Pojawienie się OLT było jedną ze składowych złej kondycji LOT-u, LOT oszacował, że przez OLT poniósł "utratę w przychodach summa summarum w wysokości do 35 mln zł" - zeznała b. koordynator zespołu w Departamencie Restrukturyzacji i Pomocy Publicznej MSP Aneta Mazek przed komisją śledczą.

"Niewątpliwie te utraty w przychodach, które LOT wykazywał to była konieczność obniżenia (cen) biletów i sporego spadku marż, czyli zarobku na biletach" - wyjaśniła w środę Mazek, która swą funkcję pełniła od 1 czerwca 2012 r. Jej zespół nadzorował m.in. spółki z branży lotniczej, w tym PLL LOT.

Jak dodała, OLT był jednym z konkurentów LOT, natomiast działającym w zupełnie innym segmencie. LOT - tłumaczyła - był skoncentrowany na działalności długodystansowej, natomiast OLT wykonywał połączenia na trasach wewnątrz kraju.

Jak zeznała Mazek, OLT był jedną ze składowych złej kondycji LOT-u, "którą LOT oszacował na utratę w przychodach summa summarum, po działalności OLT, w wysokości do 35 mln zł". Jak podała, chodzi o okres kwiecień-lipiec 2012 r.

"LOT również wystąpił do sądu przeciw OLT, najpierw o zabezpieczenie, poprzez zaprzestanie niewłaściwej reklamy, ochronę znaku własności majątkowej. Sąd przychylił się do tego zabezpieczenia i zakazał stosowania tej reklamy, w której OLT używał wyrażenia polskie linie lotnicze" - relacjonowała Mazek.

Dopytywana wyjaśniła, że inne czynniki, które wpłynęły na złą sytuację LOT-u to: wzrost cen paliwa i wzrost konkurencji ze strony innych przewoźników, zwłaszcza Wizz Air i Ryanair, które wykonywały loty średniego zasięgu. Natomiast - powiedziała - OLT wykonywał wtedy loty po kraju, które nie stanowiły dla LOT-u istotnej części w sferze przychodowej.

Zła sytuacja LOT-u spowodowała, że spółka wniosła do resortu skarbu o pożyczkę w ramach pomocy publicznej. Pomoc taką - 400 mln zł - PLL LOT uzyskał na mocy umowy z MSP z grudnia 2012 r.

Posłowie pytali byłą urzędniczkę MSP (obecnie zatrudnioną w resorcie rolnictwa), czy resort skarbu nie miał innego wyjścia, niż udzielić pomocy.

Mazek odpowiedziała, że LOT wysyłał pisma do resortu, alarmujące o trudnej sytuacji. "Było takie pismo z 18 grudnia wskazujące na bardzo trudną sytuację, mieliśmy ponadto informacje o utracie płynności, deficycie" - mówiła.

Świadek dopytywana, przyznała, że istniało ryzyko, iż Komisja Europejska uzna pomoc publiczną dla LOT za nielegalną i nakaże jej zwrot. Gdyby KE orzekła, że trzeba zwrócić pomoc publiczną, oznaczałoby to upadek spółki - dodała.

Marek Suski przypomniał, że Komisja Europejska jednak "oprotestowała" tę pożyczkę, choć w końcu ją zatwierdziła. "Pytanie czy ceną za nienałożenie na Polskę kary za tę pomoc publiczną było de facto przekazanie pewnej części lukratywnych tras, które przejęła Lufthansa?" - wskazał.

Czy pojawienie się OLT utrudniło proces prywatyzacji LOT? - pytała Joanna Kopcińska (PiS). "Nie" - odpowiedziała Mazek. Jak dodała, zarząd LOT-u nie przekazał takiej informacji.