Bruksela domaga się wyjaśnień od przewoźnika kolejowego w sprawie 770 mln zł pomocy publicznej otrzymanej przed trzema laty.

– Przewozy Regionalne korzystały już w przeszłości z pomocy państwa. Musimy ocenić, czy przyznana pomoc jest zgodna z unijnymi przepisami dotyczącymi pomocy państwa, i zadbać o to, by wsparcie publiczne nie prowadziło do zakłóceń konkurencji na rynku przewozów kolejowych – czytamy w komunikacie Komisji Europejskiej (KE) cytującym Margrethe Vestager, komisarz ds. konkurencji.

We wrześniu 2015 r. zagrożone upadłością Przewozy Regionalne (PR) kwotą 770 mln zł wsparła państwowa Agencja Rozwoju Przemysłu (to największa kwota pomocy, jakiej agencja udzieliła pojedynczej firmie). W zamian ARP stała się większościowym udziałowcem kolejowej spółki, w którego posiadaniu znalazło się 50 proc. plus jeden udział. Pozostałe są w rękach 16 województw. Jednocześnie polski rząd o udzielonym wsparciu powiadomił KE, a ta wszczęła standardowe postępowanie.

„Plan restrukturyzacji spółki został notyfikowany do Komisji Europejskiej i do chwili obecnej, w ramach toczącego się postępowania wstępnego, prowadzony był dialog z Komisją w formie kontaktów bezpośrednich oraz wyjaśnień pisemnych. Dotychczas przekazano Komisji szereg dodatkowych informacji i wyjaśnień dotyczących kwestii budzących jej wątpliwości, co będzie kontynuowane w kolejnym etapie procedury. Celem postępowania formalnego będzie wyjaśnienie wszelkich wątpliwości dotyczących sprawy oraz zapewnienie, adekwatnej do poziomu skomplikowania, transparentności” – informują PR.

Pierwszy raz, ostatni raz

Komisja ma wątpliwości, czy jeszcze przed wejściem do firmy ARP Przewozy nie korzystały z pomocy publicznej. Byłoby to złamanie reguły „pierwszy raz, ostatni raz”, zgodnie z którą państwo może udzielić firmie wsparcia raz na 10 lat. W 2008 r., przenosząc wydzieloną ze struktur PKP spółkę pod kontrolę samorządów, rząd udzielił jej dotacji w wysokości 2 mld zł.

Zgodnie z unijnymi zasadami przyjęcie publicznych pieniędzy zobowiązuje też firmę do pewnych ustępstw na rynku na rzecz swoich konkurentów. Chodzi o to, by pomoc nie wypaczała konkurencji. Przewozy w 2015 r., jeszcze przed zastrzykiem kapitałowym ze strony ARP, podjęły decyzję o zamknięciu połączeń międzyregionalnych realizowanych pod marką interregio. Wycofały z tras także międzynarodowe regioekspresy.

Ograniczony LOT

To nie pierwszy raz, kiedy unijne regulacje zmuszają krajowe firmy z sektora transportowego do ograniczenia działalności. LOT, zasilony przez państwo kwotą 800 mln zł w 2012 r., nie mógł w okresie restrukturyzacji otwierać nowych połączeń. Ograniczenie to zostało zniesione z końcem 2015 r.

– Dla bieżącej działalności Przewozów kontynuacja postępowania ze strony Komisji Europejskiej nie ma żadnego znaczenia. Ale z pomocą udzieloną firmie związane są dwa zobowiązania polskiego rządu, które nie zostały dotychczas zrealizowane. Chodzi o zmiany w prawie, które umożliwiłyby ogłoszenie upadłości PR i szybszą, niż wynikałoby to z IV pakietu transportowego, liberalizację transportu kolejowego – mówi Adrian Furgalski, wiceprezes Zespołu Doradców Gospodarczych TOR.

Nowelizacja ustawy dotycząca restrukturyzacji PKP, umożliwiająca upadłość PR utknęła w Sejmie w 2013 r. Na razie nic nie wskazuje też na to, żebyśmy mieli szybciej, niż zakładają to unijne regulacje, liberalizować rynek kolejowy. Zgodzie z IV pakietem kolejowym od grudnia 2020 r. przewoźnicy będą mogli oferować usługi na terenie całej Unii, a po kolejnych trzech latach wprowadzony zostanie obowiązek ogłaszania przetargów na obsługę tras dotowanych z publicznych pieniędzy.

Konflikt z Brukselą

– Z Unii coraz częściej dochodzą sygnały, że przepisy są w stosunku Polski egzekwowane dość rygorystycznie. Taka jest cena za konflikt polityczny z Brukselą. Wejście w kolejną fazę postępowania wobec Przewozów jest tego przykładem. Procedura może potrwać jeszcze kilka lat, ale też zakończyć bardzo szybko – ocenia dr Marcin Górski z firmy Tataj Górski Adwokaci spółka partnerska adwokatów i radców prawnych.

W najbardziej negatywnym dla PR scenariuszu spółka może zostać zmuszona do zwrotu otrzymanych pieniędzy, których – mimo poprawiających się w ostatnich latach wyników finansowych – nie ma.