Emisja cyfrowa może być szansą wyjścia z impasu na rynku radiowym, gdzie od lat brakuje miejsca na nowe projekty.
Dla pytających o wolne częstotliwości radiowe Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji nie ma dobrych wiadomości. Korzystne lokalizacje już dawno są zajęte. Regulator od czasu do czasu ogłasza jeszcze konkursy – bo udało się uporządkować jakieś pasmo albo częstotliwości zwolnił poprzedni użytkownik – ale zwykle na małą skalę i w niezbyt atrakcyjnych rejonach. W tej sytuacji szansą dla nowych nadawców i tych, którzy chcą zwiększyć obecny zasięg naziemny, może być emisja cyfrowa. I to prawdopodobnie jeszcze w tym roku.
W telewizji o emisji analogowej zdążyliśmy już zapomnieć. W radiu pierwsze kroki cyfryzacyjne poczynił tylko nadawca publiczny. Nawet on szybko stracił zapał do tego projektu. Jedną z głównych barier jest sprzęt. Gdy pojawiły się pierwsze kanały telewizji cyfrowej, można ją było oglądać na tym samym telewizorze, co wygaszane stopniowo stacje analogowe. W radiu trzeba się radykalnie przełączyć, bo odbiornik DAB+ jest głuchy na tradycyjny sygnał.
Ważne są też pieniądze. Emisja cyfrowa jest wprawdzie tańsza od radia analogowego – według badań EBU nawet dziesięciokrotnie – ale na początku wymaga nakładów, podczas gdy infrastruktura do „analogu” już jest. Ten argument od początku dyskusji o cyfryzacji radia podnosili nadawcy komercyjni. Okazuje się jednak, że nie musi być drogo. Pod warunkiem że zamiast cyfryzować od razu całą Polskę, postawi się na radia lokalne – np. docierające do słuchaczy wielkiego miasta i jego okolic.
Wtedy bowiem wystarczą słabsze nadajniki i nowe radio cyfrowe można uruchomić już za kilkadziesiąt, a przy mniejszym zasięgu nawet kilkanaście tysięcy złotych. Taka kalkulacja stoi za pomysłem KRRiT, żeby komercyjną cyfryzację radia zacząć od 34 ośrodków miejskich. Częstotliwości na ten cel wyszukał Urząd Komunikacji Elektronicznej – to dodatek do trzech ogólnopolskich multipleksów radiowych uzgodnionych dla Polski na szczeblu europejskim w tzw. planie genewskim. Wybrano największe miasta – m.in. Warszawę, Katowice, Kraków, Wrocław, Łódź, Poznań i Szczecin – oraz te średniej wielkości, jak Koszalin i Słupsk. Chodzi o to, żeby nadawca miał dostęp do dużej liczby słuchaczy, ale nie musiał kupować sprzętu wielkiej mocy. Trwa jeszcze uzgadnianie tych częstotliwości z innymi państwami, ale regulator przewiduje, że jeszcze jesienią rozpoczną się pierwsze konkursy.
Lokalne radio cyfrowe będzie tańsze od analogowego nie tylko w eksploatacji. Także opłaty za koncesję będą niższe. Projekt rozporządzenia KRRiT w tej sprawie jest już po konsultacjach społecznych. Opłata za koncesję dla radia w standardzie cyfrowym DAB+ będzie osiem razy niższa niż w przypadku koncesji analogowej (do końca 2032 r.). Dla rozgłośni docierającej do 1 mln osób wyniesie 46,25 tys. zł. Za rozpowszechnianie programu analogowego o takim zasięgu płaci się 370 tys. zł.