zatrzymał prace przy budowie nasypów. W obu przypadkach wykonana została połowa prac, a wrześniowe terminy otwarcia drogi są nieaktualne.
GDDKiA liczy, że na obu odcinkach A1 z odsieczą przyjdzie współkonsorcjant PBG irlandzka firma SRB. – Przestój na dwóch odcinkach wynika z konieczności reorganizacji robót, które miały być ukończone przez PBG i Aprivię. Mamy nadzieję, że PBG otrzyma dofinansowanie, co umożliwi kontynuację prac – mówi dyrektor SRB Tom Costello.
Odpowiedzialność za projekty partnerzy z konsorcjum przejmowali już w tym roku trzy razy: Boegl a Krysl od DSS i Poldimu, a SRB od Budbaum. Nie powiodło się to na obwodnicy Rzeszowa na trasie A4, gdzie GDDKiA wypowiedziała umowę firmie Radko. Droga miała być otwarta w lutym tego roku. Na razie toczy się przetarg na wykonawcę, a nowy termin oddania do użytku to połowa roku 2013.
– Obawiam się, że to nie koniec czarnej serii. Albo wykonawcy będą uciekać z placów budów, albo GDDKiA będzie musiała wypowiadać umowy. Dyrekcja musi natychmiast zrobić audyt inwestycji i wdrożyć działania ratunkowe – mówi analityk Adrian Furgalski.
Ocenia się, że kontrakty autostradowe są niedoszacowane o ok. 30 proc. Siedem realizowanych przez PBG, Polimex-Mostostal i Radko na A1 i A4 jest wartych 8,1 mld zł. Gdy nowi wykonawcy zaproponują ceny rynkowe, koszty mogą wzrosnąć o 2,4 mld zł. GDDKiA twierdzi, że znajdzie ewentualne rezerwy, chociaż jeszcze ma nadzieję, że nie będzie to konieczne.
Enea poda rękę Polimeksowi-Mostostalowi
Języczkiem u wagi w batalii o utrzymanie na powierzchni największego koncernu budowlanego w Polsce może być ponad ćwierć miliarda zaliczki z kontraktu na rozbudowę elektrowni Kozienice należącej do Enei. Polimex-Mostostal ma w kontrakcie wartym 6,3 mld zł brutto 42,7-proc. udział. Z tego 10 proc. z przypadającej na spółkę kwoty może uzyskać bardzo szybko – jak powiedział nam Konrad Jaskóła, prezes Polimeksu-Mostostalu, zaliczka mogłaby być uruchomiona w ciągu zaledwie kilku dni od podpisania kontraktu. Gra warta jest świeczki, bo 268 mln zł to mniej więcej tyle, ile spółka potrzebuje na spłatę najpilniejszych zobowiązań w najbliższych tygodniach: 150 mln zł kredytów w Pekao oraz 100 mln zł na wykup obligacji. Problem w tym, że zawarcie umowy z Eneą Wytwarzanie, która jest inwestorem nowego bloku energetycznego, blokują protesty pokonanych w przetargu Chińczyków. Krajowa Izba Odwoławcza na 23 lipca odsunęła rozstrzygnięcia sporów, a Enea nie chce podpisać umowy, zanim nie będzie jasne, kto ostatecznie wygrał przetarg. Jak dowiedział się nieoficjalnie DGP, data podpisania umowy była już ustalona na 17 lipca, ale z powodu braku rozstrzygnięcia protestów stanie się to później. Kiedy? Nowy termin nie został jeszcze wskazany. Konrad Jaskóła bagatelizuje znaczenie zaliczki z Kozienic.
– Pracujemy nad utrzymaniem płynności spółki na wielu polach – mówi DGP Konrad Jaskóła.
W czwartek spółka poinformowała, że rozpoczęła rozmowy z wierzycielami finansowymi w sprawie zawieszenia egzekucji zobowiązań na cztery miesiące. Do tego czasu firma liczy na zaliczkę z Kozienic, ale też na sfinalizowanie sprzedaży aktywów nieruchomościowych wartych nawet 300 mln zł. Koncern prowadzi także rozmowy z Agencją Rozwoju Przemysłu w sprawie sprzedaży dwóch spółek z grupy: Sefako i Energomontażu-Południe łącznie za ok. 250 mln zł.
masz