Za płotem działki na posesji sąsiada rosną ogromne klony. Pięknie mienią się kolorami o tej porze roku, ale też – niestety – gubią liście. Ogromne liście spadają na teren pani Aleksandry. Znaczna ich część, bo wiatry wieją tam od zachodu, od strony posesji sąsiada. – Dlaczego ja mam je sprzątać, to nie moje drzewa – denerwuje się kobieta. – Czy mam prawo domagać się posprzątania mojego podwórka przez sąsiada?
Niestety, nie ma podstawy do takiego żądania. Za porządek na terenie nieruchomości odpowiada jej właściciel, czyli w tym przypadku pani Aleksandra. Nie ma też przepisów, które zakazywałyby sadzenia drzew w sąsiedztwie płotu sąsiada, a opadanie liści o tej porze roku jest sprawą jak najbardziej naturalną. Co prawda jeden z przepisów kodeksu cywilnego, które regulują stosunki sąsiedzkie, stanowi, że właściciel gruntu powinien powstrzymywać się od działań, które by zakłócały korzystanie z nieruchomości sąsiedniej ponad przeciętną miarę. Wydaje się jednak, że nie znajdzie on tu zastosowania. Opadanie liści z drzewa rosnącego na jednej posesji na sąsiednią nie zakłóca korzystania z tej drugiej ponad przeciętną miarę.

Za nieuprzątnięcie liści z posesji grozi mandat >>>

Jedynym zapisem dotyczącym uprawnień właściciela nieruchomości w stosunku do drzew rosnących na działce sąsiada są przepisy dotyczące prawa obcinania korzeni, gałęzi i owoców przechodzących z sąsiedniego gruntu. Zabezpieczanie przed przenoszeniem się liści na sąsiedni grunt nie jest obowiązkiem prawnym.
Podstawa prawna
Art. 144, art. 150 ustawy z 23 kwietnia 1964 r. – Kodeks cywilny (t.j. Dz.U. z 2014 r. poz. 121).