Największy przewoźnik w Polsce nie miał pieniędzy ani na remonty, ani na zakup nowego taboru. Zbliżająca się zima nie nastraja optymistycznie kolejarzy, a tym bardziej pasażerów.
Lotne brygady naprawcze, SMS-owy serwis o opóźnionych pociągach, nagrzewnice, a nawet baniaki z płynem do odladzania... samolotów – przewoźnicy rozpoczęli akcję zima. – Minister transportu jest w stałym kontakcie z prezesami kolejowych firm pasażerskich – mówi „DGP” Mikołaj Karpiński, rzecznik resortu. Najprawdopodobniej w piątek ministerstwo będzie chciało ogłosić zimowy raport na konferencji prasowej. Sytuacji przygląda się też Urząd Transportu Kolejowego, który za nieuzasadnione opóźnienia pociągów może wlepić przewoźnikom wielomilionową karę.
Kto i czym wozi nas po torach / DGP

Intercity i KM dadzą radę

– Śpię spokojnie – mówi „DGP” Janusz Malinowski, prezes PKP Intercity. To właśnie ten przewoźnik rok temu był bohaterem afery taborowej. Kiedy pasażerowie dusili się w przepełnionych składach, w internecie wypłynęły zdjęcia nowych wagonów stojących na bocznicy. Spółka nie zdążyła wykonać przeglądów i tabor nie mógł wyjechać na tory.
W tym roku powtórki ma nie być. Z zaplanowanych napraw blisko 1000 wagonów 763 wozi już pasażerów. Nawet jeśli zimowe warunki zatrzymają składy ze znaczkiem PKP IC, spółka będzie w stanie wypuścić rezerwę, która w świątecznym szczycie ma wynieść 25 proc. To oznacza, że w razie awarii przewoźnik będzie w stanie zastąpić nawet co czwarty wagon, a także obsłużyć większą niż zazwyczaj liczbę podróżnych. Choć Malinowski przyznaje, że ścisk może być.
Żeby przyspieszyć naprawy zimowych usterek, szef PKP IC zarządził przygotowanie warsztatów do pracy przez 24 godziny na dobę siedem dni w tygodniu.
Spółka skompletowała już także zimowy arsenał. – Mamy nagrzewnice elektryczne i spalinowe do suszenia lokomotyw, pługi śnieżne, preparaty przeciwwilgociowe i odmrażające, płyny konserwujące oraz zapobiegające zamarzaniu – mówi Małgorzata Sitkowska, rzecznik PKP IC.
Przed nadejściem zimy nieźle prezentują się Koleje Mazowieckie. Z ich usług korzysta co piąty klient kolei. Rezerwa pojazdów szynowych w firmie wynosi 13 proc., ale od ubiegłej zimy znacznie poprawił się stan taboru. W 2011 r. przewoźnik rozpoczął eksploatację 11 nowoczesnych lokomotyw, a od września w jego barwach kursują kolejne składy typu Elf z bydgoskiej Pesy. Spółka głównie jednak wozi pasażerów przestarzałymi pociągami elektrycznymi, w których zimą zamarzają drzwi. W tym roku takich awarii ma być mniej. KM zakupiła już specjalny płyn stosowany do odmrażania... samolotów, którym będą zraszane drzwi.

PR bez rezerw

O wiele gorzej wygląda sytuacja w Przewozach Regionalnych. Ich pociągami jeździ co drugi pasażer kolei. – Od ubiegłego roku kondycja spółki się nie polepszyła – mówi Adrian Furgalski, ekspert na kolei. – To miało wpływ na niewielką liczbę wykonanych napraw. Obawiam się, że pierwszy atak zimy rozłoży rozkład jazdy – dodaje.
Liczby, jakie uzyskaliśmy od przewoźnika, potwierdzają obawy eksperta. PR każdego dnia wypuszczają na tory blisko 3 tys. pociągów i prawie nie dysponują rezerwą taborową. – Mamy o kilkadziesiąt składów elektrycznych więcej, niż potrzeba do realizacji rozkładu jazdy – przyznaje Piotr Olszewski, rzecznik PR.
PR spodziewają się ogromnych problemów, dlatego o zakłóceniach w ruchu pociągów podróżni będą informowani SMS-ami.
– Pasażerowie będą mogli na bieżąco otrzymywać krótkie komunikaty o utrudnieniach w kursowaniu pociągów np. na trasie, na której najczęściej podróżują – mówi Piotr Olszewski.
Nowy system informacji obejmie swoim zasięgiem wszystkie linie kolejowe, na których kursują pociągi PR. Usługa będzie darmowa. Pasażerowie zapłacą jedynie według taryfikatora swojego operatora za wysłanie SMS-a z zamówieniem.
Spółka obiecuje, że w przypadku awarii będzie podstawiać autobusy zastępujące pociągi. Pasażerowie unieruchomionych na trasie składów mogą też liczyć na pomoc innych przewoźników. Od ubiegłej zimy Przewozy Regionalne i PKP Intercity honorują swoje bilety.

Wina na torach

Przewozy Regionalne mają pretensje do PKP Polskich Linii Kolejowych, spółki, która dba w Polsce o infrastrukturę kolejową. – Niedostateczne utrzymanie linii kolejowych przez zarządcę infrastruktury również ma wpływ na awaryjność taboru PR – mówi Piotr Olszewski. Wtóruje mu Urząd Transportu Kolejowego. – Stan infrastruktury jest daleki od pożądanego – przyznaje Adam Maciejewski z UTK.
Kolej nawala więc również z powodu pęknięć szyn lub oblodzenia sieci trakcyjnej. Ale w tym roku i z tym ma być lepiej. Zarządca infrastruktury skompletował już trzy razy więcej pojazdów do odladzania sieci trakcyjnej. Będzie też dysponował lotnymi brygadami naprawczymi i rozstawi po Polsce lokomotywy, które w razie awarii dowiozą pasażerów unieruchomionych składów do celu.