Założyłam dziennik internetowy i zamierzam pisać o najnowszych zmianach w prawie medycznym oraz o nowych lekach – opowiada pani Maria, która nie podjęła jeszcze decyzji, czy będzie to robić hobbystycznie, czy też stanie się to jej sposobem na życie. Zastanawia się, w jaki sposób będzie musiała rozliczyć ewentualne przychody z reklam i czy będzie miała jeszcze inne obowiązki wobec fiskusa.
Monika Hryniewicka, doradca podatkowy Certus LTA / Media
Prowadzenie bloga i ewentualne zarabianie na reklamach (oraz z innych tytułów) nie jest wolne od zainteresowań fiskusa, więc panią Marię czekają obowiązki, które zależą zarówno od rodzaju uzyskanego zarobku, jak i jej planów wobec bloga. Jeśli internetowy dziennik stanie się popularny wśród czytelników, wzbudzi zainteresowanie reklamodawców. Im więcej będą proponować umów, tym zwiększy się ryzyko uznania, że bloger prowadzi działalność gospodarczą. Nie ma przy tym znaczenia, czy ją zarejestrował. Wystarczy, aby prowadzenie bloga we własnym imieniu było nastawione na zysk (bez względu na rezultat). Blogowanie musi mieć przy tym charakter ciągły i zorganizowany, a zysk nie może być zaliczony do innych źródeł przychodów wymienionych w ustawie. Przedsiębiorcą nie będzie autor, który nie działa samodzielnie, np. pisze pod nadzorem innych osób, nie ponosi odpowiedzialności ani ryzyka gospodarczego wobec innych podmiotów za swoje usługi.
Kiedy więc czytelniczka musiałaby rozliczać się z PIT jak inni przedsiębiorcy? Na to pytanie jednej odpowiedzi nie udzieliło nawet Ministerstwo Finansów.
Eksperci podatkowi zwracają uwagę, że kiedy autorzy zaczynają aktywnie szukać reklamodawców, przedłużają umowy itp., w oczach fiskusa działać będą jak inne firmy. Przedsiębiorcami od początku byliby wtedy, gdyby sami tworzyli stronę, ponieśli wydatki na jej pozycjonowanie itp., a założonym celem byłoby pozyskiwanie reklam.
Bloger przedsiębiorca z PIT może rozliczyć się według skali podatkowej (18 proc., 32 proc.), właściwej stawki ryczałtowej (nie skorzystają z niej ci, którzy zajmują się tylko reklamą) lub 19-proc. stawki liniowej – ta interesuje głównie bogatszych autorów, którzy inaczej musieliby płacić 32-proc. daninę. Rozliczanie się jako przedsiębiorca ma zaletę w postaci możliwości potrącenia szerokiego katalogu potencjalnych kosztów podatkowych. Chodzi o wszystkie wydatki, które są powiązane z przychodem bądź zabezpieczeniem lub zachowaniem jego źródła i jednocześnie nie są wykluczone z tego katalogu przez inne przepisy ustawy o PIT. Wysokie koszty w praktyce pozwolą zapłacić niższą kwotę daniny.
Jeśli czytelniczka będzie traktować blog jako hobby, nie rozliczy się jak przedsiębiorca, może mieć jednak kłopot z prawidłowym rozliczeniem przychodów z reklam. Fiskus uzna bowiem, że pochodzą one z innych źródeł, argumentując, że umowa, która łączy blogera z reklamodawcą, ma charakter nienazwany i nie jest podobna ani do umowy zlecenia, ani o dzieło, ani – jak twierdzą sami autorzy – do umów dzierżawy lub najmu. Taka kwalifikacja przychodu oznacza, że firma, która wypłaca wynagrodzenie z tytułu udostępnienia powierzchni reklamowej, powinna także wystawić i przesłać zarówno blogerowi, jak i właściwemu urzędowi skarbowemu informację o uzyskanych przychodach PIT-8C. Ma na to termin do końca lutego danego roku. Przychód wraz z ewentualnymi kosztami powinien być rozliczony do końca kwietnia na druku PIT-36. Autorzy blogów nie zgadzają się jednak z fiskusem. Ich zdaniem przychód z reklam powinien być kwalifikowany jako pochodzący z umów dzierżawy lub najmu. Dzięki temu mogliby rozliczyć go według niskiej, 8,5-proc. stawki ryczałtu, zgodnie z art. 6 ust. 1a ustawy o zryczałtowanym podatku dochodowym od niektórych przychodów osiąganych przez osoby fizyczne. Warunkiem jest pisemne zgłoszenie tego do 20 stycznia roku podatkowego lub 20. dnia miesiąca następującego po tym, kiedy osiągnięto pierwszy przychód. Danina pobierana jest od przychodu, którego nie pomniejszą żadne koszty podatkowe, te jednak nie są zazwyczaj wielkie, więc gra jest warta świeczki. W takiej sytuacji firma wypłacająca wynagrodzenie nie musiałaby wystawiać informacji PIT-8C, a sam bloger powinien co miesiąc (lub kwartał) wpłacać zaliczki na podatek.
Uwaga! Spory między podatnikami a fiskusem trafiają do sądów administracyjnych, a tam organy podatkowe często przegrywają. Przykład to wyroki Naczelnego Sądu Administracyjnego z 9 marca 2012 r., sygn. akt II FSK 1548/10; z 19 czerwca 2012 r. sygn. akt II FSK 2485/10; z 27 lutego 2013 r., sygn. akt II FSK 1305/11. We wszystkich z nich sąd kasacyjny zgodził się, że taki przychód można rozliczać według stawki 8,5 proc., jak inne pochodzące z najmu lub dzierżawy.
Mniejsze problemy mają blogerzy, którzy np. zawarli umowę-zlecenie z kontrahentem. Jej przedmiotem może być np. napisanie tekstu reklamującego inne przedsiębiorstwo. Wtedy to zleceniodawca powinien potrącić z wynagrodzenia zaliczkę na daninę i przesłać autorowi informację PIT-11, na podstawie której będzie mógł rozliczyć swój dochód z fiskusem.
Podstawa prawna
Art. 5 pkt 6, art. 10 ust. 1 pkt 3, pkt 6, pkt 9, art. 20 ust. 1, art. 22–23 ust. 1, art. 45 ust. 1 ustawy z 26 lipca 1991 r. o podatku dochodowym od osób fizycznych (t.j. Dz.U. z 2012 r. poz. 361 ze zm.). Art. 6, art. 8 ust. 1 pkt 3 lit. e, poz. 34 załącznika nr 2 ustawy z 20 listopada 1998 r. o ryczałtowanym podatku dochodowym od niektórych przychodów osiąganych przez osoby fizyczne (Dz.U. nr 144, poz. 930).
PORADA EKSPERTA
Często autorzy dzienników internetowych otrzymują wynagrodzenie w naturze np. w postaci gadżetów reklamowych. W zamian przygotowują notkę na temat kontrahenta na swoim blogu. Taki usługodawca zawiera najczęściej z autorem umowy o dzieło, w ramach których bloger przenosi w formie pisemnej na przedsiębiorcę autorskie prawa majątkowe do swojego artykułu.
Przychód autora powinien być w takim wypadku uznany za pochodzący z odpłatnego zbycia praw majątkowych, co pozwala na zastosowanie 50-proc. kosztów podatkowych. Warunkiem jest zawarcie umowy w formie pisemnej – umowa o przeniesienie autorskich praw majątkowych wymaga jej pod rygorem nieważności. Część organów podatkowych uznaje podobne wynagrodzenie za pochodzące z działalności wykonywanej osobiście, ale to także pozwala na zastosowanie wysokich kosztów.
Kontrahent autorki, który przekazuje jej gadżety w zamian za artykuł na blogu, powinien wpłacić zaliczkę na podatek dochodowy według stawki 18 lub 32 proc. do właściwego urzędu skarbowego w terminie do 20. dnia następującego po tym, kiedy ją pobrano (bierze wtedy pod uwagę 50-proc. koszty podatkowe). Ma także obowiązek przesłać deklarację roczną (PIT-4R) do swojego urzędu do końca stycznia następnego roku podatkowego oraz wystawić i przesłać imienne informacje o wysokości dochodu (PIT-11) zarówno do blogera, jak i do właściwego dla niego urzędu w terminie do końca lutego następnego roku podatkowego. W opisanym scenariuszu warto pamiętać, aby wynagrodzenie nawet ustalone w naturze (np. przekazanie smartfona) było dokładnie określone i ubruttowione, tj. aby było powiększone o należną zaliczkę na podatek (zdejmie to z autorki obowiązek dopłaty takiej daniny kontrahentowi).
Przykładowo, jeżeli wartość telefonu będzie wynosiła 1000 zł, to kwota wynagrodzenia wyniesie 1099 zł (99 zł zostanie odprowadzone jako zaliczka na podatek, zgodnie z wzorem: 1099 zł x 50 proc.= 549,5 zł [dochód pomniejszony o koszty] x 18 proc. = 99 zł).
Jeśli autor dziennika internetowego prowadzi działalność gospodarczą, to uzyskany przychód z przeniesienia praw majątkowych może być rozliczony w ramach firmy, co potwierdza marcowy komunikat Ministerstwa Finansów w tej sprawie. Pozwala to także np. na zastosowanie 19-proc. stawki liniowej przez bogatszych blogerów.