Korzyści dla turystów i mieszkańców, wydatki po stronie miast. Takie będą konsekwencje wejścia w życie zmian w prawie telekomunikacyjnym, które szykuje Ministerstwo Cyfryzacji.
Rada Ministrów przyjęła 4 stycznia projekt ustawy o zmianie ustawy – Prawo telekomunikacyjne oraz o zmianie niektórych innych ustaw. Dla samorządów ważne są wprowadzane projektem nowości w megaustawie z 7 maja 2010 r. o wspieraniu rozwoju usług i sieci telekomunikacyjnych (t.j. Dz.U. z 2017 r. poz. 2062) – a konkretnie w art. 3.
Przepis ten pozwala obecnie JST budować lub eksploatować infrastrukturę telekomunikacyjną i sieci telekomunikacyjne, dostarczać sieci telekomunikacyjne oraz świadczyć usługi telekomunikacyjne na rzecz użytkowników końcowych (mieszkańców), np. w postaci hotspotów (punktów wi-fi) instalowanych w urzędach, na dworcach, w bibliotekach czy na niektórych ulicach.
Projektowana zmiana zmierza m.in. do rezygnacji z wydawania w formie decyzji zgody UKE. W zamian za to samorządy dostaną nowy obowiązek. Nowelizacja zakłada rozszerzenie zakresu informacji dotyczącej prowadzonej działalności, którą JST przekazuje prezesowi UKE. Gmina obowiązana będzie dodatkowo do wskazania lokalizacji punktów dostępu oraz obszaru, na którym jest świadczona usługa. Projekt zakłada również konieczność aktualizacji tych danych. UKE uspokaja, że obowiązek nie będzie wymagał skomplikowanej procedury. Jednak forma dostarczania informacji nie została jeszcze ustalona.
Zmiana zaoszczędzi czas
– To wszystko ma tak naprawdę odciążyć zaangażowanie JST w obecnych procedurach – tłumaczy Klaudia Kieliszczyk z Urzędu Komunikacji Elektronicznej.
– Teraz wydanie decyzji poprzedzane jest szczegółowym postępowaniem administracyjnym, w którym badane są m.in. stopień zaspokojenia potrzeb ludności odnośnie do dostępu do internetu oraz wpływ jego darmowego udostępnienia przez dany samorząd na rozwój konkurencji na lokalnym rynku telekomunikacyjnym. Wymaga to od samorządowców przygotowywania szczegółowo uzasadnionej dokumentacji oraz dużo cierpliwości. Przykładowo Bydgoszcz na zgodę i uruchomienie hotspotów musiała czekać 10 miesięcy, a gmina Brańsk aż 17 – dodaje Julian Wypasek, prawnik w Kancelarii Prawnej GFP Legal.
Samorządy cieszą się z nowych założeń, bo faktycznie czas oczekiwania na decyzje UKE często hamował rozwój sieci w miastach. Ich zdaniem po wprowadzeniu przepisów będzie można rozpoczynać inwestycje od razu.
– Problem stanowiło często uzyskanie zgody na montaż urządzeń, doprowadzenie sygnału oraz zasilania w energię elektryczną. Inną formalnością, która bardzo opóźniała uruchomienie, było oczekiwanie na wydanie decyzji przez UKE, poprzedzonej konsultacjami czy uzupełnieniami formalnymi wniosku – mówi Jarosław Buczek, zastępca dyrektora Wydziału Informatyki i Telekomunikacji UM Lublina.
Gminy uważają też, że obowiązek informacyjny nie powinien przysporzyć im większych kłopotów.
– Jako JST prowadząca działalność telekomunikacyjną jesteśmy zobowiązani do corocznej inwentaryzacji posiadanej infrastruktury sieciowej (wykonanych i planowanych inwestycji) umożliwiającej szerokopasmowy dostęp do internetu. Nowy obowiązek nie będzie generował znaczących nakładów pracy – twierdzi Krzysztof Lachowski, dyrektor Departamentu Informatyki Urzędu Miejskiego w Białymstoku.
Łącze będzie szybsze
Schody mogą się jednak zacząć w innym miejscu. Nowela zakłada bowiem zwiększenie i ustalenie minimalnej prędkości transmisji danych.
– Nie będzie już ograniczeń funkcjonalnych usługi dostępu do internetu ani w zakresie przepływu danych, ani przerywanych sesji czy też limitów miesięcznej transmisji. Jedynym ograniczeniem będzie natomiast miejsce świadczenia usługi, tj. tylko miejsce publiczne bez możliwości korzystania z samorządowego dostępu do internetu przez mieszkańców w miejscu ich zamieszkania – mówi Klaudia Kieliszczyk.
Zdaniem Marty Stachowiak, rzecznika prasowego Urzędu Miasta Bydgoszczy, nie obejdzie się jednak bez kosztów dla tych miast, które już hotspoty mają.
– W chwili obecnej UKE wymuszało maksymalne parametry świadczenia usługi, ograniczając jej jakość, aby nie wpływać negatywnie na konkurencyjność oferty komercyjnej. Po wprowadzeniu zmian w ustawie na drodze rozporządzenia będą określane parametry minimalne, z którymi usługa ta ma być świadczona. Może to spowodować konieczność wymiany użytkowanej przez miasto infrastruktury, co będzie z pewnością obciążeniem dla budżetu. Jakim? W chwili obecnej, gdy minimalna prędkość nie została jeszcze określona, trudno jest coś oszacować – mówi rzecznik.
Rację przyznaje jej Jarosław Buczek z UM Lublina. I twierdzi, że niezależnie od wielkości kosztów i tak są one smutną koniecznością, albo inaczej – inwestycją.
– Dostęp darmowy i udostępnienie traktujemy jako element oferty marketingowej miasta, co jest postrzegane pozytywnie przez turystów, młodzież, studentów – wyjaśnia.
A może się nie opłaca
UKE uważa, że w wyniku zmian JST chętniej będą świadczyć usługę dostępu do internetu, gdyż będzie ona bardziej funkcjonalna. Zdaniem Ministerstwa Cyfryzacji, twórcy proponowanych zmian, inicjatywa WiFi4EU (propagowana w Unii) pokazała, że niezwykle istotne jest zapewnienie przez samorządy dostępu do internetu o wysokich parametrach w typowych miejscach publicznych (dworce, place, parki, rynki etc.) wszystkim osobom przebywającym w zasięgu usługi.
Z tym nie zgadza sie jednak Dariusz Nowak, kierownik Referatu ds. Informacji Medialnej w Biurze Prasowym UM Krakowa.
– Szybko rozwijające się technologie GSM (np. LTE), jak również ograniczenia administracyjne związane z roamingiem prędzej niż później wyprą klasyczne wi-fi. Zostanie ono w lokalach, hotelach – tam, gdzie najczęściej turysta zagraniczny (mieszkający poza UE) będzie mógł skorzystać z internetu. Również ze względów bezpieczeństwa budowa sieci otwartych to raczej kłopot niż korzyść. W samych urzędach – jak najbardziej – reagujemy na potrzeby i zgłoszenia, i tam, gdzie są wnioski – sieci budujemy. Gorzej jest w samym mieście. Tu mamy konkurencję. W Rynku Głównym – gdzie jest najwięcej turystów – występuje wręcz „smog magnetyczny”. Jest tyle dostępnych różnych sieci, że aby ta miejska była dobrze widziana, musi być albo dużo nadajników, albo muszą być one bardzo silne – mówi Nowak.
Marta Stachowiak podsumowuje, że według założeń decyzje UKE o ustanowieniu punktów dostępu wygasną z mocy prawa po upływie trzech lat od dnia wejścia w życie projektowanej ustawy. A do tego momentu miasta będą miały wystarczająco dużo czasu na podjęcie decyzji co do dalszego utrzymania i rozwoju publicznie dostępnej sieci wi-fi.
Etap legislacyjny
Projekt przyjęty przez rząd