W czwartek Senat zaproponował poprawkę do prezydenckiej ustawy krajobrazowej, zgodnie z którą kary za nielegalne reklamy będą wynosić czterdziestokrotność opłat reklamowych, a więc będą zależeć od stawek ustalonych przez samorządy i od wielkości reklamy. W wersji ustawy, którą poparli posłowie, kary za nielegalne reklamy mogły wynosić najwyżej 5 tys. zł.

Teraz - zapewne w tym tygodniu - poprawkami Senatu zajmie się Sejm. "Czekamy na decyzję Sejmu, podpis prezydenta i uchwały rad gmin, bo to one zadecydują o ostatecznym kształcie tego narodowego detoksu reklamowego, którego tak wszyscy potrzebujemy" - stwierdził działacz największego warszawskiego stowarzyszenia aktywistów miejskich, Miasto Jest Nasze.

"Strona internetowa Stowarzyszenia Miasto Jest Nasze, czyli posprzatajmyreklamy.pl, dzięki której 13 tys. osób wysłało list do senatora ze swojego okręgu, i którą wsparło kilkadziesiąt organizacji społecznych z całej Polski, zwróciła uwagę parlamentu na to, jak wielkie jest poparcie społeczne dla walki z chaosem reklamowym w Polsce" - mówił PAP Baliszewski.

"Zgłosiliśmy jednocześnie szereg propozycji zmian umożliwiających skuteczną egzekucję nowych przepisów, opracowaliśmy poprawki uwzględniające doświadczenia urzędników walczących z nielegalną reklamą w polskich miastach" - wymienił Baliszewski. "Senatorowie, z którymi rozmawialiśmy, zgodzili się poprzeć postulaty strony społecznej, np. wprowadzenie dotkliwej opłaty administracyjnej za utrzymywanie w przestrzeni publicznej nośników reklamowych poza wyznaczonymi przez gminę dozwolonymi lokalizacjami" - wskazał.

Ustawa o ochronie krajobrazu, którą zajmowali się senatorzy, została skierowana do Sejmu przez prezydenta Bronisława Komorowskiego w ramach inicjatywy ustawodawczej latem 2013 r. Podczas prac nad projektem wprowadzono do niego wiele zmian.

Projekt w pierwotnej wersji przewidywał m.in. wprowadzenie do ustawy pojęcia "dominanty przestrzennej" w celu zaostrzenia zasad lokalizacji np. elektrowni wiatrowych, wieżowców i wszelkich innych obiektów, które byłyby uznane za "dominantę przestrzenną". Tego rodzaju obiekty miałyby powstawać - według projektu prezydenckiego - tylko w oparciu o miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego, przyjmowany przez gminy. Podkomisja sejmowa, która przez rok pracowała nad ustawą, nie poparła takiego rozwiązania i zrezygnowała z wprowadzenia do ustawy nowej kategorii prawnej - "dominanty przestrzennej". Tym samym zaniechała wprowadzenia do ustawy przepisów ograniczających budowę takich obiektów.