Baza prepaidów się kurczy. Ale telekomy nie mają powodu do narzekania na przychody od klientów, którzy z nimi zostali.
Spadek liczby użytkowników telefonicznych kart przedpłaconych nie skończył się na 2016 r. – skutki tzw. ustawy antyterrorystycznej operatorzy telekomunikacyjni odczuli mocno także w kolejnym roku. Obowiązek rejestracji prepaidów funkcjonuje od połowy 2016 r., a z początkiem lutego ub.r. wszystkie niezarejestrowane karty zostały wyłączone.
Już w 2016 r. nowe przepisy odwróciły proporcje na polskim rynku telekomunikacyjnym. Jak podaje Urząd Komunikacji Elektronicznej, w latach 2010–2015 operatorzy mieli więcej klientów korzystających z prepaidu niż z abonamentu. Na skutek obowiązku rejestracji udział prepaidów spadł do 43,2 proc. Ta tendencja utrzymała się w ub.r., z dalszym spadkiem udziału kart przedpłaconych. Z danych GUS wynika, wyniósł już tylko 35,2 proc. Ale według Cyfrowego Polsatu, operatora sieci Plus, jest i tak sporą częścią rynku i – jak spółka stwierdza w raporcie za ub.r. – ta proporcja udowadnia, że statystyki były zniekształcone przez ujęcie kart SIM, „które nie generują realnego ruchu ani przychodów”. Można się więc spodziewać dalszego wzrostu przewagi usług abonamentowych.
W przypadku Orange tempo spadku prepaidów było w ub.r. szybsze od średniej rynkowej. Liczba usług przedpłaconych na koniec ub.r. była w tej sieci o 28 proc. mniejsza niż na koniec 2016 r. Z tego powodu liczba usług mobilnych Orange spadła o 9 proc., mimo wzrostu o 5 proc. w segmencie abonamentowym.
– Nie mamy danych, na ile wzrost liczby usług abonamentowych wynika ze spadku liczby kart prepaid – mówi Wojciech Jabczyński, rzecznik prasowy Orange Polska. – Intuicyjnie możemy jednak przypuszczać, że część osób rezygnujących z usług przedpłaconych decyduje się na podpisanie kontraktu. Z punktu widzenia każdego operatora lepiej mieć abonentów kontraktowych, którzy zostają z firmą na dłużej, niż takich, którzy mogą zrezygnować z usług w każdej chwili – dodaje. Zagwarantowana umową lojalność klientów zwiększa bezpieczeństwo przychodów i dlatego Play wprost oświadcza, że zasadą wzrostu sieci jest wzrost liczby umów kontraktowych.
Podobnie sprawę widzą inne firmy. Play wprost oświadcza, że zasadą wzrostu sieci jest poprawa struktury klientów, tj. wzrost liczby umów kontraktowych.
Żeby natomiast poprawić wyniki segmentu prepaid, telekomy starają się coraz więcej zarabiać na tych usługach.
W Orange zagregowany wskaźnik ARPU – czyli średni przychód miesięczny na klienta – na prepaidach wzrósł o 28,7 proc. (do 15,7 zł) i tylko dzięki temu operator uzyskał ponad 5 proc. wzrostu ARPU w ogóle, bo wskaźnik dla usług abonamentowych spadł.
T-Mobile zwiększył ARPU w tym segmencie o 20 proc. (do 12 zł), a Play o 7,3 proc. (do 19,1 zł).
W Cyfrowym Polsacie dynamika miesięcznych wpływów od użytkownika usług przedpłaconych była wprawdzie najniższa (7 proc.), ale operator osiągnął najwyższe średnie miesięczne ARPU – 19,9 zł. Jak podaje w raporcie firma, wzrost wynika m.in. „ze znaczącego wyczyszczenia bazy z kart przedpłaconych charakteryzujących się niskim ARPU (tzw. karty jednorazowego użytku) oraz wygaśnięcia efektu promocji zachęcających do wcześniejszej rejestracji kart.
34,3 mln osób korzystało w 2017 r. z abonentowych usług telekomunikacyjnych
18,6 mln osób korzystało w 2017 r. z przedpłaconych usług telekomunikacyjnych (karty prepaid)
17,2 proc. o tyle zmniejszyła się liczba użytkowników kart prepaid, a o 6,1 proc. wzrosła liczba abonentów