Ze 105 mld zł przyznanych w tej perspektywie na inwestycje transportowe udało się wydać jedną czwartą.

Właśnie zbliżamy się do połowy perspektywy unijnej, która po dodaniu okresu przeznaczonego na rozliczenia skończy się w 2023 r. W tych latach na wielkie projekty transportowe – drogi, kolej i komunikację w miastach – mamy do wydania aż 105 mld zł – to jedna trzecia środków przyznanych nam przez Brukselę. Szef dzielącego te pieniądze Centrum Unijnych Projektów Transportowych Przemysław Gorgol chwali się, że w ogromnej większości zostały one zakontraktowane. Oznacza to, że z poszczególnymi beneficjentami podpisano umowy o dofinansowanie. W przypadku programu Infrastruktura i Środowisko, z którego mamy otrzymać najwięcej, bo aż 84 mld zł, zakontraktowano 65 proc. środków. W przypadku dwóch pozostałych programów – Polska Wschodnia i Łącząc Europę – środki rozdzielono niemal w pełni.
Czym innym jest jednak rozdzielenie, a czym innym faktyczne wydatkowanie pieniędzy. Jak na razie zatwierdzone przez Komisję Europejską płatności sięgnęły ok. 25 proc.
Jak przyznaje Przemysław Gorgol, w przypadku niektórych inwestycji pojawiają się problemy, co może wpłynąć na tempo wydawania środków unijnych. Dotyczy to przede wszystkim spółki PKP Polskie Linie Kolejowe i samorządów, które coraz częściej mają kłopoty z przetargami. Są sytuacje, że zgłoszone oferty na modernizację torów znacznie przekraczają kosztorysy. – W przypadku dwóch przetargów na remont tzw. węglówki z Górnego Śląska w stronę Trójmiasta zgłoszone kwoty o niemal 100 proc. przekroczyły kosztorysy – mówi Gorgol.
W takiej sytuacji kolejarze unieważniają przetarg, ale nigdy nie wiadomo, czy w kolejnym ceny nie będą podobne lub jeszcze wyższe. Wynika to z faktu, że ceny materiałów galopują, a zamawiający nie godzą się na waloryzację kontraktów – o czym często alarmowały firmy budowlane.
Szef CUPT przyznaje, że w niektórych przypadkach możliwe jest zwiększenie dofinansowania unijnego. Zwykle beneficjent musi jednak sam znaleźć dodatkowe środki. Coraz głośniej jest też o tym, że na ważnych kontraktach kolejowych dochodzi do opóźnień. Przemysław Gorgol zaznacza, że wszelkie problemy przy remontach torów urzędnicy próbują rozwiązać wspólnie z przedstawicielami Komisji Europejskiej.
Coraz więcej kłopotów mają także miasta. Chodzi głównie o realizację nowych tras tramwajowych czy zakup wagonów. Wrocław musiał niedawno unieważnić już drugi przetarg na budowę linii tramwajowej do dzielnicy Popowice.
Zarówno samorządy, jak i kolejarze wydali dotąd stosunkowo niewiele środków z UE. W przypadku programu Infrastruktura i Środowisko jest to odpowiednio 10,4 proc. i 12,6 proc. Dla porównania GDDKiA wydała z tej puli niemal 40 proc. Według Gorgola wynika to przede wszystkim z tego, że drogowcy w szufladach mieli więcej gotowych projektów i w efekcie dość szybko mogli wystartować z pracami budowlanymi. Zarówno kolejarze, jak i samorządy musieli się na początku skupić na przygotowaniu dokumentacji inwestycji, które dodatkowo są często bardziej skomplikowane niż w poprzednich latach.
Przemysław Gorgol zaznacza, że tym razem nie powtórzy się sytuacja z końca poprzedniej perspektywy unijnej, kiedy to pieniądze, których nie udało się wydać na tory, przejmowały samorządy, m.in. na zakup tramwajów. Komisja Europejska nie godzi się już na takie przesunięcia.
Jak wydajemy pieniądze z programów UE na transport / Dziennik Gazeta Prawna