Gminy niedostatecznie weryfikują taryfy proponowane przez przedsiębiorstwa wodociągowo-kanalizacyjne. To przekłada się na nieuzasadniony wzrost rachunków.
Dziennik Gazeta Prawna
To główny zarzut Najwyższej Izby Kontroli przedstawiony w najnowszym raporcie. Izba wskazuje, że w Polsce systematycznie rosną ceny za pobór wód i odprowadzanie ścieków. W 2016 r. średnie stawki były wyższe od tych z 2008 r. o 70 proc.
Brakuje procedur
Z raportu NIK wynika, że w większości objętych kontrolą urzędach nie opracowano i nie wdrożono w udokumentowanej formie procedur oceny prawidłowości przekazywanych przez przedsiębiorstwa wodociągowe wniosków o zatwierdzenie taryf dla zbiorowego zaopatrzenia w wodę i odprowadzania ścieków. A nawet jeśli gminy je sprawdzały, to opierały się głównie na materiałach przygotowanych przez dostawców. Samorządowcy nie sięgali też do innych danych źródłowych, nie występowali także o złożenie dodatkowych wyjaśnień. Stwierdzono za to przypadki, że projekty uchwał taryfowych przedkładanych radom przez prezydentów były w całości przygotowywane przez przedsiębiorstwa.
Tymczasem firmy starają się przerzucać na mieszkańców nawet wydatki, które nie są związane z dostawą wody. Kontrola NIK wykazała, że wpływami z opłat finansowały koszty promocji i reklamy. Z kolei zysk nie zawsze przeznaczają na swoją działalność. Co więcej, okazuje się, że przeszacowują koszty i zarabiają często więcej, niż wskazywały. Na przykład w latach 2013–2014 duże skontrolowane przedsiębiorstwa łącznie zaplanowały marżę zysku na poziomie 103 mln zł, a ostatecznie wyniosła ona 201,2 mln zł.
– Jest to spowodowane m.in. niższymi poniesionymi kosztami niż ich wartość zaplanowana we wnioskach taryfowych lub wzrostem sprzedaży w odniesieniu do planu – wyjaśnia NIK.
Co na to samorządy? – Gminy nie są zobowiązane do tego, aby w każdym urzędzie pracowała osoba wykwalifikowana do weryfikowania proponowanych stawek. W efekcie nie każda ma kompetentny do tego personel – przyznaje Andrzej Porawski ze Związku Miast Polskich.
Z kolei małe samorządy twierdzą, że ich problem nadużyć nie dotyczy. – Występują one w dużych miastach – przekonuje Edward Trojanowski ze Związku Gmin Wiejskich RP. – Tam przedsiębiorstwa wodociągowe to państwo w państwie, które narzuca swoje taryfy – dodaje.
Do takich wniosków dochodzi też NIK. Izba wskazuje, że często samorząd terytorialny jednocześnie pełni funkcję właściciela przedsiębiorstwa wodociągowo-kanalizacyjnego, regulatora rynku, a także przedstawiciela odbiorców usług. – Generuje to konflikt interesów, gdyż w takiej sytuacji gmina nadzorowała podmiot zarządzający jej własnym majątkiem, a jednocześnie była zobowiązana do ochrony interesów konsumentów. Negatywne skutki takiego stanu rzeczy pogłębiał fakt występowania naturalnego monopolu sieciowego, co dawało możliwość nadużywania pozycji monopolisty – zauważa NIK.
Będzie kontrola
Aby zapobiec niekontrolowanemu wzrostowi cen za wodę, NIK proponuje, aby powstał zewnętrzny regulator rynku na poziomie centralnym lub regionalnym, do którego zadań należałaby np. analiza ekonometryczna prowadzona w oparciu o dane uzyskiwane z przedsiębiorstw wodociągowo-kanalizacyjnych. Miałaby ona na celu ustalanie wieloletnich limitów taryf w układzie regionalnym z uwzględnieniem kategoryzacji gmin.
Takie plany ma już Ministerstwo Środowiska. – Krajowy regulator ds. kontroli cen wody zostanie powołany w celu zabezpieczenia interesu obywateli i wsparcia samorządów – potwierdza Paweł Mucha z resortu środowiska.
Resort zdecydował się na to przede wszystkich ze względu na nową ustawę – Prawo wodne, która spowoduje wzrost cen za kranówkę. – Chcemy uniknąć sytuacji, w której wprowadzany akt byłby wymówką dla firm wodociągowych do drastycznego podnoszenia cen za wodę. Stawka powinna być racjonalna i uzależniona od faktycznego kosztu za usługi wodne – dodaje Mucha.
– Jeżeli rzeczywiście przedsiębiorstwa zawyżają koszty, to dobrze, że zewnętrzna wykwalifikowana instytucja zacznie to blokować. Natomiast jeżeli kalkulacje są prawidłowe, przedsiębiorstwa nie mają czego się obawiać – podsumowuje Andrzej Porawski.
– Staramy się zawsze jak najtrafniej wyliczyć koszty. Branża nie kwestionuje pomysłu stworzenia regulatora, z tym że powinien on określać stawki dla regionu, ponieważ cena za pobór wody zależy od jego specyfiki – dodaje Dorota Jakuta, prezes Izby Gospodarczej Wodociągi Polskie.