Policja ma prawo żądać od operatora telekomunikacyjnego, aby wskazał, do kogo należą numery telefonów, nie tyko w sprawach o poważne przestępstwa – uważa rzecznik generalny Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Nie oznacza to jednak liberalizacji w zasadach dostępu służb do danych telekomunikacyjnych. Opinia dotyczy bowiem wyłącznie informacji takich jak imię i nazwisko posiadacza numeru i przy założeniu, że zgodę na ich ujawnienie wydaje sąd.



W grudniu 2016 r. TSUE wydał wyrok, w którym uznał, że przepisy nie mogą zmuszać operatorów telekomunikacyjnych do przechowywania danych o abonentach i wydawania ich na każde żądanie policji czy innych służb. Te mogą ich żądać jedynie w celu zwalczania poważnej przestępczości i po uzyskaniu zgody sądu lub innego niezależnego organu (sprawy połączone sygn. akt C-203/15 oraz C-698/15).
W oczekiwaniu na wydanie tamtego wyroku zawieszono inne toczące się przed TSUE postępowanie dotyczące wydawania służbom danych telekomunikacyjnych. Chodzi o pytanie prejudycjalne, w którym hiszpański sąd docieka, w jaki sposób należy określić próg wagi przestępstw, od którego jest uzasadnione żądanie wydania danych telekomunikacyjnych. I czy ustalenie poziomu na podstawie zagrożenia minimalną karą trzech lat więzienia jest dopuszczalne.
Pytanie dotyczy sprawy kradzieży telefonu komórkowego i portfela. Policja wniosła do sądu o to, by nakazał operatorom ujawnienie, do kogo należą numery, na które dzwoniono z kradzionego telefonu. Ten zaś nabrał wątpliwości, czy powinno się naruszać prywatność obywateli w tak stosunkowo błahej sprawie.
Rzecznik generalny Henrik Saugmandsgaard Oe na wstępie swej opinii przyznał, że ujawnienie danych, o które wnioskowała policja, stanowi ingerencję w prawo do poszanowania życia prywatnego i rodzinnego oraz prawo do ochrony danych osobowych. Jego zdaniem, w tej konkretnej sprawie ingerencja jest na tyle niewielka, że może być uzasadniona nawet ściganiem mniej poważnych przestępstw.
Podkreślił przy tym, że chodzi wyłącznie o wskazanie imienia, nazwiska i ewentualnie adresów zamieszkania właścicieli określonych numerów, a dostęp do tych danych odbywać by się miał pod kontrolą sądu.
„Ingerencja w prawa podstawowe spowodowana przekazaniem danych dotyczących tożsamości, w mojej ocenie, nie jest szczególnie poważna, ponieważ informacje tego rodzaju i o tak ograniczonym zakresie same w sobie nie pozwalają na uzyskanie zróżnicowanych i precyzyjnych danych osób i w tych konkretnych okolicznościach nie naruszają bezpośrednio i w znacznym stopniu ich prywatności” – podkreślił rzecznik generalny.
Jego zdaniem opinia ta nie stoi w sprzeczności ze wskazanym orzecznictwem TSUE, które dopuszcza możliwość ujawniania danych telekomunikacyjnych abonentów wyłącznie przy poważnych przestępstwach. Różnica ma polegać na tym, że w sprawach, w których wydano wyrok z 2016 r., chodziło o obowiązek ogólnego i niezróżnicowanego zatrzymywania danych o ruchu i lokalizacji wszystkich abonentów. W sprawie hiszpańskiej chodzić zaś ma o środek ukierunkowany.
ORZECZNICTWO
Opinia rzecznika generalnego TSUE z 3 maja 2018 r. w sprawie C-207/16