Giełdowy debiut operatora przejdzie do historii, bo tak wielkiej prywatnej oferty jeszcze na naszym parkiecie nie było. Do sprzedania jest 121,6 mln akcji, na których spółka może zarobić 5,3 mld zł.
Częściej rozmawiamy przez telefon, rzadziej wysyłamy SMS / Dziennik Gazeta Prawna
Debiut na parkiecie drugiego co do wielkości operatora komórkowego w Polsce planowany jest na 27 lipca. Wczoraj spółka opublikowała prospekt emisyjny. Warszawska Giełda Papierów Wartościowych jeszcze nie widziała tak dużego IPO prywatnej spółki w całej swojej historii. Większe były tylko oferty spółek kontrolowanych przez Skarb Państwa. Biznesmeni, którzy kontrolują Play – Grek Panos Germanos (50,3 proc.) i islandzki miliarder Thor Bjorgolfsson (49,7 proc.) – chcą sprzedać do 48 proc. I to do ich kieszeni trafi część wpływów, reszta zostanie przeznaczona na wykup obligacji oraz sfinansowanie programów motywacyjnych dla menedżerów firmy.
W ofercie publicznej na sprzedaż jest do 121,6 mln akcji. Jeśli osiągną cenę maksymalną, która wynosi 44 zł (dla uprawnionych pracowników operatora – 37,4 zł), to spółka może pozyskać z giełdy aż 5,3 mld zł, wyprzedzając dotychczasowego rekordzistę – Alior z 2 mld zł. A to oznacza, że telekom wyceniany będzie na ponad 11 mld zł (nie uwzględniając zadłużenia).
– Zainteresowanie akcjami Play będzie na pewno bardzo duże. Ale to naturalne dla debiutu giełdowego o takiej wartości – ocenia Konrad Księżopolski, analityk Haitong Bank. Specjaliści nie mają też wątpliwości, że Play przyciągnie inwestorów zagranicznych. – Wystarczy przejrzeć listę banków, które przygotowały ofertę, to globalni gracze, JP Morgan, BofA Merrill Lynch oraz UBS Investment Bank. Inwestorzy z zagranicy z uwagą przyglądają się debiutom w naszym kraju, co widać po zainteresowaniu ofertą sieci marketów Dino Polska, dużo mniejszą niż Play – twierdzi Księżopolski. Dodatkową zachętą ma być hojna dywidenda. Po ofercie publicznej kapitalizacja Play Communications będzie wystarczająca do tego, by spółka weszła do indeksu WIG20.
Play ma ugruntowaną pozycję. Niedawno obchodził dziesięciolecie działania. To historia rynkowego sukcesu. Firma szturmem wdarła się na polski rynek telekomunikacyjny i nie tylko wspięła się na drugą pozycję, pokonując silniejszych rywali, ale przy okazji zmieniła komórkową rzeczywistość. To Play jako pierwszy umożliwił klientom szybkie i łatwe przenoszenie numeru, co po latach stało się standardem. Pierwszy wystartował też z ofertą „no limits”. – To mistrz marketingu, dobrze zarządzana firma, ale trzeba pamiętać, że w dłuższej perspektywie czekają ją inwestycje w infrastrukturę. Play będzie bardziej zdeterminowany do zakupu częstotliwości niż np. Cyfrowy Polsat. Nie bez znaczenia jest też zadłużenie firmy, po części w walucie obcej – ocenia Księżopolski.
Prezes Play przekonuje, że perspektywy rozwoju nie tylko jego spółki, ale całego sektora w Polsce są bardzo dobre. – Obserwujemy rosnącą skłonność konsumentów do kupowania telefonów, a ich średnia cena rośnie. Poza tym widać bardzo duży apetyt na usługi telekomunikacyjne – mówi Bang-Jensen.
Eksperci spoglądają na ten sektor z większą rezerwą. Z najnowszego raportu UKE wynika, że rynek usług telekomunikacyjnych w Polsce się skurczył. Jego wartość wyniosła w 2016 r. 39,47 mld zł. Spadły nie tylko przychody operatorów, ale też liczba kart SIM – w ciągu roku ubyło ich 1,1 mln. To efekt m.in. wejścia w życie ustawy antyterrorystycznej, nakazującej rejestrowanie prepaidów. Nowe prawo wyeliminowało część kart „jednorazowych”, które po wykorzystaniu lądowały w szufladzie, ale wciąż widniały w statystykach.
Polacy wysyłali w zeszłym roku mniej SMS-ów (łącznie o 1,7 mld mniej niż w 2015 r.), ale chętniej rozmawiali przez telefon (średni czas połączeń głosowych wzrósł od 385 minut do 2530 minut na użytkownika rocznie). Także za granicą. Jednak przychody telekomów z roamingu, z uwagi na politykę Brukseli zmierzającą do obniżania cen w Europie, spadły. Co ciekawe, w przypadku obowiązujących od połowy czerwca regulacji, które nakazują europejskim operatorom wyceniać rozmowy na wyjeździe tak jak w kraju, stanowiska operatorów zmieniają się w zależności od sytuacji. Jeszcze kilka tygodni temu większość narzekała, że nowe prawo odbije się bardzo niekorzystnie na biznesie. – Roaming nie stanowi obecnie dużej części naszych bieżących przychodów, dlatego nie zmienialiśmy celów strategicznych. A w przyszłości liczymy na przychody z tego tytułu – mówił prezes Play, pytany przy okazji giełdowego debiutu, czy RLAH nie zaważy na wynikach finansowych w przyszłości.
Bez wątpienia największe nadzieje cała branża pokłada w rosnącej popularności internetu mobilnego i usług wiązanych. W ub. roku po raz pierwszy w historii liczba abonentów internetu mobilnego w Polsce była wyższa niż liczba użytkowników internetu stacjonarnego.
– W segmencie usług głosowych dużego pola manewru nie ma, rynek jest silnie nasycony. Usługą, która będzie ciągnęła cały sektor, jest internet mobilny. Nasza potrzeba bycia online nie spadnie, wręcz przeciwnie. Poza tym internetowi mobilnemu w Polsce pomaga geografia – tłumaczy Księżopolski.