Pomysłem zainteresowały ministra pracy. Ale do projektu muszą jeszcze przekonać Solidarność. Inne związki zawodowe są za
W związku z wycofaniem się związków zawodowych z komisji trójstronnej ważne jest przede wszystkim powołanie ciał regionalnych, czyli wojewódzkich rad dialogu społecznego, zwiększenie ich kompetencji i znowelizowanie ustawy o Trójstronnej Komisji do Spraw Społeczno-Gospodarczych – mówił w ubiegłym tygodniu wojewoda mazowiecki Jacek Kozłowski. Dodawał, że tak naprawdę między pracodawcami a pracownikami najbardziej potrzebny jest dialog regionalny. Na tym poziomie rozmawia się o kierunkach rozwoju regionu, a co za tym idzie, także o zmianach w strukturze zatrudnienia.
– Nie możemy i nie chcemy być zakładnikami państwa, bo życie toczy się tu i teraz. W gminie, mieście – przekonywał wojewoda Kozłowski. I przyznawał, że potrzebne są zmiany. Choćby postulowane przez Forum Wspierania Dialogu Regionalnego stworzenie centrów dialogu regionalnego, umocowanych np. przy wojewodzie, które skupiałyby organizacje związkowe, pracodawców z danego rejonu, przedstawicieli samorządu, marszałka województwa.
Gremium działające w takiej formie będzie mogło odpowiedzieć na potrzeby środowiska, podejmować decyzje dotyczące rozwoju strategicznego swojego rejonu. Wiąże się to m.in. z pozyskaniem środków unijnych w nowym rozdaniu.
- Może potrzebujemy większej autonomii, a wówczas lokalnych konfliktów między pracodawcami a pracownikami będzie mniej – tłumaczył Andrzej Arndt, przedstawiciel Forum Związków Zawodowych. Dodał, że umocowanie komisji powinno być rotacyjne. Przewodniczącym mógłby być przez rok wojewoda, ale też marszałek województwa, strona związkowa czy nawet gmina, zwłaszcza że to ona ma często do dyspozycji środki. A te są potrzebne np. do zatrudnienia ekspertów od mediacji w zakładach pracy. Takie ciała zaczynają działać przy wojewodach.
Podczas ubiegłotygodniowego spotkania w Warszawie przedstawiciel Związku Pracodawców Mazowsza Jacek Całus podał przykłady, jak jako mediator gasił pożary w Płocku czy Ostrołęce. – W pierwszym z miast, w płockiej Petrochemii, nie wypłacono pracownikom obiecanej podwyżki. Po negocjacjach otrzymali nagrody. Strajku udało się uniknąć – mówił. – W ostrołęckiej elektrowni było trudniej. Jednak po kilkudniowych negocjacjach udało się uniknąć zwolnień pracowników. Konflikty są nieuniknione, ale najlepszym rozwiązaniem są rozmowy na szczeblu lokalnym.
Zwłaszcza że tam są lub będą pieniądze. Pracodawcy mówią, że np. jeśli będzie wiadomo, że gmina zainwestuje w infrastrukturę bądź dostanie na to unijne środki, to i przedsiębiorca chętnie otworzy tam firmę, zakład pracy. – Sprawy społeczne związane z zatrudnieniem dzieją się na szczeblu lokalnym. Zazwyczaj wcale nie dotyczą całego kraju. Tu są konkretne szkoły, szpitale, inne zakłady pracy – mówił Jacek Całus. – Szkoda tylko, że na razie związkowcy z Solidarności nie poparli naszych postulatów, nie pojawili się na spotkaniu.
Propozycje przepisów o dialogu społecznym na poziomie regionów trafiły po ostatnim spotkaniu w Warszawie do ministra pracy i polityki społecznej Władysława Kosiniaka-Kamysza. Wcześniej były rozesłane do wszystkich województw. W ośmiu z nich zorganizowano debaty w tej sprawie. Minister przyznał, że zasady dotyczące dialogu społecznego na poziomie regionalnym są niedopracowane. Czy się zmienią – nie wiadomo. Na razie to od aktywności komitetów dialogu przy wojewodach zależy, jak są rozwiązywane lokalne problemy.