Korzystne dla podatników zmiany w podatku PIT mogą spowodować, że około 500 samorządów straci płynność finansową. Trzeba znaleźć sposób, by temu zaradzić.
Rozwiązaniem może być wydzielenie lokalnej część PIT, niepodlegającej zmiennym decyzjom państwowym, udział w znacznie bardziej stabilnym podatku VAT lub powrót do zapisu o subwencji rekompensującej.
Eksperci i samorządowcy upatrują również ratunku w bardziej czytelnych związkach między daniną a korzyścią podatnika oraz redukcji udziałów w podlegającym wahaniom podatku CIT.
Niepewne inwestycje
Jak pisaliśmy przed tygodniem, pomysł sztabu PiS, popierany też przez prezydenta Andrzeja Dudę, przewiduje podniesienie kwoty wolnej do co najmniej 8 tys. zł. Według wyliczeń opozycji dla miast oznacza to nawet do 9 mld zł mniej wpływów z PIT rocznie, a według Ministerstwa Finansów prawie 20 mld w skali całego kraju. Dla dużych aglomeracji, takich jak np. Warszawa, jest to poważny problem przy dużych inwestycjach. Te, co prawda, finansowane są z UE, jednak warunkiem ich uzyskania jest wkład własny, który najczęściej pochodzi z pieniędzy podatników. Dla wielu miast projekt PiS może oznaczać również zmniejszenie dofinansowania do komunikacji miejskiej, czyli w konsekwencji wzrost cen biletów, czy choćby problemy z wydatkami na bieżącą działalność samorządów.
– Brak wyrównania spowoduje, że ok. 500 samorządów straci płynność finansową – mówi Eugeniusz Gołembiewski, burmistrz Kowala i prezes Unii Miasteczek Polskich.
Agata Dąmbska z Forum Od-nowa uczula, że samorząd dochodzi do granic swojej wytrzymałości finansowej oraz organizacyjnej. – Tymczasem, z powodów politycznych, planuje się rozwiązanie, które jeszcze bardziej zmniejszy wpływy. Niestety staje się złą polską tradycją, że zmiany w finansach publicznych przeprowadza się bez symulacji – dodaje Agata Dąmbska.
Lokalny PIT w roli głównej
Przy tak skokowych zmianach, pojawiają się niewiadome. Przede wszystkim – skąd miałyby przenieść środki na zagrożone inwestycje? Co PiS powinien zaproponować w zamian? Podstawową zmianą, jakiej chcieliby wszyscy nasi rozmówcy, jest wydzielenie stabilnej lokalnej części PIT.
Według Eugeniusza Gołembiewskiego ubytek dochodów jednostek samorządu terytorialnego spowodowany podniesieniem kwoty wolnej od podatku musi być w pełni zrekompensowany. – Uważam, że najlepiej byłoby, tak jak proponował jeszcze prezydent Bronisław Komorowski, wydzielić lokalną część PIT, niepodlegającą zmiennym decyzjom państwowym – przekonuje burmistrz Kowala.
Lokalny PIT forsuje od paru lat także Forum Od-nowa. Zdaniem Agaty Dąmbskiej udziały we wpływach z PIT dają JST tylko ok. 1/3 ich dochodów własnych i 17 proc. dochodów ogółem. Należy je zastąpić wydzieleniem pierwszego przedziału skali podatkowej (18 proc.) i proporcjonalnie ze stawki liniowej (19 proc.) jako lokalnego PIT. Dałoby to samorządom 51 mld zł (obecne udziały to 30 mld zł) i pozwoliło na stopniowe odchodzenie od dotacji. Instrumentem władztwa podatkowego JST miałoby być prawo regulowania jego stawki w zakresie przewidzianym w ustawie (dolny i górny limit). Każdy podatnik w pierwszym rzędzie finansowałby swoją wspólnotę, a tylko dochody zamożniejszych osób trafiałyby w części do budżetu państwa. Również Związek Miast Polskich upatruje jednej z szans na rekompensatę w lokalnym PIT.
A może VAT
Eksperci twierdzą, że podwyższenie kwoty wolnej od podatku aż o 4 tys. zł pobudziłoby znacznie konsumpcję i zwiększyło wpływy z VAT. Problem w tym, że samorządy udziału w tym podatku nie mają. Potencjalny wzrost VAT zauważają także samorządowcy, którzy chętnie sięgnęliby po udziały w tym podatku. – To stabilna danina, znacznie bardziej niż CIT czy PIT – mówi Eugeniusz Gołembiewski. Włodarze za wpływy z VAT są w stanie oddać udziały w zdecydowanie niestabilnym podatku od osób prawnych (CIT). I chcieliby przekonać do tej zmiany stronę rządową.
Płacimy tam, gdzie żyjemy
Według założeń Forum Od-nowa cały model podatków powinien być zbudowany wokół zasady odpowiedzialności i stabilności budżetów wspólnot. Do zmiany jest więc cała koncepcja dochodów samorządów. Oparłaby się ona na lokalnych podatkach dochodowych i majątkowych oraz opłatach. Powinien być czytelny związek między daniną a korzyścią podatnika oraz zredukowana rola udziału w niestabilnym podatku CIT. Potrzebny jest jeden podatek od nieruchomości, obejmujący grunty rolne i leśne. Do katalogu dochodów JST nie weszłyby jednak podatki od środków transportowych, czynności cywilnoprawnych czy spadków i darowizn. Zrekompensowałby to większy PIT lokalny.
Cały system finansowy bazowałby na czterech fundamentach:
1) lokalnym PIT;
2) inteligentnych subwencjach i dotacjach (zmiana podejścia do zasad podziału części oświatowej, aby nagradzała wspólnoty, które dokonały największej poprawy edukacji);
3) zasadzie adekwatności (zakresem ochrony objęte byłyby m.in. nowe obowiązkowe zadania własne);
4) zasadzie zrównoważenia budżetu w średnim okresie (wprowadzenie nowej reguły fiskalnej – jeśli w danym roku wydatki samorządu są wyższe niż dochody, deficyt ten musi być skompensowany taką samą nadwyżką budżetową, nie później niż w trzech lub czterech kolejnych latach budżetowych).
Z podwyższeniem kwoty wolnej od podatku nie polemizuje Związek Miast Polskich, choć na jednym z posiedzeń zarządu wskazywano, że propozycje podatkowych zmian są swoistym skokiem na kasę czy zamachem na samorządowe pieniądze”. ZMP poza lokalnym PIT proponuje wpisanie zasady rekompensowania ubytków, jaka funkcjonowała do 2003 roku. Pomysł na podniesienie wysokości kwoty wolnej od podatku zmobilizował już organizacje samorządowe do przyjęcia i przekazania rządowi wspólnego projektu o powrocie do zapisu o subwencji rekompensującej. Innym rozwiązaniem może być np. wzrost podatków od nieruchomości gruntowych lub likwidacja części zadań.