LOT podpisał umowę na dostawę trzech boeingów 787 w 2018 i 2019 r. – dowiedział się DGP. Na pokładzie będą 294 miejsca. O 42 więcej niż dotychczas.
Wszystkie trzy maszyny mają wozić pasażerów na początku 2019 r. LOT będzie je leasingował. Umowa w tej sprawie została podpisana ze spółką Aviation Capital Group (ACG), która leasinguje ponad 260 samolotów w 45 krajach.
Dzisiaj LOT używa dreamlinerów w wersji 787-8, dysponujących 252 fotelami trzech klas. Zmiana jest taka, że najnowszy leasing dotyczy maszyn w wersji 787-9 – przedłużonej o sześć metrów. LOT zamówił konfigurację z 294 fotelami, z czego 24 będą w klasie biznes (to daje sześć dodatkowych najdroższych siedzeń), 21 w premium economy (bez zmian) i 249 ekonomicznej (o 36 foteli więcej).
– Dla potrzeb siatki dalekodystansowej potrzebujemy samolotów, które będą w stanie zabrać więcej pasażerów – potwierdza Adrian Kubicki, rzecznik LOT-u. – Dreamliner w wersji 787-9 jest oszczędniejszy w eksploatacji od innych samolotów w swoim segmencie, a dzięki większej liczbie foteli zapewnia niższy koszt operacyjny w przeliczeniu na pasażera – twierdzi nasz rozmówca.
Dodatkowa korzyść jest taka, że B787-9 oferuje o ponad jedną czwartą większą przestrzeń ładunkową, co zwiększa rentowność przewozów cargo. Większy samolot jest o blisko 15–18 proc. droższy od krótszej wersji. LOT wylicza jednak, że potencjał przychodowy jest wyższy niż różnica w cenie wynikająca z wielkości maszyny.
Większe dreamlinery LOT zamierza wstawić na połączenia do Nowego Jorku (na lotnisko JFK), a także do Chicago i Toronto. Czyli na te, które mają dziś największe obłożenie. A to uruchomi domino zmian w siatce przewoźnika. Na przykład uwolni dotychczasowe, krótsze dreamlinery. Będą one mogły zwiększyć częstotliwość na kierunkach azjatyckich, dziś obsługiwanych jako 3–4 loty tygodniowo (np. Seul i Tokio). Dzięki trzem nowym dreamlinerom powinna się też pojawić nadwyżka floty na nowe połączenie całoroczne, np. w Chinach (w grę wchodzą Shenzen i Kanton).
To nie koniec zmian we flocie szerokokadłubowej LOT-u. Na ten rok przewoźnik zaplanował odbiór dwóch ostatnich maszyn z ośmiu zamówionych w 2005 r. Samoloty powinny się pojawić w czerwcu i lipcu. Będą latać m.in. na nowojorskie lotnisko Newark (to nowy kierunek). Problem w tym, że za te dwa samoloty trzeba się z Boeingiem rozliczyć. I właśnie ta operacja jest przedmiotem finansowych puzzli.
Jak dowiedział się DGP, LOT ubiega się o możliwość spłaty tych samolotów w ramach leasingu finansowego, który umożliwiłby przejęcie ich na własność. Według ostrożnych szacunków w momencie zakończenia 12-letniej umowy leasingu każda z tych dwóch maszyn będzie warta ponad 35 mln dolarów. Ale żeby operacja się udała, LOT próbuje uzyskać gwarancje UK Export Finance, czyli brytyjskiej agencji wsparcia eksportu współpracującej z Boeingiem. Ta prześwietla właśnie kondycję finansową LOT. Tych informacji przewoźnik nie komentuje.
Z naszych ustaleń wynika, że decyzja w sprawie gwarancji powinna zapaść w marcu. Tymczasem dostawa pierwszego z dwóch B787-8 spodziewana jest już w połowie roku. LOT zabezpiecza się w razie odmowy, szykując wariant leasingu operacyjnego dwóch dreamlinerów od ACG (czyli leasingodawcy trzech większych maszyn 787-9).
Wskazanie w ciągu najbliższych tygodni leasingodawcy jest bardzo ważne. W przeciwnym wypadku Boeing będzie wymagał od LOT-u pilnej zapłaty brakującej części zaliczek za dwa ostatnie dreamlinery ze starej umowy. A to mogłoby pogorszyć płynność spółki w 2017 r.
Mając 11 dreamlinerów w 2019 r., LOT pozostanie w ciągu najbliższych lat jednym z liderów wśród europejskich przewoźników pasażerskich. Jedenaście takich maszyn mają dziś linie Norwegian, a po osiem British Airways i TUI Travel.
Strategia LOT-u do 2020 r. zakłada wzrost udziału w rynku w Polsce do 25 proc. (z 19 proc. obecnie). W latach 2012–2014 LOT przyjął od rządu ponad pół miliarda złotych pomocy publicznej. Spółka szykuje się do opublikowania wyników za 2016 r. Prezes LOT-u Rafał Milczarski zapowiadał, że będzie to ponad 150 mln zł zysku na działalności podstawowej.