Dla prawie połowy gmin dwa i pół miesiąca to za mało, by zanonimizować oświadczenia lokalnych włodarzy i umieścić je w internecie. Opóźnienie to efekt dziurawych przepisów
Takie wnioski płyną z analizy biuletynów informacji publicznej przeprowadzonej przez DGP. 16 i 17 lipca przebadaliśmy BIP-y 550 gmin losowo wybranych spośród 2,4 tys. wszystkich jednostek samorządu tego szczebla. Chcieliśmy sprawdzić, czy umieszczono już w nich oświadczenia majątkowe wójtów (burmistrzów, prezydentów miast) oraz radnych za 2013 r., które musieli oni złożyć do 30 kwietnia. Zgodnie bowiem z art. 24i ustawy z 8 marca 1990 r. o samorządzie gminnym (t.j. Dz.U. z 2013 r. poz. 594 ze zm.) to właśnie w BIP-ach muszą zostać opublikowane oświadczenia majątkowe po tym, jak usunie się z nich adresy nieruchomości posiadanych przez radnych.

Miesiące oczekiwania

Okazuje się, że do tej pory aktualne oświadczenia pojawiły się w biuletynach 310 gmin, czyli niewiele ponad połowy (56,4 proc.) spośród badanych 550. Pozostałe – aż 240 samorządów (43,6 proc.) – dotąd albo w ogóle nie zamieściło w internecie oświadczeń lokalnych włodarzy za 2013 r., albo zrobiło to jedynie szczątkowo, czyli np. opublikowało dane o majątku wójta, ale radnych już nie. Tymczasem od złożenia przez samorządowców oświadczeń minęło już ponad dwa i pół miesiąca.
Doświadczenia lat poprzednich pokazują, że niektóre gminy potrafią zwlekać zdecydowanie dłużej, a to oznacza, że ich mieszkańcy nieprędko poznają stan majątków swoich włodarzy. Przykładem jest gmina Stryszawa (woj. małopolskie). Tamtejszy urząd oświadczenia za 2012 r. (składane do 30 kwietnia 2013 r.) upublicznił dopiero w styczniu 2014 r., a więc ponad osiem miesięcy po ich otrzymaniu. Jeszcze dłużej zwlekali w gminie Skawina (woj. małopolskie), bo oświadczenia miejscowych rajców za 2012 r. pojawiły się w BIP w marcu 2014 r.
Takie praktyki niepokoją ekspertów. – Być może samorządowcy nie chcą, by obywatele zbyt dużo o nich wiedzieli. Publikowanie oświadczeń z opóźnieniem może wynikać z tego, że włodarze nie chcą drażnić społeczeństwa swoim majątkiem. Po upływie długiego okresu oświadczenie traci na aktualności i przestaje być narzędziem do kontroli społecznej samorządowców – mówi Maciej Lisowski, założyciel Fundacji Lex Nostra.

Przepisy bez sankcji

Tymczasem samorządowcy podają zgoła inne tłumaczenia dotyczące poślizgu w publikacji oświadczeń majątkowych. I są w tej kwestii wyjątkowo zgodni.
– Jeżeli chodzi o oświadczenia kierownictwa urzędu, to informatycy muszą znaleźć czas, by umieścić je na stronie. Z kolei oświadczenia radnych są obecnie przedmiotem analizy przewodniczącego rady. Gdy badanie zostanie zakończone, będzie można je zeskanować i opublikować – tłumaczy Tomasz Gorzkowski, sekretarz miasta Ryki (woj. lubelskie). Po naszym telefonie reakcja urzędników była jednak szybka, bo aktualne oświadczenie burmistrza pojawiło się w biuletynie.
Presji czasowej nie wymuszają na lokalnych władzach obowiązujące przepisy. Zarówno ustawa z 6 września 2001 r. o dostępie do informacji publicznej (t.j. Dz.U. z 2014 r. poz. 782), jak i ustawy samorządowe nie narzucają terminu publikacji oświadczeń w internecie. W ocenie ekspertów taki stan prawny nie usprawiedliwia jednak swobodnego podejścia samorządów do kwestii publikacji.
– Uważam, że w tej sytuacji zastosowanie znajduje zasada, iż informacje publiczne udostępnia się niezwłocznie, czyli najszybciej, jak to jest możliwe – zaznacza Krzysztof Izdebski, ekspert prawny Stowarzyszenia Sieć Obywatelska Watchdog Polska. – Takim momentem jest złożenie oświadczenia przez wójta czy radnego. Wystarczy zeskanować dokument i umieścić go w internecie. To nie są czynności czasochłonne, nawet jeżeli trzeba zanonimizować adresy nieruchomości wskazanych w oświadczeniu – dodaje.
Maciej Lisowski twierdzi, że publikacja oświadczeń to kwestia sumienności. – Jeżeli prawo nie jest doprecyzowane w zakresie terminów, to znaczy, że ustawodawca odwołuje się do przyzwoitości urzędniczej, dając wiarę, że obowiązki zostaną wykonane sprawnie. Tymczasem praktyka ujawnia coś innego, czyli złą wolę urzędników, którzy z premedytacją wykorzystują lukę prawną – stwierdza ekspert.

Braki w archiwum

Analiza BIP-ów ujawnia też, że gminy różnie podchodzą do publikacji oświadczeń osób, które przestały pełnić funkcję publiczną. Część udostępnia w internecie oświadczenia wójtów czy radnych poprzednich kadencji, inne ograniczają się jedynie do publikacji informacji o majątku osób, które rządzą w danej kadencji.
– Ta kwestia jest różnie interpretowana. Część doktryny stoi na stanowisku, że jeżeli urzędnik skończy pełnienie funkcji, to złożone przez niego oświadczenia powinno się usuwać z BIP-u. Przywołuje się tu ochronę prawa do prywatności – wyjaśnia Krzysztof Izdebski.
Sam jednak nie zgadza się z tym podejściem. W jego ocenie ochrona prywatności nie znajduje tu zastosowania, bo oświadczenia dotyczą jedynie okresu, gdy dana osoba pełniła funkcję.
– Dobrą praktyką jest, bo nie zostało to rozstrzygnięte w przepisach, żeby oświadczenia radnych poprzedniej kadencji były archiwizowane w BIP – podsumowuje Krzysztof Izdebski.

Doświadczenia lat poprzednich pokazują, że niektóre gminy potrafią zwlekać znacznie dłużej

DGP przypomina

Biuletyn Informacji Publicznej

BIP jest urzędowym publikatorem służącym do udostępniania w internecie informacji publicznej. Zamieszcza się w nim wszystko, co wiąże się ze sprawami publicznymi: projekty aktów prawnych, dokumenty związane z prowadzonymi przez organy postępowaniami, a także oświadczenia majątkowe funkcjonariuszy publicznych. Biuletyny prowadzą m.in. organy władzy publicznej, jednostki samorządu terytorialnego, organy samorządów gospodarczych i zawodowych, podmioty reprezentujące Skarb Państwa oraz partie polityczne.