Lider rynku chce wpompować miliardy w rozwój i ustabilizować dochody, by potem je zwiększyć. Dywidendę wypłaci najwcześniej w 2020 r.
Rynek telekomunikacyjny w Polsce / Dziennik Gazeta Prawna
Orange Polska przedstawiło wczoraj swoją strategię na najbliższe trzy lata. Wynika z niej, że co roku spółka przeznaczać będzie na rozwój po ok. 2 mld zł (łącznie będzie to 6 mld). Spora część wydatków przypadnie na rozbudowę sieci światłowodowej – ok. 2,8 mld zł. Jednym ze strategicznych celów telekomu jest bowiem objęcie zasięgiem światłowodu ponad 5 mln gospodarstw domowych do końca 2020 r. To ponad dwa razy więcej, niż Orange planuje na koniec tego roku.
Prezentując strategię zatytułowaną „Orange.one” – prezes spółki Jean-François Fallacher podkreślał, że największy telekom chce promować ofertę konwergentną, tzn. łączącą różne usługi. Prognozy mówią, że liczba klientów takich ofert wzrośnie do końca 2020 r. o 1–1,5 mln. Teraz jest ich 858 tys. – Konwergencja jest obustronnie korzystna: dla operatora, który sprzedaje więcej usług, i dla klienta, który dostaje więcej za mniej – twierdzi Fallacher.
Czy konwergencja zwiększy średni przychód na użytkownika (ARPU)? – Już widzimy klientów, którzy dzięki temu generują większe wpływy. Ale trzeba jeszcze czasu, żeby uwidoczniło się to w raportowanych wynikach – odpowiada Mariusz Gaca, wiceprezes Orange ds. rynku konsumenckiego.
Celem Orange jest też pięcio-, sześciokrotne zwiększenie liczby klientów usług światłowodowych (obecnie ma ich 140 tys.) i zdobycie 0,3–0,6 mln nowych klientów usług TV (obecnie jest ich 792 tys.).
W odniesieniu do klientów biznesowych strategia zakłada osiągnięcie 55 proc. udziału klientów konwergentnych wśród małych i średnich przedsiębiorstw (teraz to 24 proc.) i 0,6 mln dodatkowych klientów komórkowych usług głosowych, których na koniec pierwszego półrocza 2017 r. spółka zanotowała 2,4 mln.
Orange, którego przychody w drugim kwartale i całym półroczu tego roku były niższe od osiągniętych rok wcześniej, chce do 2019 r. ustabilizować swoje obroty, a w kolejnych latach osiągnąć wzrost. EBITDA (zysk przed uwzględnieniem odsetek, podatków, deprecjacji i amortyzacji) ma zacząć rosnąć rok wcześniej. Jednocześnie telekom potwierdził, że w tym roku skorygowana EBITDA ma się mieścić w przedziale 2,8–3,0 mld zł.
– Na wzrost wskaźnika wpłynie nie tylko wzrost przychodów, ale i optymalizacja kosztów – zaznacza Maciej Nowohoński, członek zarządu Orange ds. finansowych. Koszty mają do 2020 r. spaść o 12–15 proc.
– Tnąc je, wprowadzamy mnóstwo miniprojektów przyspieszających wszystkie procedury i zwiększających automatyzację, część z nich już działa – mówi Nowohoński.
Akcjonariusze spółki nie mogą oczekiwać udziału w zysku przynajmniej do 2020 r. – Myślę, że wtedy wypłacimy dywidendę za 2019 r. – prognozuje Nowohoński. Dywidendy nie ujęto jednak w strategii.
Inwestorzy chłodno przyjęli strategię telekomu. Kurs akcji Orange spadł wczoraj o 7,9 proc. – do 5,62 zł. – Zapowiedzieli wprawdzie wzrost wskaźnika EBITDA, ale w dłuższej perspektywie. Rynek nie zareagował też dobrze na zapowiedź braku dywidendy – twierdzi Paweł Szpigiel, analityk mBanku. – Na spadek kursu wpłynęły nie tylko zapowiedzi zarządu dotyczące przyszłych lat, ale i wcześniejsze wzrosty Orange: inwestorzy mogli uznać, że to dobry moment na realizację zysków z poprzednich zwyżek. Strategię spółki odbieram neutralnie. Wzrost inwestycji i przesunięcie dywidendy nie powinny bardzo obniżyć kursu. Tym bardziej że fundamenty tego biznesu są dobre: konwergencja i cięcie kosztów. Spodziewam się, że Orange zrealizuje swoje prognozy, a nawet może je przekroczyć – komentuje Szpigiel.
Oprócz wzrostu usług konwergentnych do lepszych wyników Orange ma się przyczynić także działalność poza telekomunikacją – tj. teleinformatyka, Orange Energia, Orange Finanse, Orange Smart Care i sprzedaż sprzętu – oraz zmniejszanie udziału tradycyjnych usług stacjonarnych w przychodach telekomu.
Zwiększenie aktywności w teleinformatyce zapowiadał niedawno także T-Mobile. Wczoraj poinformował o przejęciu firmy z tego sektora T-Systems Polska. Jak stwierdził prezes T-Mobile Andreas Maierhofer, spółka ta „stanowi idealne uzupełnienie dla infrastruktury i centrów danych telekomu”.
Przejęcie ma umożliwić stworzenie oferty zintegrowanych usług telekomunikacyjnych i informatycznych.