Obowiązkiem urzędu jako organu licencyjnego, który wydaje licencje taksówkowe, jest podejmowanie wszelkich działań mających na celu ochronę legalnej działalności przewozowej. Uznał tak Sąd Okręgowy w Krakowie. To fatalna informacja dla Ubera oraz kierowców z nim współpracujących.
Cała sprawa zaczęła się w połowie 2016 r. Wówczas – jak informowaliśmy na łamach DGP – krakowscy urzędnicy, którzy uznali działalność opartą na świadczeniu usług za pomocą aplikacji Uber za prawnie wątpliwą, wzięli sprawy w swoje ręce. I zaczęli sprawdzać samodzielnie, czy kierowcy posiadają stosowne licencje oraz czy w ogóle mają zarejestrowaną działalność gospodarczą. Gdy któryś nie miał – kierowali wniosek o ukaranie do sądu. Patent się sprawdzał, ale do czasu. 15 marca Sąd Rejonowy dla Krakowa-Śródmieścia stwierdził, że urzędnicy nie byli uprawnieni do przeprowadzania kontroli, a prezydent Krakowa nie może być oskarżycielem publicznym. Powód? Art. 17 par. 3 kodeksu postępowania w sprawach o wykroczenia wskazuje, że organom administracji samorządowej uprawnienia oskarżyciela publicznego przysługują tylko wówczas, gdy w zakresie swego działania ujawniły wykroczenia i wystąpiły z wnioskiem o ukaranie. Ustawa o transporcie drogowym (t.j. Dz.U. z 2016 r. poz. 1907 ze zm.) nadaje zaś wiele kompetencji miejskim urzędnikom, ale takiej do sprawdzania, czy ktoś posiada stosowną licencję – nie. Stwierdzono więc, że funkcjonariusze przekroczyli swe uprawnienia. Sąd zastosował wykładnię gramatyczną.
„Konieczne jest przeprowadzenie wykładni logicznej oraz wykładni funkcjonalnej, co oznacza, że należy brać pod uwagę przede wszystkim cel danej regulacji prawnej (...), a zatem skutki, jakie zgodnie z zamierzeniem ustawodawcy, ma ona osiągnąć oraz kontekst, w jakim funkcjonują normy prawne” – uznał jednak sąd odwoławczy rozpatrujący zażalenie urzędników.
Zdaniem sądu tak przeprowadzona analiza przepisów ustawy o transporcie drogowym prowadzi do wniosku, że skoro organ może kontrolować wymogi oraz przesłanki wydania licencji na przewóz osób taksówką i jej udzielać, to może również kontrolować samo posiadanie licencji przez osobę wykonującą krajowy transport drogowy w zakresie przewozu osób taksówką. Tego rodzaju uprawnienie – zdaniem sądu okręgowego – wynika też z brzmienia art. 84 ust. 3 ustawy o transporcie drogowym. Aby bowiem skontrolować prawidłowość pobierania opłaty za przewóz osób przez licencjowanego przewoźnika, najpierw należy ustalić, czy ma on licencję.
Sąd zasugerował nawet, że urzędnicy nie tyle mogą weryfikować działalność kierowców współpracujących z Uberem, ile wręcz powinni. Taka kontrola leży bowiem w interesie publicznym.
Postanowienie jest prawomocne.
ORZECZNICTWO
Postanowienie Sądu Okręgowego w Krakowie z 25 lipca 2017 r., sygn. akt IV 1 Kz 61/17. www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia
Po publikacji tekstu skontaktował się z nami Michał Piątkiewicz z biura prasowego Ubera. Przekazał nam dwa orzeczenia - wyrok i postanowienie - Sądu Okręgowego w Krakowie, w którym sąd stwierdził inaczej, niżeli w opisywanym przed nas w artykule orzeczeniu. Dwukrotnie prawomocnie uznano (choć w obu sprawach orzekał sąd w tym samym składzie), że miejscy urzędnicy nie są uprawnieni do kontroli legalności działania kierowców współpracujących z Uberem. Art. 17 par. 3 kodeksu postępowania w sprawach o wykroczenia należy odczytywać literalnie, a nie w oparciu o wykładnię celowościową. Urzędnicy zaś w razie stwierdzenia nieprawidłowości powinni poinformować o tym np. policję.