Rząd szykuje kolejny parapodatek nakładany na kierowców. Tym razem chodzi o opłatę jakościową, którą zmotoryzowani Polacy będą musieli uiszczać przy każdym badaniu technicznym samochodów.
Zmiana ta jest związana z głęboką reformą systemu badań diagnostycznych pojazdów, którą planuje Ministerstwo Infrastruktury (MI).
Projekt nowelizacji ustawy – Prawo o ruchu drogowym oraz niektórych innych ustaw był już wielokrotnie zmieniany – głównie pod wpływem nacisków ze strony przedsiębiorców prowadzących stacje kontroli pojazdów (SKP), którzy nie zgadzali się na dodatkowe obciążenia finansowe. Kontrowersje wzbudzało też to, że nadzór nad nimi ma pełnić Transportowy Dozór Techniczny, a nie starostowie (jak obecnie).
Część szykowanych zmian bezpośrednio dotknie zwykłych kierowców. To m.in. efekt kolejnej zmiany zdania ministerstwa w toku prac nad nowymi regulacjami. Pierwotnie założono, że koszty związane z wykonywaniem nowych zadań organu nadzoru pokrywane będą z opłaty jakościowej odprowadzanej przez przedsiębiorców prowadzących SKP od każdej pobranej opłaty za przeprowadzenie badania technicznego.
Teraz, jak się dowiadujemy, resort infrastruktury zmienił koncepcję. – Projekt ustawy, wychodząc naprzeciw oczekiwaniom przedsiębiorców, zakłada, że opłata na umożliwienie funkcjonowania nowego systemu zapewnienia wysokiej jakości badań technicznych pojazdów (opłata jakościowa w wysokości 4 zł) będzie pobierana od właściciela lub posiadacza pojazdu. Wpływ na taką zmianę w projekcie miała także analiza stawek opłat za badania techniczne, które są na takim samym poziomie już od 14 lat – tłumaczy nam ministerstwo.
To oznacza, że jeśli dzisiaj za badanie techniczne np. pojazdu osobowego płacimy 98 zł, to po zmianach trzeba będzie zapłacić już 102 zł. Przy czym resort deklaruje, że nie planuje podwyższania samych stawek opłat za badania techniczne. To lekki ukłon ministerstwa w stronę branży diagnostycznej. Wcześniej plan zakładał, że – przy niezmienionych stawkach – to firmy prowadzące SKP miałyby odprowadzać opłatę jakościową. Teraz koszt ten zostanie przerzucony na kierujących.
Jak informuje ministerstwo, środki z opłaty jakościowej będą mogły być wykorzystane jedynie na wykonywanie zadań związanych z „nowym systemem wysokiej jakości badań technicznych pojazdów”. – Projekt przewiduje prowadzenie badań związanych z rozwojem i innowacją technologii związanych z podnoszeniem poziomu bezpieczeństwa w ruchu drogowym, w tym stanu technicznego pojazdów. Takie rozwiązanie będzie miało wpływ na innowacyjność polskiej gospodarki oraz stworzy nowe perspektywy dla młodych naukowców-badaczy, a tym samym wpłynie na rynek pracy – przekonuje MI.
Resort Andrzeja Adamczyka zmienił też zdanie w sprawie karania spóźnialskich kierowców. Chodzi o sytuację, gdy ktoś pojawi się na stacji diagnostycznej już po upływie terminu badania określonym w dowodzie rejestracyjnym. Pierwotnie była mowa, że jeśli ktoś spóźni się o ponad 30 dni z badaniem, zapłaci podwójną stawkę (czyli opłatę podstawową oraz 100-proc. opłatę dodatkową). Obecnie projekt ustawy zakłada, że dopiero po 45 dniach od upływu wyznaczonej daty badania technicznego właściciel pojazdu będzie musiał zapłacić dodatkową opłatę. Ponadto jej wysokość została obniżona ze 100 do 60 proc. opłaty podstawowej. – Opłata za badanie po terminie będzie stanowiła w całości przychód przedsiębiorcy. Pierwotnie opłata ta miała być w połowie przychodem przedsiębiorcy i w połowie budżetu państwa – wskazuje MI.
Wiceszef resortu infrastruktury Marek Chodkiewicz w piśmie skierowanym do diagnostów przekonuje, że takie rozwiązanie będzie dla nich opłacalne. Wskazuje, że w pierwszym roku obowiązywania nowych przepisów takich „spóźnionych” badań może być nawet 1,5 mln. – Przy rachunku 1,5 mln x 48 zł (netto po odliczeniu podatku) około 72 mln zł dodatkowych środków powinni otrzymać przedsiębiorcy za badanie po terminie – szacuje wiceminister. Wskazuje też, że największe wpływy będą zapewne odnotowane w pierwszym roku obowiązywania nowych przepisów. Z czasem, w związku z sankcjami finansowymi, proceder niewykonywania badań technicznych pojazdów w terminie powinien zostać ograniczony.