Spółka chwali się dobrymi wynikami i twierdzi, że opanowała problemy z dowozem węgla do elektrowni. Coraz większe są za to kłopoty z przewożeniem kruszywa na budowy.
Dziennik Gazeta Prawna



O aferze wagonowej głośno zrobiło się przed miesiącem. Jak pisaliśmy, pojawiły się ogromne problemy z odbiorem węgla z wielu kopalń. Na początku listopada tymczasowo fedrowanie musiała wstrzymać Zofiówka, bo nie miała gdzie sypać paliwa. Dwie elektrownie zgłosiły w Urzędzie Regulacji Energii, że ich zapasy wystarczą na mniej niż ustawowo wymagane 30 dni. Komisja powołana przez premier Beatę Szydło uznała, że głównym winowajcą tego zamieszania jest spółka PKP Cargo, największy przewoźnik towarowy, który zajmuje się transportem węgla w Polsce. Minister Andrzej Adamczyk uznał, że firma nie przygotowała się odpowiednio do szczytu przewozowego, bo nie miała wystarczającej liczby sprawnych węglarek. Do dymisji podał się ówczesny szef PKP Cargo Maciej Libiszewski.
Tylko doraźne działania
Szef spółki Krzysztof Mamiński (jest także prezesem PKP SA) deklaruje, że problemy z przewozem węgla zostały opanowane. – Nie ma już doniesień medialnych o kłopotach z dostawami. To dowód na to, że sytuacja się poprawiła. Różnymi zabiegami udało się doprowadzić do tego, że tzw. obiegi wagonów odbywają się szybciej – twierdzi Mamiński. Firmie nie udało się zatem na razie zwiększyć liczby sprawnych węglarek, postarała się tylko, żeby transporty odbywały się znacznie sprawniej. Jak się dowiedzieliśmy, dotychczas niektóre składy miały długie postoje na trasie, bo m.in. nieefektywnie zaplanowano grafik maszynistów.
W Jastrzębskiej Spółce Węglowej usłyszeliśmy, że na razie nie można mówić o rewolucyjnej poprawie, a jedynie o doraźnych działaniach, dzięki którym kopalnie nie będą musiały wstrzymywać prac.
Krzysztof Mamiński przyznaje, że PKP Cargo będzie zwiększać liczbę węglarek. Niedawno szef sejmowej komisji infrastruktury Bogdan Rzońca stwierdził, że przewoźnik odstawił na bocznice ponad 20 tys. wagonów. Oznacza to, że w porę nie wykonano odpowiednich przeglądów. Według Mamińskiego w najbliższym czasie ma być naprawionych nawet 9 tys. z nich. Większość wyremontuje spółka zależna PKP Cargo Tabor. Prawie 2 tys. kolejnych ma naprawić spółka wybrana w przetargu.
Ruch w kruszywach
Dzięki naprawom w najbliższych miesiącach rozwiązany ma być nie tylko problem przewozu węgla, lecz także kruszyw, czyli głównego materiału wykorzystywanego przy budowie dróg czy przy remontach linii kolejowych. Liczba inwestycji rośnie. Na remonty torów do 2023 r. kolejarze chcą wydać 67 mld zł. Z kolei program budowy dróg na lata 2014–2023 został w tym roku zwiększony do 135 mld zł. – Najbliższe lata to będzie ogromny boom budowalny. Dużym wyzwaniem dla nas będzie sprostanie oczekiwaniom klientów i sprawne dowiezienie kruszyw i innych materiałów – mówi Mamiński.
Wykonawcy narzekają, że od kilku miesięcy z transportem kruszyw jest kiepsko. Na wolne wagony czeka się tygodniami. – Już trzykrotnie spotykaliśmy się z przedstawicielami Ministerstwa Infrastruktury i Budownictwa. Chwilowo z transportem materiałów było lepiej, ale teraz znowu jest źle. Kolejne spotkanie w ministerstwie mamy w grudniu. Liczymy, że wreszcie coś się ruszy w tej sprawie – mówi Barbara Dzieciuchowicz, szefowa Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Drogownictwa.
Według branży budowlanej na niedobory węglarek nałożyło się rozkopanie wielu tras kolejowych. – W dodatku w niektórych rejonach nie zsynchronizowano prac na drogach i na torach. Przykładowo jednocześnie przebudowana jest trasa kolejowa Warszawa–Lublin i równoległa droga nr 17, co powoduje duże kłopoty logistyczne. Odpowiedzialność za złą koordynację prac spoczywa na Ministerstwie Infrastruktury – dodaje Dzieciuchowicz.
Budowlańcy czasem zmuszeni są przerzucić kruszywa na ciężarówki. Przyznają jednak, że jest to droższe rozwiązanie, a w dodatku na wielu drogach nie są dopuszczalne takie obciążenia.
52 mln zł zysku
Tymczasem spółka PKP Cargo chwali się poprawą wyników finansowych. Po trzech kwartałach 2017 r. odnotowała zysk netto w wysokości 52 mln zł. W tym samym okresie roku poprzedniego PKP Cargo miało stratę na poziomie 117 mln zł. W większości segmentów odnotowano wzrost przewozów. Spółka wozi więcej materiałów budowlanych, metali czy paliw płynnych. Aż o 35 proc. wzrosły także przewozy intermodalne, czyli transport kontenerów, do czego w dużej mierze przyczynił się dynamiczny rozwój Nowego Jedwabnego Szlaku. W ciągu roku o 7 proc. spadły za to przewozy paliw stałych, czyli węgla kamiennego, brunatnego i koksu. – W tym przypadku powodem jest spadek wydobycia – dodał Mamiński.
Szef Cargo pochwalił się także, że spółka właśnie skończyła odbiory wszystkich lokomotyw, które dostarczył Siemens. Przewoźnik za 315 mln zł kupił 15 maszyn. Ich główną zaletą jest wielosystemowość. Oznacza to, że mogą jeździć pod różnymi systemami napięcia w różnych krajach. Na przykład w Polsce pociągi zasilane są prądem stałym 3 tys. woltów, a w Niemczech prądem zmiennym o napięciu 15 tys. woltów. Lokomotywy wielosystemowe Vectron firmy Siemens mają dopuszczenie do jazdy po Polsce, Czechach, Słowacji, Węgrzech, Niemczech, Austrii i Holandii.