Na trzy tygodnie przed planowanym startem pierwszego rejsowego samolotu z podwarszawskiego portu spółka zarządzająca lotniskiem wciąż nie ma stosownego certyfikatu Urzędu Lotnictwa Cywilnego uprawniającego do obsługi samolotów wykonujących działalność zarobkową – ustalił DGP.
To oznacza, że w Modlinie nie mogą lądować samoloty rejsowe lub czartery. Mogą z niego korzystać prywatne awionetki, a nawet większe maszyny, jak bombardier, który wylądował tam dwa dni temu – o ile zarobkowo nie przewożą pasażerów.
Katarzyna Krasnodębska, rzeczniczka Urzędu Lotnictwa Cywilnego, przyznaje, że port wciąż jest sprawdzany m.in. pod kątem przepisów przeciwpożarowych i warunków, jakie lotnisko spełnia w zakresie ochrony przed ptakami.
Ale jak ustalił DGP, największe problemy to pas startowy i odpryski, jakie pojawiły się na nim po zimie. Wykonawca naprawił co prawda usterkę, ale dziury wypełnił żywicą. Taka technologia nie przekonuje do końca ULC. Kontrolerzy obawiają się, że żywica będzie się kruszyć. – Na dobrą sprawę przed każdym startem samolotu dla pełnego bezpieczeństwa należałoby zamiatać pas startowy lub korzystać ze specjalistycznego urządzenia – mówi anonimowo jeden z pracowników ULC.
Piotr Okienczyc, szef Modlina, odpowiada, że zastosowana technologia wypełnienia odprysków gwarantuje bezpieczeństwo. – Na pewno nie trzeba też zamiatać pasa przed każdym startem i lądowaniem samolotu – zapewnia. Przypomina, że droga startowa już zyskała pozytywną ocenę Instytutu Technicznego Wojsk Lotniczych, a niedawno pozwolenie na jej użytkowanie wydał wojewódzki inspektor nadzoru budowlanego.
Krasnodębska nie chce komentować decyzji administracyjnych przed zapoznaniem się z dokumentacją od wojewódzkiego inspektora.
Za to eksperci nie kryją oburzenia. – Znowu mamy nerwówkę. Certyfikat powinien być wydany już dawno – uważa Adrian Furgalski, ekspert Zespołu Doradców Gospodarczych TOR. Przypomina, że brak pozwolenia na wykonywanie lotów komercyjnych do 16 lipca może mieć dla portu negatywne skutki finansowe. W Modlinie mają lądować Ryanair i Wizz Air. Lotnisko ma umowy z tymi przewoźnikami. Niewywiązywanie się z nich grozi karami. Obydwie linie nie chcą komentować sprawy.
W tym, że na trzy tygodnie przed startem lotnisko nie ma jeszcze certyfikatu, winy urzędu nie widzą jego przedstawiciele ULC. – Każdy z zarządców powinien wiedzieć, że procedura certyfikacyjna trwa około trzy miesiące – mówi Katarzyna Krasnodębska.
Modlin złożył dokumenty w pierwszej połowie maja.
Start działalności zarobkowej – loty czarterowe – planowano już na Euro 2012. – W trakcie realizacji inwestycji pojawiło się wiele dodatkowych problemów, które musieliśmy pokonać – tłumaczy Okienczyc. Radzi, by z opiniami na temat certyfikacji zaczekać do przyszłego tygodnia. Wtedy ULC zakończy audyt. Okienczyc uważa, że jeżeli ze strony urzędu nie będzie kolejnych zastrzeżeń, certyfikat powinien być na czas.